Ekstraklasa. Lech Poznań, który się turla. Czy leci z nimi pilot?

W poprzednim sezonie Lech Poznań pod wodzą Nenada Bjelicy dominował, momentami wręcz zachwycał - był skuteczny i ofensywny. W obecnych rozgrywkach nie potrafi jednak utrzymać stabilnej formy. Nerwów na wodzy nie trzyma też sam Bjelica, który już trzykrotnie w tym roku wyrzucany był na trybuny. Czy to początek końca jego pracy w Lechu?
Lech Poznań - Olimpia Grudziądz 2:1. Nenad Bjelica Lech Poznań - Olimpia Grudziądz 2:1. Nenad Bjelica ANNA KOWALIK

Licznik bije

118 - tyle dni Lech czeka na wyjazdowe zwycięstwo w ekstraklasie. I jeszcze trochę poczeka, licznik prędko się nie zatrzyma, bo Kolejorz najbliższe wyjazdowe spotkanie rozegra dopiero na wiosnę. Ten rok zakończy starciem z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, którą ugości na swoim stadionie w niedzielę o godz. 15.30.

 - Chcemy zwycięsko zakończyć rok. Poza poważnie kontuzjowanym Maciejem Makuszewskim, który dzisiaj [15 grudnia] był operowany w Rzymie, wszyscy są do mojej dyspozycji. Także Maciej Gajos, który z powodu urazu musiał opuścić nasz ostatni mecz z  Zagłębiem w Lubinie - zadeklarował Nenad Bjelica.

Zegar tyka

Zegar tyka. I to nie jeden. Drugi uwieszony jest nad Bjelicą, a trzeci - nad głowami piłkarzy. - Przyznaję: kilku pozyskanych latem graczy nie grało w ostatnich miesiącach na poziomie godnym Lecha. Dlatego akceptuję związaną z tym krytykę - wypalił na ostatniej konferencji prasowej Chorwat, który wcześniej raczej bronił swoich piłkarzy.

Bjelica przyznał, że ma już wytypowanych graczy, z którymi nie chce dalej pracować. - Nie można ich tak po prostu zwolnić, oni mają umowy z klubem. Ale zimą przyjdą nowi, a wówczas zawodnikowi, na którego już nie liczę będzie ciężko, bardzo ciężko - powiedział.

Chorwat nie podał nazwisk zawodników, na których już nie chce stawiać. Ani tych, których chce pozyskać. Powiedział jedynie: - Chcę wzmocnić ofensywę.

A na kolejne pytanie, czy zamierza sprowadzić zimą nominalnego napastnika, odparł: - Chcę wzmocnić naszą ofensywę, po prostu.

Lech Poznań - Arka Gdynia 0:0. Nenad Bjelica Lech Poznań - Arka Gdynia 0:0. Nenad Bjelica LUKASZ CYNALEWSKI

Nie będzie Bjelicy...

Do niedawna Bjelica był dyrygentem, który nie pozwolił orkiestrze zagrać fałszywej nuty, dziś zastanawiamy się, czy czar jego batuty jeszcze działa. Chorwat nie może być pewny swojej przyszłości w Lechu. I choćby wszyscy w Poznaniu nas przekonywali, że jest bezpieczny, to jednak uwierzyć w to ciężko. Bo czas płynie, i to nieubłaganie - na niekorzyść Bjelicy.

Fakty są następujące: Chorwat w Lechu jest już 473 dni. W tej chwili żaden inny trener nie pracuje w ekstraklasie dłużej niż on. Ostatni, którzy mogli się z nim ścigać, właśnie zostali zwolnieni (Kiko Ramirez po 341 dniach z Wisły) albo za chwilę zostaną (Jan Urban - 345 dni w Śląsku).

... nie będzie problemu?

- Niczego się nie boję. Nie obawiam się zwolnienia. Prezes Rutkowski może mnie zwolnić w każdym momencie. Nie będzie Bjelicy, nie będzie problemu - wykrzykiwał Chorwat w sierpniu, kiedy jeden z dziennikarzy zapytał go o brak wyników.

Pytanie wydawało się zasadne, całkowicie na miejscu, bo Lech kilkanaście minut wcześniej odpadł w III rundzie Ligi Europy; po dwóch remisach (0:0 - na wyjeździe, 2:2 - u siebie) z holenderskim FC Utrecht.

Ale problem jest

Szefowie Lecha do Bjelicy mają więcej cierpliwości niż do jego poprzedników - Jana Urbana (zwolniony po 322 dniach) i Macieja Skorży (po 406). Ale każda cierpliwość ma swoje granice, kiedyś się kończy. Tym bardziej że jakiś tam problem jest, widać go w Lechu.

Wystarczy przypomnieć sobie poprzedni sezon. Co prawda jego finał nie był dla Lecha zbyt udany (skończył ligę za Legią i Jagiellonią), ale do gry większych zastrzeżeń nie było. Jeśli już, były zachwyty. Bo zachwycać się było czym. Zespół Bjelicy potrafił dominować, robił wrażenie - grał i ofensywnie, i skutecznie, i ładnie dla oka.

W obecnych rozgrywkach Kolejorz nie umie jednak utrzymać stabilnej formy. Porzucił poprzedni styl. A nowego nie wypracował. Jego ostatnie mecze ogląda się z trudem. - Lech gra na alibi, nie podejmuje ryzyka. Nie ma fantazji, nie podejmuje rozwiązań nieoczywistych. Lech się - jak to mówimy w Poznaniu - po prostu turla - mówi Radosław Nawrot, dziennikarz poznańskiego oddziału "Gazety Wyborczej" opisujący poczynania Kolejorza.

Co dalej z Bjelicą?

Ale brak współpracy piłkarzy na boisku to jedno. Drugie to współpraca, a w zasadzie jej brak, na linii Bjelica - sędziowie. Chorwat w ostatnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin (0:0) znowu nie mógł prowadzić zespołu. Już trzykrotnie w tym roku bywał wyrzucany na trybuny. Albo za żywiołowe dyskusje z arbitrami (mecz z Piastem), albo z rywalami (mecze z Lechią i Śląskiem).

- Ja się nie zmienię - powtarza Bjelica.

Ale Lech zmienić się musi.

Dlatego pytanie: "czy z tą drużyną wciąż leci pilot?" jest coraz bardziej uzasadnione. Bo nawet jeśli wciąż leci, to jest coraz więcej wątpliwości, dokąd doleci - czy przetrwa wiosnę w ekstraklasie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.