PZPN. Jak Grzegorz Lato uczcił swoje urodziny

Równiutko w 60. urodziny Grzegorza Laty Wydział Dyscypliny PZPN wprowadził w czwartek - na wniosek m.in. właśnie prezesa - postępowanie w sprawie znieważenia przez Kazimierza Grenia prominentnych działaczy związku.

- Potwierdzam, zajmujemy się tym dość niecodziennym przypadkiem - mówi szef WD Artur Jędrych.

Greń był najbliższym człowiekiem Laty, to on poprowadził mu jesienią 2008 r. zwycięską kampanię wyborczą. Sam dostał w nagrodę miejsce w zarządzie i sowicie opłacaną funkcję doradcy (choćby ds. budowy nowej siedziby). Kiedy media ujawniły, że na społecznych w zamyśle działaczy idą miesięcznie grube dziesiątki tysięcy złotych, Lato - sam z pensją 50 tys. zł miesięcznie - odebrał synekury członkom zarządu, ale przy okazji poróżnił się z Greniem, który od tej pory przeszedł na drugą stronę barykady.

Greń szybko stał się jednym z liderów nieformalnej wewnątrzzwiązkowej opozycji. Grudniowy atak na układ Laty podczas zjazdu PZPN się nie powiódł, lecz grupa wciąż nie rezygnuje. Wszyscy wiedzą o sądowych procesach w Szczecinie i Olsztynie w sprawach nielegalnych ponoć wyborów delegatów przez tamtejsze ZPN czy o zbieraniu przez rokoszan podpisów w klubach całej Polski pod wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnego zjazdu - ale walka trwa także na co dzień i na zgoła mniejszych polach. I właśnie jedno z takich starć doprowadziło strony przed oblicze WD.

Chodzi o lutową naradę w Rembertowie na temat bezpieczeństwa na stadionach, po której... Grenia odwołano z funkcji delegata PZPN. Powód? - Pan Greń zachowywał się w sposób bardzo niekulturalny - tłumaczyła rzecznik związku Agnieszka Olejkowska. W oficjalnym komunikacie PZPN napisano, że "przeszkadzał prelegentom, komentując ich wypowiedzi. Uwagi delegata były niestosowne. Padały słowa niecenzuralne, obraźliwe i uderzające w dobre imię wielu uczestników spotkania".

Greń odpierał zarzuty, twierdząc, że to ciąg dalszy zemsty Laty na nim za zerwanie przymierza. - Nie używałem wulgaryzmów, a jeśli komentowałem wypowiedzi delegatów, to wcale się tego nie wstydzę. Mało tego, dalej będę komentował i krytykował. Pan Lato na pewno nie zamknie mi ust - mówił po naradzie. W swoim blogu wyjaśnia też, że emocje podczas narady w Rembertowie targały nim także z tej przyczyny, że nie może pogodzić się z tym, że Wydziałem ds. Bezpieczeństwa PZPN wciąż kieruje działacz, którego sprawa trafiła do prokuratury, bo publicznie chwalił się w kuluarach grudniowego zjazdu, że zapłaci kibolom, a ci rozgonią manifestację stowarzyszenia koniecPZPN.pl.

A Olejkowska zaznaczała: - Pozbawienie pana Grenia funkcji delegata nie ma absolutnie nic wspólnego z jego działalnością w poprzednich miesiącach.

Nie sposób ustalić, kto w związkowej elicie wystąpił z inicjatywą, ale koniec końców w marcu wpłynął do WD wniosek podpisany przez Latę oraz przewodniczącego komisji rewizyjnej Janusza Hańderka o ukaranie Grenia za narażenie na szwank ich dobrego imienia. - Wczoraj przesłuchaliśmy pana Grenia, wyrok zapadnie za tydzień - wyjaśnia Jędrych. I zdradza, co grozi pozwanemu: - Kara pieniężna w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł lub dyskwalifikacja. Czyli wyrzucenie ze struktur PZPN.

Co nowego słychać w PZPN? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.