Sobieraj: W Gdańsku zabrakło kogoś kto złapałby nas za jaja. Musimy odkupić winy

- Miało być pięknie, a wyszło fatalnie. Lechia miała piłkarzy z doświadczeniem i oni jeździli na tyłkach. A u nas niektórzy wyszli na murawę jak wielcy zawodnicy. W najbliższej kolejce musimy odkupić winy - mówi Sport.pl obrońca Arki Gdynia Krzysztof Sobieraj.

Sebastian Staszewski: Pewnie nie tak wyobrażał pan sobie derby Trójmiasta...

Krzysztof Sobieraj: No nie.

Na plecach zranionej Lechii Gdańsk chcieliście wejść do grupy mistrzowskiej. Zamiast tego była porażka 2:4 i dziewiąte miejsce w tabeli Ekstraklasy.

Przede wszystkim liczyliśmy na to, że w końcu uda się pokonać Lechię, która w ostatnich derbach bywała od nas lepsza. W tym sezonie zyskaliśmy markę solidnego zespołu, który jest na fali. Duże wrażenie robiło też 13 punktów przewagi. Miało być pięknie, a wyszło fatalnie.

Lechia - Arka 4:2. Z lewej Lukas Haraslin Lechia - Arka 4:2. Z lewej Lukas Haraslin RENATA DĄBROWSKA

Bardzo słabo wyglądaliście pod względem taktycznym. Po pierwszych kilku minutach meczu rozleciał się cały plan, który nakreślił trener Leszek Ojrzyński. Co się stało?

Jesteśmy po dokładnej analizie spotkania i mogę powiedzieć, że rywale byli po prostu cwańsi. Pokazali doświadczenie, którego nam zabrakło. Szczególnie przy stałych fragmentach gry. Wykonywali je bardzo szybko i choć nie powinno nas to zaskoczyć, to zaskakiwało. W Arce zabrakło też kogoś kto w pewnym momencie poszedłby na wymianę ciosów. Brakowało jakiegoś faulu, szarpnięcia, ugryzienia. Nie było kogoś kto złapałby nas za jaja. Bo potrzebny był sygnału do ataku. Lechia miała piłkarzy z doświadczeniem reprezentacyjnym i oni jeździli na tyłkach. A u nas niektórzy wyszli na murawę jak wielcy zawodnicy.

Arce zabrakło też koncentracji. Trzy bramki straciliście w zaledwie 28 minut. A przecież wasz zespół wciąż szczyci się jedną z najlepszych defensyw w Ekstraklasie.

Pierwsza połowa była katastrofalna. Szczęście nie było przy nas, ale jemu i tak trzeba pomóc. A my pomagaliśmy co najwyżej rywalom. Zamiast grać, machaliśmy rękoma, kłóciliśmy się z sędziami, dyskutowaliśmy, a Lechia szybko rozgrywała stałe fragmenty i strzelała bramki.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że przegraliście już w tunelu prowadzącym na boisko?

Tak uważam. Mentalnie nie dotarliśmy na to spotkanie. Ale nie chcę teraz obwiniać kolegów. Jesteśmy drużyną, czasem zawodzimy. Tak się zdarza. Teraz trzeba odkupić nasze winy.

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 4:2. Luka Zarandia Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 4:2. Luka Zarandia Arka.gdynia.pl

Kiedy było jasne, że znaleźliście się w drugiej ósemce odetchnęliście, że nie ma podziału punktów? Dzięki temu nad miejscem spadkowym macie 11 punktów przewagi, a nie 5.

Taka świadomość daje luz. Dobrze, że ktoś poszedł w końcu po rozum do głowy i zlikwidował te całe dzielenie, bo wcześniej ligę można było uratować siedmioma ostatnimi meczami. Teraz tak łatwo nie będzie. Trochę tych punktów już zgromadziliśmy, więc mimo iż w Gdańsku dostaliśmy mocno w cymbał, to nie można robić z tego końca świata.

Dopuszczacie do siebie myśl, że Arka może walczyć o utrzymanie? Kilka lat temu w ostatniej chwili do grupy spadkowej zleciało Podbeskidzie, które ostatecznie spadło z ligi.

Jest to gdzieś w tyle głowy, ale Arka to nie Podbeskidzie. Nie ma tematu. Cały czas odpowiadam za ten zespół i wiem, że nie ma opcji, aby znów wydarzyła się taka sytuacja.

Za chwilę los da wam szansę na rewanż. W piątek znów zagracie z Lechią, a później, we wtorek w Pucharze Polski, z Koroną Kielce z którą przegraliście pierwszy mecz 1:2.

Rozbiliśmy na ten dwumecz nasz skład i nie mamy z tego nic. W tej chwili czeka nas kolejny dwumecz. I możemy nim zamazać złe wrażenie, które zostawiliśmy po sobie w Kielcach i Gdański. Uda się to, jeżeli oba mecze wygramy choćby po 1:0. Wiem, że możemy to zrobić.

Derby Trójmiasta. Lechia - Arka 4:2 Derby Trójmiasta. Lechia - Arka 4:2 RENATA DĄBROWSKA

Który mecz będzie dla Arki priorytetem? Drugie derby czy bój o finał Pucharu?

Nie ma co się czarować, że z Koroną będzie łatwiej, bo zagramy w Gdyni. To świetny zespół i tyle. Mają w drużynie walczaków, a wszystko ustawia mądry trener, strateg. Dlatego zamiast brać tabletki na uspokojenie musimy wziąć na pobudzenie. Nie ma przebacz. Finał musi być nasz! Porażka z Lechią też boli, ale nie ma czasu na lizanie ran, odpoczywanie. Ci co ostatnio odpoczywali, później byli najsłabsi na boisku. Wszyscy gramy o ważne cele i na boisku musimy walczyć aż padniemy. Nie będę się żalił na tego czy tamtego, bo Arka to drużyna.

Przed wami tydzień prawdy?

Mieliśmy spotkanie w szatni, powiedzieliśmy sobie kilka cierpkich słów. Wierzę, że do nas to dotrze. Bo mamy świetnego trenera i świetnych chłopaków. Musimy się tylko podnieść.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.