Michał Zachodny podsumuje:
Czy Brendan Rodgers nie przesadził z ilością zmian... systemu w tym meczu? Po wejściu Coutinho Liverpool zaaplikował ostrzejszy pressing tylko przez dziesięć minut drugiej połowy, potem znów pozwalając rywalom na swobodę w środkowej strefie. Efektem był gol Ramseya, który dał Arsenalowi komfort ustawienia się na własnej połowie, przeprowadzenia defensywnych zmian i kontrolowania sytuacji.
Tak naprawdę dopiero wejście Mosesa pozwoliło Liverpoolowi na lepszą grę w ofensywie. Zresztą w samych ostatnich dwudziestu minutach oddali oni więcej strzałów (6) niż we wcześniejszej fazie spotkania. Świetnie jednak interweniował Szczęsny umiejętnie przewidując akcje rywala i skracając kąt w całkiem dogodnych sytuacjach Liverpoolu.
Przed meczem pisano w angielskich mediach o meczu, który pokaże czy Arsenal i Liverpool faktycznie aspirują do walki o tytuł, czy po prostu mają udaną pierwszą część sezonu. Po dwóch porażkach z Borussią i Chelsea w ostatnich trzech meczach, Kanonierzy udowodnili, że kreatywnością wciąż wybijają się z ligowej stawki. Liverpool może i nie był dziś o wiele gorszy, mając swoje szanse, lecz na Anfield Road nadzieje były związane z pełną pulą punktów, a nie wyłącznie pokazaniem swojej jakości.
kubiak21
Oceniono 3 razy 1
Niech Live dalej gra trzema obrońcami w Premier League to na pewno coś osiągnie............