William Remy na razie największym wzmocnieniem Legii. Współpracy z Pazdanem jednak brak

William Remy po transferze do Legii zdążył rozegrać dwa spotkania ligowe. I w obydwu zaprezentował się bardzo dobrze. Francuz był pewnym punktem defensywy mistrzów Polski, których często ratował przed utratą bramki w starciach z Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław. O dziwo, dość przeciętnie na tle 26-latka wypada Michał Pazdan. Reprezentant Polski popełnia sporo błędów i wprowadza chaos w poczynania obronne zespołu Romeo Jozaka. W dodatku często ma pretensje do swojego partnera ze środka obrony, w większości przypadków nieuzasadnione.

Remy nie przybił "piątki"

20. minuta spotkania Legii ze Śląskiem Wrocław (4:1). Gospodarze naciskają coraz mocniej na gości, Domagoj Antolić zagrywa na lewym skrzydle do Chrisa Philippsa, a ten szybko przekazuje piłkę do Williama Remy`go ustawionego w środku pola. Francuz nie decyduje się jednak na rozegranie akcji, pomimo wysokich umiejętności w tym aspekcie, zamiast tego oddając niecelny i zbyt lekki strzał z 35 metrów. Największe pretensje po strzale byłego zawodnika Montpellier, ma Michał Pazdan, który gestami i krzykiem gani Francuza. Sytuacja jest bliźniaczo podobna do kilku poprzednich ze spotkania ze Śląskiem. Pazdan kilka razy miał żal do Remy`ego o to, że ten zbyt długo zwlekał z podaniem, albo podał nie tam, gdzie trzeba. Po sytuacji ze strzałem, Remy zaczął tracić cierpliwość, i pomimo tego, że na razie nie zna polskiego - angielskiego zresztą też nie - z ostrym wyrazem twarzy skierował kilka zdań w kierunku Pazdana. A ten chyba się zreflektował i chciał przybić "piątkę" z partnerem linii obrony, podbiegł do niego i wyciągnął rękę. Jak zareagował Francuz? Popatrzył spokojnie i odbiegł na bok, kompletnie nie reagując.

Ta sytuacja nie zwiastowała wiele dobrego. Wiadomo, że brak porozumienia pomiędzy dwójką stoperów, może skończyć się tragicznie w skutkach.


Sport.pl

PRZEWODNIK KIBICA SPORT.PL znajdziecie TU.

Efekty powyższego stwierdzenia widać było doskonale jeszcze w pierwszej połowie meczu ze Śląskiem. Pomimo wysokiego prowadzenia obrońcy Legii kilka razy się zgubili, i tylko nieporadność zawodników ofensywnych drużyny gości sprawiła, że wynik nie uległ znacznej zmianie (ostatecznie goście strzelili jednego gola).

W 31. minucie Eduardo zagrywał do środka w kierunku Pazdana. Ten był zbyt głęboko cofnięty, przez co nie zdążył wyjść do piłki na czas. W konsekwencji przejął ją Jakub Kosecki, który popędził w kierunku bramki Malarza, z łatwością holując piłkę tuż obok reprezentacyjnego obrońcy, który nie miał pomysłu na reakcję i pozwolił oddać rywalowi strzał. Na szczęście dla gospodarzy - minimalnie niecelny.

Celny strzał na bramkę Malarza padł jednak już kilkadziesiąt sekund później. Robert Pich rozpoczął akcję w środku boiska, podał na skrzydło do Sito Riery, ten odegrał do Bergiera, a młody zawodnik gości ekwilibrystycznym zagraniem piętą oddał piłkę Pichowi, który zdobył pierwszą, i jedyną, bramkę dla Śląska w tym meczu.

Do zagrania piłki przez Bergiera dopuścił Michał Pazdan, który nieodpowiednio pokrył swojego przeciwnika i nie nadążył za akcją, kiedy z piłką w pole karne wbiegł Pich.

Screen Legia-Śląsk
Screen/Ekstraklasa.tv

Tuż przed przerwą mistrzowie Polski mogli dać sobie strzelić drugiego gola. Wówczas Michał Chrapek zagrywał prostopadle do Jakuba Koseckiego, a Pazdan zareagował zbyt późno. Kosecki sytuację jednak zmarnował wpadając z futbolówką na wychodzącego z bramki Malarza.

Screen Legia-Śląsk
Screen/Ekstraklasa.tv

Drugą część gry reprezentant Polski również zaczął niepewnie. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne Legii wybił ją wprost pod nogi Picha, który błyskawicznie uderzył na bramkę gospodarzy. Tym razem Pazdan naprawił swój błąd i zablokował strzał stając na linii bramkowej.

Screen Legia-Śląsk
Screen/Ekstraklasa.tv

W statystykach podobnie

W statystykach meczu ze Śląskiem Pazdan nie był o wiele gorszy od Remy`ego. Obydwaj zawodnicy zaliczyli najwięcej celnych podań na boisku (Pazdan - 102, Remy - 93), obydwaj mieli również ponad 120 kontaktów z piłką. Wygrywali też wiele pojedynków główkowych i zanotowali sporo ważnych przechwytów, ale ostatecznie to nie słabsze, czy lepsze statystyki jednego z nich były problemem, a brak zrozumienia, prowadzący do braku asekuracji i błędów w ustawieniu.

W Lubinie też nie wychodziło

Pazdan w przeciętnej formie znajduje się od początku rywalizacji ligowej po przerwie zimowej. W meczu wyjazdowym w Lubinie kilka razy nie zdołał upilnować nowego napastnika Zagłębia, Jakuba Maresa. Tak jak na początku drugiej połowy spotkania, kiedy Czech wyprzedził reprezentanta Polski i strzelił gola dla gospodarzy.

Screen Zagłębie-Legia
Screen/Ekstraklasa.tv

W starciu z zespołem Mariusza Lewandowskiego William Remy również nie ustrzegł się błędów wynikających z braku komunikacji z Pazdanem. W 50. minucie niepotrzebnie zbiegł w kierunku reprezentanta Polski, otwierając drogę do bramki Filipowi Jagiełło, którego strzał ostatecznie obronił Arkadiusz Malarz.

Screen Zagłębie-Legia
Screen/Ekstraklasa.tv

Screen Zagłębie-Legia
Screen/Ekstraklasa.tv

Legia z Zagłębiem wygrała (3:2), ale poza wspomnianymi sytuacjami było jeszcze kilka, w których pomiędzy Pazdanem i Remym "nie zagrało".

William Remy w sparingu z Barceloną SC - William Remy w sparingu z Barceloną SC - Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Mają jeszcze czas

Kluczowym aspektem mającym wpływ na współpracę stoperów Legii, jest z pewnością czas wspólnie spędzony na boisku. Zawodnicy znają się raptem kilka tygodni, więc obecna sytuacja może być okresem przejściowym.

Jeśli dwójka podstawowych środkowych obrońców zespołu Romeo Jozaka zgra się i znajdzie wspólny język, to może stworzyć mur niezwykle trudny do sforsowania.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.