Trener Anderlechtu: Teodorczyk żyje we własnym świecie. Raz jest radosny, potem nerwowy. Za pięć minut zaczyna się śmiać

- Może być radosny z rana, a potem gdy zaczynamy zajęcia kompletnie się zmienia, staje się nerwowy. Po kolejnych pięciu minutach głośno się śmieje - opisuje Łukasza Teodorczyka Hein Vanhaezebrouck. Trener Anderlechtu spędza z napastnikiem sporo czasu na obozie przygotowawczym w Hiszpanii. Liczy, że Polak w końcu się przełamie i stara się w tym pomóc. Przyznaje jednak, że prowadzenie gracza jest skomplikowane.
Łukasz Teodorczyk Łukasz Teodorczyk dhnet.be

Trudny początek przygotowań

Wejście w rundę wiosenną nie będzie dla niego łatwe. Na obozie przygotowawczym w La Madze Łukasz Teodorczyk na razie zamiast normalnie ćwiczyć martwił się o swoje biodro. Z tego powodu opuścił część sobotnich zajęć. Nie ćwiczył też z piłką podczas treningów niedzielnych. Uraz, który pojawił się przy oddawaniu strzału, nie jest już jednak poważnym i największym problemem. Zresztą z Hiszpanii płyną informacje, że od poniedziałku "Teo" ma trenować normalnie.

Teodorczyk Teodorczyk fot. Twitter

"Reaguje na swój sposób"

W Anderlechcie liczą, że w drugiej części sezonu, napastnik poprawi swoją formę, lub jak określa to trener drużyny Hein Vanhaezebrouck, odblokuje się psychicznie. Belgijski szkoleniowiec na obozie przygotowawczym w Hiszpanii poświęcił zresztą Polakowi sporo czasu. Gdy wszyscy dzień w dzień spędzają z sobą 24 godziny łatwiej jest obserwować, efektywnie pracować i pomagać. Złotej recepty jednak nikt na Teodorczyka nie ma.

- On na wszystko reaguje na swój sposób. Może być radosny z rana, a potem gdy zaczynamy zajęcia kompletnie się zmienia, staje się nerwowy. Po kolejnych pięciu minutach głośno się śmieje. Przez to prowadzenie go jest nieco skomplikowane. On żyje we własnym świecie i nie jest mu łatwo z niego wyjść - przekazuje swoje spostrzeżenia Vanhaezebrouck.

Łukasz Teodorczyk Łukasz Teodorczyk GEERT VANDEN WIJNGAERT/AP

"To nie jest zły facet"

Szkoleniowiec mistrza Belgii odniósł się też do relacji napastnika z kolegami. Jego zdaniem, mimo innej natury, jest on przez wszystkich w pełni akceptowany. Czasem z boku zachowanie Polaka może wyglądać dziwnie, a w mediach przybiera skale problemów.

- On w grupie czuję się dobrze. Często żartuje. Wszyscy go lubią. To nie jest przecież zły facet o nagannym zachowaniu. Nawet jeśli na treningu sprzeda komuś łokieć, to szybko za to przeprosi - dodaje szkoleniowiec.

Być może Vanhaezebrouck odniósł się w ten sposób też do sobotnich wydarzeń z treningu "Fiołków", które opisywał dziennik "La Derniere Heure". Polski napastnik podczas próby odbioru piłki rzucił się w stopy Edo Kayembe powodując jego upadek. Wstając wymachiwał jeszcze rękami w stronę kolegi tak, że włożył mu palce w usta. Do takich zmiennych nastrojów Teo wszyscy się już jednak przyzwyczaili.

PSG's Thiago Motta, left, Anderlecht's Sofiane Hanni, center, and Anderlecht's Lukasz Teodorczyk PSG's Thiago Motta, left, Anderlecht's Sofiane Hanni, center, and Anderlecht's Lukasz Teodorczyk GEERT VANDEN WIJNGAERT/AP

"Nie ma teraz lepszego od Polaka"

Po zdecydowanie gorszej od oczekiwań pierwszej części sezonu, szkoleniowiec ekipy z Brukseli nadal liczy i stawia na Polaka. Być może wierzy, że w ten sposób pomoże Teo, chociaż zbliżyć się do poziomu sprzed roku, gdy 26-latek sięgał po tytuł króla strzelców. Poza tym jak oceniał w rozmowie ze Sport.pl belgijski dziennikarz Yves Taildeman, w klubie i tak "nie ma teraz lepszego od Polaka". Zważywszy, że bramkostrzelny Henry Onyekuru co najmniej do kwietnie będzie leczył kontuzję, Robert Berić powrócił z wypożyczenia do Saint-Etienne, a Hamdi Harbaoui gra już dla Zulte Waregem. Z ofensywą Anderlechtu jest zatem spory problem.

Klub nie zaryzykuje postawieniem tylko na młodzieżowców. Będzie musiał sprowadzić kogoś do ataku, czego działacze nie ukrywają. Wciąż też liczą, że wraz z wiosną Polak da im coś więcej niż tylko 3 gole w 24 meczach (we wszystkich rozgrywkach).

- To nie jest przecież problem jego jakości, tylko kwestia nie wykorzystywania sytuacji. W ostatnim sezonie wszystko mu wychodziło. Nawet, wydawałoby się, stracone piłki lądowały w siatce. Obecnie brakuje mu kontroli, albo gubi piłkę, albo uderza ją w obrońców. Ma w tym wszystkim jakiegoś pecha - puentuje  Vanhaezebrouck.

Pierwszy mecz w nowym roku Anderlecht rozegra 21 stycznia. Do sezonu przygotowuje się w La Mandze, gdzie szkoleniowiec sporo czasu poświęca też na zabawę, integrację drużyny i budowanie dobrej atmosfery. W tych rzeczach Teodorczyk, jak widać na poniższym filmie, nie jest z tyłu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.