Mourinho nie daje zasnąć lwu i już jest na szczycie

- Myślę, że zatrudniłem najlepszego trenera na świecie - mówi o Jose Mourinho szef Interu Massimo Moratti. Po wyjazdowym zwycięstwie (3:1) mistrza Włoch nad Torino ?La Gazzetta dello Sport" porównuje zespół do lwa, twierdząc, że inne drużyny mogą tylko mieć nadzieję, że lew będzie często przysypiał.

Show Milanu i koniec kryzysu ?

Jeśli wszystko ułoży się po myśli Mourinho i trzeba będzie napisać historię jego Interu, napisze się, że pewnego popołudnie pod koniec września w Turynie jego drużyna dokonała rzeczy niesłychanej: zdobyła trzy gole w niespełna godzinę, pokazała wielką wolę walki, zajęła każdy centymetr boiska. To prawda. Ale jest również prawdą, że przy wyniku 3:0 Inter przysnął jak najedzony lew, który pozwala się ciągnąć dzieciom za uszy.

Konkurencja może mieć tylko nadzieję, że Inter będzie często przysypiał - pisze "La Gazzetta dello Sport".

Ze środkową linią zawodników zawsze pod piłką, z Ibrahimoviciem za daleko od bramki, z Mancinim, który zbyt naglił - drużyna Mourinho z trudnością budowała akcje. Potem jednak Pisano strzelił samobójczego gola i to otworzyło wrota raju taktycznego: puste przestrzenie do wypełnienia biegiem i techniką. Gole Maicona i Ibrahimovicia to efekt pięknych akcji. Inter stworzył prawdziwe widowisko. Mancini, Ibra i Adriano cieszyli się, wspierani przez środkową linię zawodników, która raz po raz ruszała z duszącym kontratakiem, ale bez odsłaniania obrony. Poza uderzeniem Diany, który trafił w słupek, Torino pierwszy raz strzeliło na bramkę Interu dopiero w 25. minucie drugiej połowy, kiedy lew już chrapał.

Inter jest niepokonany, kiedy do głosu dochodzą bieg i technika. Sposób myślenia Interu jest w całkowitej zgodzie z ego trenera. Przykładem jest tu Adriano: wcześniej sierotka pogrążona w depresji, teraz, przy "The Special One" odnalazł radość gry. - W porównaniu z zeszłym rokiem, czuje się zupełnie innym człowiekiem. Takim, który może sam nie tańczy, ale powoduje, że tańczą obrońcy - mówi Brazylijczyk.

Wczoraj w szatni panowała powszechna radość. Prawdziwe "Mou show". Massimo Moratti chciał podziękować i pozdrowić swoich chłopców, w tym również Mourinho przed kamerami. - Tak, myślę, że zatrudniłem najlepszego trenera na świecie - mówił. - I nie tylko ze względu na sposób w jaki się wyraża. Wzbudza sympatię - kontynuował do mikrofonów Sky. - Wie jak się odnaleźć w najróżniejszych sytuacjach, ma mocną osobowość, prowadzi ten taniec. To część, która podoba się wam dziennikarzom, a także nam, ze względu na wizerunek klubu, ale z pewnością najważniejsza jest gra. I pod tym względem jestem również bardzo zadowolony - wyliczał Moratti.

Z ironią włoscy dziennikarze komentują inną wypowiedź Morattiego: - To ja utrudniam, życie Mourinho, dając mu do dyspozycji zbyt wielu zawodników. Z tymi wszystkimi piłkarzami trudno jest pracować i utrzymać ducha grupy - mówi prezes Interu.

Po prostu wzruszająca uczciwość. Ale co można z tym zrobić? To zło naszych czasów - piszą. A Mourinho, który ostatnio otrzymał Quaresmę, odważnie potwierdził diagnozę. - Moratti ma rację, jest nas zbyt wielu: trzeba przyciąć kadrę - stwierdził.

I tak największym wrogiem wspaniałego Interu, drużyny która wydaje się już nie mieć, żadnych mogących jej dorównać przeciwników, okazuje się sam Massimo Moratti.

Mourinho: Nie jestem najlepszy, ale nikt nie jest lepszy ode mnie ?

Articles reprinted in this issue in collaboration with La Gazzetta dello Sport/www.gazzetta.it are copyrighted 2008 by The RCS Quotidiani S.p.A. Companies, Inc. All rights reserved."

Artykuły opracowane we współpracy z La Gazzetta dello Sport/www.gazzetta.it

Wydawca The RCS Quotidiani S.p.A. Companies, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Więcej o:
Copyright © Agora SA