Mistrzostwa świata w piłce nożnej. Argentyna - Islandia 1:1. Konsekwencja budowana od tyłu

Naucz się rywala, wyeksponuj zalety i wykorzystaj element zaskoczenia. Drużyna Heimira Hallgrimssona jest dumna, ale nie chełpliwa. Świadoma swoich słabych stron, choć za wszelką cenę pragnie zepchnąć je na dalszy plan. Poukładana i jednocześnie groźna.

Stabilna konstrukcja

Tyle się mówi o tym, że Islandczycy nic nie muszą, ponieważ i tak mają niewzruszone wsparcie tysięcy kibiców. Muszą, bo potrafią. To przedstawiciele futbolu, który jest obecnie na wymarciu - wywołującego uśmiech na twarzy, pełnego fantazji, a jednak bardzo konsekwentnego pod względem taktycznym. Cała organizacja gry zamyka się w kilku bardzo prostych schematach, ale nie miałyby one racji bytu, gdyby nie solidna praca. 

Założenia realizowane są bez względu na okoliczności. Dlatego chociaż po pierwszej połowie licznik średniego posiadania zatrzymał się na 26%, Islandia nadal miała ten mecz pod kontrolą. Cztery uderzenia niecelne, dwa w światło bramki i gol (Finnbogason w 23. minucie). Można? Jak najbardziej. Dla porównania Argentyna oddała tylko jeden strzał więcej (osiem ogółem, również jedno trafienie; Aguero).

Podopieczni trenera Hallgrimssona nie bazowali na szczęściu, a stabilnej konstrukcji, do której każdy dołożył cegiełkę. Za podstawę uznano ciasne ustawienie, które umożliwiało płynne i sprawne przejście z obrony do ataku. Jednocześnie w ten sposób usiłowano zminimalizować ryzyko groźnej straty, a także ograniczyć przestrzeń przeciwnikowi. 

Wyjście z bloków

Argentyna-Islandia
Screen

Islandczycy budowali swoją grę na fundamentach 4-4-2, ale z bardzo dużą wymiennością pozycji i kryciem strefowym w środku pola. Ten ostatni element miał pomóc w szybkim wyprowadzaniu kontrataków. W żadnym przypadku nie było to statyczne ustawienie, które miało służyć za worek treningowy.

Argentyna-Islandia
Screen

Finnbogason i Gylfi Sigurdsson, z założenia dwaj najbardziej wysunięci zawodnicy (ewentualnie przejście na 4-4-1-1), brali czynny udział w działaniach obronnych. Nie tylko zajmowali się organizacją pressingu, ale przede wszystkim schodzili niżej, gdy trzeba było zachować odpowiednie odległości między częściami formacji. W ten sposób Finnbogason podłączał się na bok do duetu Gudmundsson-Saevarsson, a Sigurdsson albo zajmował miejsce w środkowej strefie, albo wspomagał na flance Magnussona i Bjarnasona.

Rotacja zachodziła również w obrębie innych sektorów. Bjarnason zamieniał się miejscami z Hallfredssonem (skrzydło-środek), a wówczas Ragnar Sigurdsson ścinał z pozycji stopera nieco bardziej na skrzydło, żeby wesprzeć Magnussona (bok obrony). Warto zwrócić uwagę na samą rolę Hallfredssona, który świetnie sprawdzał się w akcjach typowo destrukcyjnych. Manewr z przesunięciem środkowego obrońcy wymuszał jego zejście niżej. Wszystkie te działania nie miały robić za sztuczny tłum, a stanowiły faktyczną reakcję na grę przeciwnika. Zasada była bardzo prosta: miejsca miało być możliwie jak najmniej.

W większości przypadków jakiekolwiek prostopadłe podania były skazane na porażkę (zwłaszcza biorąc pod uwagę niskie tempo rozegrania przed przerwą). Zawsze trzech piłkarzy obstawiało Messiego tym samym dezorientując jego ekipę. Wyłączając zawodnika, wokół którego miał się kręcić atak, podopieczni Sampaolego byli bezradni.

Nie chodziło jednak o to, żeby za wszelką cenę ograniczyć jego przestrzeń. Sukcesywnie odcinali rywalowi możliwości zagrania i zmuszali do podań wszerz boiska, z których wynikało naprawdę niewiele. Każdy ruch Argentyńczyków wymuszał dwa-trzy Islandczyków o maksymalnie trzy metry. Więcej nie było potrzebne ze względu na bardzo jasny podział obowiązków.

Każdy broni, każdy atakuje

Argentyna-Islandia
Screen

Podopieczni trenera Hallgrimssona funkcjonują jak jeden organizm. Zawodnicy znają swoje miejsce i nie ma czegoś takiego jak wzajemne spychanie odpowiedzialności. Przesunięcie nawet o metr pociąga za sobą działania w obrębie całej formacji, a jeśli ktoś zareaguje zbyt wolno, inny stara się to (lepiej lub gorzej) jak najszybciej naprawić.

Zalety takiej strategii są widoczne nie tylko "z tyłu", ale także z przodu, gdy trzeba wykorzystać jedną-dwie okazje na udany kontratak. Islandczycy w meczu z Argentyną bazowali na odbiorze w środkowej strefie i pressingu.

W pierwszym przypadku maksymalizowano szanse na przechwyt poprzez podłączenie się jeszcze jednego piłkarza (bardzo często Hallfredsson/Bjarnason) bezpośrednio do ofensywnego duetu. W ten sposób można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - wypchnąć rywala i jeszcze spróbować odebrać mu futbolówkę. Taka taktyka ściśle łączyła się z pressingiem, który parokrotnie przybierał formy jak na powyższej sytuacji (aż taki wysoki tylko raz w ciągu spotkania). Akcja zakończyła się niecelnym uderzeniem Bjarnasona - strzał minimalnie minął bramkę Caballero.

Upatrywano szans również w stałych fragmentach gry, zwłaszcza rzutach z autu. Gunnarsson nie miał większych trudności, żeby dorzucić piłkę do pola karnego będąc mniej więcej na 25.-30. metrze.

Zresztą tego typu współpraca była również widoczna bezpośrednio przed golem na 1:1, gdy Magnusson posłał podanie w poprzek pola karnego i tylko dlatego akcja nie spaliła na panewce.

Nic na siłę

Argentyna-Islandia
Screen

Zarówno strategia obronna, jak i ofensywna Islandczyków jest bardzo ekspansywna, ale przy tym konsekwentna. Te zaplanowane działania widać m.in. w obliczu stałych fragmentów gry, gdy dwóch zawodników zajmuje miejsce przy słupkach na linii bramkowej (najczęściej Saevarsson i Gudmundsson). W ten sposób łatwiej było o pewną interwencję. Saevarsson bardzo dobrze radził sobie z Pavonem odcinając mu dostęp do bocznego sektora pola karnego.

Argentyna-Islandia
Screen

W drugiej części meczu pojawiło się więcej gry w trójkącie na jeden kontakt. Był to naturalny rezultat rozluźnienia formacji w środkowym sektorze boiska. Islandia miała znacznie więcej możliwości szybszego rozegrania. Paradoksalnie sprawniej przedzierała się w okolice 20.-30. metra, ale dołożyła tylko dwa strzały do ogólnego dorobku (9). Trochę zbiegło się to ze zmianą na linii Gunnarsson-Skulason w 76. minucie. Skulason wszedł na pozycję defensywnego pomocnika, ale w obliczu ataków przeciwnika schodził do obrony (piątka z tyłu). Nie był przywiązany do jednego miejsca na boisku - raczej kursował od linii ofensywnej, przez wsparcie w przechwytach, aż po ścisłą defensywę.

Zasadzka

Islandczycy muszą bazować na elemencie zaskoczenia, ale nie postrzegają tego w kategorii przykrego obowiązku, a właśnie idealnego sposobu na mecz. Potrafili narzucić swoje warunki grą bez piłki i samym przesuwaniem się w obrębie formacji o kilka metrów w każdym możliwym kierunku.

Niech najlepiej o jednej zwartej strategii na Argentynę świadczy wyjście wysokim pressingiem w 92. minucie. Trener Hallgrimsson i jego podopieczni są świadomi wad i ograniczeń, ale robią wszystko co w ich mocy, żeby nie wykorzystał ich przeciwnik. To stanowi podstawowy cel całej strategii, a on pozostaje niezmienny niezależnie od rangi spotkania.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.