"Quini, jeden z najlepszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem w świecie piłki nożnej. Spoczywaj w pokoju Czarodzieju" - napisał Gerard Pique, obrońca Barcelony, który w ten sposób pożegnał legendę aktualnych wicemistrzów Hiszpanii.
Quini, una de las mejores personas que he conocido en el mundo del futbol. Descansa en paz, Brujo.
- Gerard Piqué (@3gerardpique) 27 lutego 2018
"Będziemy tęsknić Czarodzieju. Kondolencje dla rodziny i przyjaciół" - dodał od siebie Andres Iniesta, pomocnik występujący w katalońskim zespole.
Te echaremos de menos, Brujo. DEP. ???? Mi pésame a la familia y amigos pic.twitter.com/UuTNEH47T6
- Andrés Iniesta (@andresiniesta8) 27 lutego 2018
Quini swoją karierę piłkarską rozpoczął w wieku 19 lat. W klubie El Sabio. Tam kompletnie mu się jednak nie wiodło, dlatego zdecydował się na przenosiny do CD Ensidesa. W drużynie z Aviles przebywał rok, podczas którego również nie grał zbyt wiele.
Dopiero po przejściu do Sportingu Gijon zaczął grać regularnie. W pierwszoligowym wówczas klubie Enrique szybko stał się wiodącą postacią i jednym z najważniejszych zawodników. W kolejnych sezonach budował swoją pozycję i stał się legendą zespołu z El Molinon. Przez 12 lat rozegrał w jego barwach 380 spotkań, w których zdobył 215 bramek.
Dobrymi występami w Sportingu Quini zapracował na transfer do Barcelony, do której trafił w 1980 roku. Już rok później, w marcu 1981 roku, stał się "bohaterem" historii, która na wiele lat pozostała w pamięci kibiców.
Po wygranym 6:0 meczu z Herculesem Alicante, Barcelona znajdowała się na drugim miejscu w tabeli i czekało ją hitowe spotkanie z Atletico, które miało przesądzić o mistrzostwie Hiszpanii.
Quni w meczu z zespołem z Madrytu jednak nie wystąpił. Po starciu z Herculesem miał udać się na lotnisko El Prat, aby stamtąd odebrać żonę i córkę, wracające z Asturii. Do celu jednak nie dotarł ponieważ przy samochodzie zaparkowanym pod stadionem czekał na niego mężczyzna, który przystawił mu do skroni pistolet. Następnego dnia w mediach ukazała się informacja, że gwiazdor Barcelony został porwany.
Po kilku dniach do domu piłkarza zadzwonili porywacze, którzy za jego uwolnienie zażądali kwoty 100 milionów peset (w 1999 roku w Hiszpanii pesety zastąpiono euro; przeliczając 100 mln na polskie złote, zgodnie z ich ostatnim kursem, otrzymalibyśmy około 2,5 mln zł).
Początkowo, nieznany jeszcze porywacz, nie chciał się narażać na aresztowanie, i kilka razy nie stawił się w umówionym miejscu po odbiór pieniędzy. Ostatecznie poprosił o przelanie okupu na konto szwajcarskiego banku Credit Suisse.
20 marca, a więc niecałe trzy tygodnie po porwaniu, rodzina Quniego przelała na konto pięć milionów peset. Kwota, pomimo tego, iż była o wiele mniejsza niż żądano, skusiła porywacza, który osobiście stawił się w Genewie, aby wypłacić pieniądze, konkretnie jeden milion. Wciąż nie był bowiem świadomy, że nie otrzymał żądanego okupu w całości. Pracownicy szwajcarskiego banku natychmiast poinformowali o tym miejscową policję, a ta przekazała dane przestępcy hiszpańskim funkcjonariuszom.
Po opuszczeniu banku porywacz natychmiast został zatrzymany przez i niemal od razu przyznał się do winy. Przestępcą okazał się Manuel Diaz Esteban, 28-letni mechanik, któremu pomagali Fernando Martin Pellejero (z zawodu elektryk) oraz Jose Eduardo Sandino Tejela (mechanik).
Quini wkrótce po aresztowaniu porywaczy został uwolniony, ale w meczu z Atletico nie wystąpił. Barcelona przegrała 0:1 i straciła szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Władze klubu próbowały przełożyć mecz, ale nie zgodzili się na to szefowie federacji.
"Z ich winy przegraliśmy ligę" - mówili wówczas przedstawiciele Katalończyków.
W latach 1980-1984 Enrique Castro González rozegrał w barwach Barcelony 100 spotkań, w których zdobył 54 bramki. Na koniec kariery wrócił jeszcze do Sportingu Gijon i do poprzednich 380 występów dołożył kolejne 61. Zagrał również w 35 meczach reprezentacji Hiszpanii, dla której strzelił osiem goli. W 1987 roku zakończył karierę.
Spotkanie Quiniego z Leo Messim: