Transfery. Jeśli Fabregas odejdzie, to do Barcelony

Gościem 15. rocznicy otwarcia jednego z kompleksów turystycznych w Barcelonie była osoba dla Katalończyków wyjątkowa. Cesc Fabregas, który obecnie gra w Arsenalu, zapytany o to, czy gdyby chciał zmienić klub wybrałby Barcelonę, szczerząc się odpowiedział krótkim: "tak".

Kibice skupieni wokół Fabregasa poszli za ciosem i poprosili, by Hiszpan zadeklarował, iż jego kolejnym klubem może być wyłącznie Barca. - Tak, zdecydowanie tak - oświadczył bez chwili zastanowienia 23-letni pomocnik, wznawiając plotki o jego rychłym transferze na Camp Nou.

Fabregas może być elementem obietnic wyborczych, bo 14 czerwca dziesiątki kibiców Barcelony wybierają nowego prezydenta klubu. Sandro Rosell, który jest faworytem głosowania, marzy ponoć o rozpoczęciu swoich rządów od sprowadzenia uwielbianego przez fanów wychowanka La Masii, słynnej szkółki Dumy Katalonii. Jednak póki co nikt się z Hiszpanem nie kontaktował. - Na razie żaden kandydat nie zgłosił się do mojego agenta, więc nie czuję się jak przynęta na wyborców - stwierdził.

O transferze mówi się coraz głośniej przede wszystkim dlatego, że w Arsenalu Fabregas od kilku lat cierpi na brak sukcesów. W sezonie 2009/10 Kanonierzy znowu nie sięgnęli po żaden puchar, a rozgrywki ligowe zakończyli na trzecim miejscu. - Jestem podekscytowany widząc swoich znajomych zdobywających trofea z Barceloną. Chętnie bym do nich do nich dołączył, ale nie wiem czy klub ma zamiar mnie kupić. Póki co skupiam się jednak na Arsenalu i nie śpieszę się ze zmianą barw - wyznał Fabregas. - Najważniejsze jest to, żebym znał swoją przyszłość przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata. W RPA muszę być skupiony na piłce, a nie na transferowych negocjacjach - zaznaczył.

Być może do rozmów dojdzie jeszcze przed wyborami prezydenckimi, bowiem obecny szef klubu, Joan Laporta chce jeszcze raz wpisać się do historii Barcy. Laporta planuje ściągnąć nie tylko Fabregasa, ale też Davida Villę z Valencii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.