Po transferze do Barcelony Neymara, Realowi zależy na sprowadzeniu gracza podobnego formatu. Najbardziej atrakcyjną opcją jest skrzydłowy Tottenhamu, za którego trzeba jednak zapłacić niemałe pieniądze. Dyrektor zarządzający Kogutów Daniel Levy oczekuje, że zainkasuje za swoją gwiazdę jeszcze więcej niż Real zapłacił kilka lat temu za Cristiano Ronaldo, czyli 96 milionów euro. Nieoficjalnie mówi się, że zadowoli go tylko kwota 120 milionów.
W zeszłym tygodniu hiszpańska Marca pisała, że Królewscy oferowali za piłkarza 80-85 milionów funtów, a do tego dorzucali Coentrao. Według najnowszych doniesień dziennika As, teraz daje dwadzieścia milionów mniej, ale jest w stanie pozbyć się jeszcze Di Marii.
Plotka goni plotkę, a w całym zamieszaniu pewne jest chyba tylko to, że sam Bale chciałby zmienić otoczenie. Według doniesień hiszpańskiej prasy, Real porozumiał się już z agentem Bale'a w sprawie indywidualnego kontraktu piłkarza, a sam Walijczyk poinformował londyńskich działaczy w nieoficjalnych rozmowach, że najchętniej opuściłby Londyn. Do ostatecznych negocjacji Realu z Levym ma dojść w sierpniu podczas tournee zespołu po Stanach Zjednoczonych.
Poprzedni sezon był dla Bale'a niezwykle udany. Lider Kogutów we wszystkich spotkaniach (licząc również mecze kadry) zdobył 29 bramek. W Tottenhamie trafiał do siatki 26-krotnie, dorzucając do tego piętnaście asyst. W maju przez ekspertów został wybrany najwartościowszym zawodnikiem Premier League, jednocześnie sięgając po statuetkę dla najlepszego gracza młodego pokolenia. W całej historii Premier League takiej sztuki dokonało tylko dwóch piłkarzy. Andy Gray i Cristiano Ronaldo.
