Transfery. Barcelona pożegna Pedra?

Stał z boku, nieśmiało klaskał i nawet się nie uśmiechnął, kiedy inni gracze skakali z Superpucharem Europy. Pedro Rodriguez, piłkarz w Barcelonie kochany, który zdobywał dla klubu gole w siedmiu finałach, skazany jest na odejście.

"Może grać w każdym klubie, w którym tylko zechce" - powiedział niedawno Pep Guardiola. W każdym, poza tym, który wychował ich obu - powinien dodać. W 2008 r. obecny trener Bayernu zaczął pracę z trzecioligowymi rezerwami Barcy i już na starcie miał podjąć trudną decyzję. Kilka lat później, gdy pytano Guardiolę, czy usunięcie z klubu Ronaldinho było dla niego egzaminem dojrzałości i charakteru, powiedział, że miał go już za sobą od 12 miesięcy. Chcąc wywalczyć awans do drugiej ligi, raczkujący trener musiał z grupy 50 wychowanków wybrać 23. Po ledwie sześciu treningach.

Guardiola ocalił Piotrusia

Tych 27 odrzuconych, razem z ich załamanymi rodzicami, dla których decyzja Guardioli była wygnaniem z raju, długo straszyło go po nocach. Wśród tych 27 miał być niejaki Pedrito (Piotruś). Urodzony w Santa Cruz na Teneryfie skrzydłowy od czterech lat ćwiczył w La Masia, a teraz władze chciały go oddać do małego klubiku Gava. Guardiola w ostatniej chwili go zatrzymał. Potem kariera ich obu potoczyła się błyskawicznie. Wywalczyli awans z Barcą B i Pep dostał pracę w pierwszej drużynie. Zabrał ze sobą Pedrito, by po kilku miesiącach wpuścić go na boisko w wygranym finale Ligi Mistrzów. W 90. min starcia z Manchesterem United zmienił Andresa Iniestę.

W tamtym 2009 r. Pedro został pierwszym piłkarzem, który strzelał gole we wszystkich sześciu rozgrywkach, w których brał udział. Rozstrzygnął w dogrywce Superpuchar Europy z Szachtarem, strzelił gola Athletic w Superpucharze Hiszpanii, w finale klubowego mundialu z Estudiantes wyrównał stan meczu dwie minuty przed końcem (Leo Messi dokończył dzieła w dogrywce). Pedro krok po kroku wyrzucał z pierwszej jedenastki Thierry'ego Henry'ego.

Kryzys

Guardiola był jednak ostatnim trenerem Barcy, który widział w Pedro gracza ze światowego topu. W 2011 r., po kolejnym wygranym finale LM z MU, w którym Pedrito zdobył bramkę na 1:0, Barcelona sprowadziła Alexisa Sancheza. Wtedy zaczął się kryzys. Aby go przerwać, przyspieszono transfer Neymara (latem 2013 r. kosztował 86 mln euro). Gdy rok później klub dokupił za 81 mln Luisa Suareza, Pedro już na stałe wylądował na ławce. I nie ma nadziei na powrót do pierwszej jedenastki, choć Enrique uważa go za skarb, a kibice nazywają piłkarza San Pedro (Święty Piotr). I mają powody, bo 28-letni Pedro Rodriguez miał asystę przy golu Neymara w finale LM z Juventusem (był na boisku ledwie kilkadziesiąt sekund), a we wtorek wszedł w dogrywce i zdobył zwycięską bramkę w Superpucharze Europy z Sevillą (5:4).

Pedro był bohaterem w Tbilisi, a jednak media zauważyły, że nie świętował hucznie. Gdy koledzy skakali z trofeum, stał z boku i nieśmiało bił brawo. Aby pokazać, że jednak bardzo się cieszy, opublikował na Twitterze fotkę z trofeum roześmiany od ucha do ucha.

Czerwony diabeł?

Jego transfer do Manchesteru United jest już ponoć uzgodniony. Anglicy zapłacą klauzulę wykupu 30 mln, która została zredukowana latem ze 150 mln, gdyż Pedro nie rozegrał w ubiegłym sezonie dostatecznej liczby minut. Media spekulują, że gol w Tbilisi zamyka wielki etap jego kariery. Nowy dyrektor sportowy klubu Roberto Fernandez przed meczem ogłosił, że Pedro chce odejść. Enrique nie wystawił go od pierwszej minuty, za chorego Neymara zagrał Rafinha. Ale gdy Sevilla odrobiła trzy gole i doprowadziła do dogrywki, trener zrozumiał, że Pedro jest ostatnią deską ratunku.

Bohater wieczoru uznał, że wypowiedź dyrektora była nie na miejscu. - To nie kwestia pieniędzy, to kwestia minut. Chcę grać więcej - powiedział. Wszyscy gracze Barcy chcieliby go zatrzymać. Mówił o tym trener, a nawet prezes Josep Maria Bartomeu. Sergio Busquets powiedział, że nadal chce grać z Pedro, ale zrozumie, jeśli kolega odejdzie. Messi dodał, iż dla Barcelony byłoby lepiej zatrzymać skrzydłowego, ale sam Pedro wie, co jest najlepsze dla niego.

Zobacz wideo

Memy po niesamowitym meczu o Superpuchar Europy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.