Wesley Sneijder sprzedał się Stambułowi

Dwa lata temu uchodził za jednego z najlepszych piłkarzy na planecie. Dziś holenderski rozgrywający wycofuje się na obrzeża wielkiego futbolu, bo tylko Galatasaray sprostał jego oczekiwaniom finansowym

Kiedy jego dotychczasowy klub Inter walczył w niedzielny wieczór z Romą, Wesley Sneijder odbywał w mediolańskim hotelu rozstrzygające spotkanie z tureckimi wysłannikami.

Z decyzją zwlekał od tygodni, liczył na atrakcyjną ofertę z silniejszej ligi - zainteresowanie wykazywały m.in. Liverpool i Tottenham. Wstrzymywały go być może również doniesienia, że część kibiców buntuje się przeciw transferowi z powodu żony piłkarza. Yolanthe Cabau - ponętna celebrytka, chętnie pozująca w negliżu i hiperaktywna na Twitterze - wystąpiła przed kilkoma laty w krótkometrażowej komedii "Turecka dziewczyna", w którym uwodzi nastolatka i nakazuje mu zdjąć z niej tradycyjny muzułmański strój, okrywający ją od stóp do głów.

Fundamentaliści byli jednak w mniejszości, a ponieważ jedynie Galatasaray Stambuł dawał satysfakcjonującą pensję - według różnych źródeł od 4,5 do 5,5 mln euro rocznie - Sneijder ostatecznie propozycję przyjął.

W 2010 roku wielu ekspertów oburzyły wyniki plebiscytu "Złota Piłka". Holender ich zdaniem miał zasłużyć na nagrodę dla najlepszego futbolisty świata, a nie zakwalifikował się nawet do trójki nominowanych. Jako jedyny uczestniczył wtedy we wszystkich najważniejszych meczach sezonu zarówno klubowego, jak i reprezentacyjnego, w dodatku niemal zawsze się wybijał - napędzał mknący po triumfy w Lidze Mistrzów, Serie A oraz Pucharze Włoch Inter oraz srebrną na mundialu Holandię. Był bezcenny przy stałych fragmentach gry, serce do walki miał większe niż stadion San Siro, jeśli tracił piłkę, dopadał kradnącego ją wroga milisekundę później. Brakowało mu tylko spektakularności - nad boiskową poezję i popisy zawsze przedkładał prozę i konkret.

Potem Sneijder walczył już głównie z samym sobą. Za intensywny czas zapłacił przemęczeniem i anemią (zemdlał w przerwie meczu z Brescią), leczył uraz za urazem, na murawie widzieliśmy go coraz rzadziej. Ostatnio również dlatego, że Inter postanowił się go pozbyć. Zmuszony słabnącą pozycją swojej energetycznej firmy SARAS Massimo Moratti, niegdyś najbardziej rozrzutny właściciel klubu w Europie, zarządził restrykcyjną politykę finansową i systematyczne odchudzanie budżetu. Oddanie Holendra pozwoli zaoszczędzić 30 mln euro, czyli koszt brutto utrzymania go do końca kontraktu, obiecane przez Galatasaray 7,5 mln odstępnego ma tutaj mniejsze znaczenie.

Pozostać na San Siro mógłby Sneijder tylko w razie zgody na obniżkę pensji. Pobierał 6 mln rocznie - najwięcej w Serie A obok Gianluigiego Buffona (Juventus) oraz Daniele De Rossiego (Roma), a mediolańczycy od kilkunastu miesięcy wydalają liderów listy płac. To m.in. dlatego umożliwili najbardziej szokujący transfer minionych lat - przejście Samuela Eto'o, dla wielu wręcz najlepszego snajpera na świecie, do Anży Machaczkała, klubowego dorobkiewicza ozłoconego przez Sulejmana Kerimowa, rosyjskiego parlamentarzystę z 7,8 mld dol. osobistego majątku.

Z Interu odeszli też Julio Cesar, Maicon, Lucio, Thiago Motta, Mario Balotelli i Diego Forlan (czasami znaczenie miały też kwestie sportowe), a zastąpili ich piłkarze młodsi, bez sławnych nazwisk, o skromnych wymaganiach. Z Romą zagrali m.in. Livaja (dostaje 200 tys. euro rocznie, ponaddwukrotnie mniej niż Danijel Ljuboja w Legii Warszawa), Juan Jesus (550 tys.), Obi (600 tys.) i Nagatomo (800 tys.). Do niedawna rezerwowi zarabiali więcej. Zanim drużyna spadła z poziomu Ligi Mistrzów na poziom Ligi Europejskiej.

Z perspektywy europejskich pucharów Sneijder zatem awansuje, w lutym w 1/8 finału Champions League zagra przeciw Schalke Gelsenkirchen. Nie wiadomo jednak, na ile wyjście z grupy Turcy zawdzięczają pomyślnemu losowaniu, dzięki któremu wystarczyło im zdystansować rumuńskie Cluj i portugalską Bragę. W każdym razie ekonomicznie są w świetnej kondycji, o co dba prezes Ünal Aysal, 72-letni biznesmen z majątkiem wycenianym w 2011 roku na 800 mln dol. Wzięcie Sneijdera to transferowy hit wszech czasów w lidze tureckiej.

Holendrowi daleko do wejścia w smugę cienia (w czerwcu skończy 29 lat), ale też wybitną formę demonstrował wyłącznie w niezapomnianym sezonie 2009/2010, kiedy inspirował go trener José Mourinho. Wcześniej i później częściej wyróżniał się konfliktowym charakterem. Nowy klub przywitał entuzjastycznie. - Ja dosłownie śnię. Tureccy kibice są fantastyczni, nie mogę się doczekać spotkania z nimi, treningów z Fatihem Terimem i derbów z Besiktasem. Galatasaray będzie ze mnie dumne, przeżyjemy razem wielkie lata - oświadczył piłkarz, który będzie grał z numerem 14, kojarzonym z Johanem Cruyffem, najwybitniejszą postacią w historii holenderskiego futbolu. Na lotnisku czekały na niego tysiące fanów, którzy następnie ruszyli za jego samochodem. W Stambule boiskowi idole życia prywatnego nie mają wcale.

Więcej o:
Copyright © Agora SA