Ponury krajobraz po porażce Śląska Wrocław

Przegrana z Koroną ma dla Śląska wymiar symboliczny, bo ten po raz kolejny na podium wedrzeć się nie potrafił. Wymiar praktyczny jest taki, że wrocławianie skomplikowali sobie sytuację w lidze, a ich ataku nie odmienił nawet Argentyńczyk Cristian Diaz.

Wszystkie akcje polskiej ligi na Ekstraklasa.tv ?

 

Po meczu z kielczanami można odnieść wrażenie, że do aspektów pobocznych tej porażki we Wrocławiu przywiązuje się zbyt dużą wagę. Po przegranym 0:1 pojedynku mówi się głównie o przerwaniu passy Śląska 14 meczów bez porażki pod wodzą trenera Oresta Lenczyka oraz o tym, że drużyna po raz kolejny na ligowe podium się nie dostała. Wrocławianom do tego potrzebne było jedynie zwycięstwo z kielczanami, ale tego zapewnić sobie nie potrafili. A że stało się to już drugi tydzień z rzędu, to wielu sugeruje, iż Śląsk pewnego poziomu przeskoczyć po prostu nie jest w stanie. Jego marsz z dna zakończyć musiał się więc właśnie wówczas, gdy mógł pokusić się o wydarzenie rangi historycznej. Takim byłby niewątpliwie awans na miejsce medalowe, bo na tym etapie rozgrywek Śląsk nie był na nim od ponad 20 lat.

Problem w tym, że wynik z Koroną następstwa dla wrocławian ma znacznie poważniejsze niż tylko te "symboliczno-historyczne". Zamiast o stracie jednorazowej szansy na podium podopieczni Lenczyka powinni myśleć o tym, że niemal zaraz zagrają z liderem tabeli Wisłą Kraków i rozpędzoną Polonią Warszawa. Dla Śląska będą to pojedynki znacznie trudniejsze niż te z Widzewem i Koroną, a przecież ostatnie straty punktowe trzeba będzie teraz odrobić. Inaczej Śląsk w ekstraklasie wkrótce oglądać może plecy Ruchu Chorzów czy Zagłębia Lubin, co atmosfery optymizmu wokół zespołu wytwarzać na pewno nie będzie.

Koniec passy Śląska 14 meczów bez porażki! Lenczyk odejdzie po sezonie?

 

Co gorsza, mecz z kielczanami potwierdził, że wrocławianie problemów z napastnikami w tym sezonie raczej się nie pozbędą i będą zmagać się z nimi aż do końca rozgrywek. Gry Śląska w ataku nie poprawił bowiem nawet powrót do zdrowia Cristiana Diaza, który miał być lekarstwem na dotychczasową nieskuteczność napadu drużyny. Argentyńczyk z Koroną zaprezentował się bardzo słabo i można mieć wątpliwości, czy na pewno nadaje się on do bycia jedynym wysuniętym napastnikiem. Diaz w spotkaniu z kielczanami grał zbyt wysoko, w rozegraniu piłki kolegom nie pomagał niemal wcale, a pojedynki siłowe z obrońcami gości przegrywał. Nie mógł więc skorzystać ze swoich atutów, jakimi są: dobra technika, silny strzał czy umiejętność odnalezienia się w polu karnym. Jeśli nawet był to efekt niedawnej kontuzji, to założyć należy, że dojście Argentyńczyka do normalnej dyspozycji jeszcze trochę zajmie, a na razie w ataku nie będzie on bardziej przydatny od Remigiusza Jezierskiego czy Łukasza Gikiewicza. W niedzielę gra Śląska z tym ostatnim w składzie wyglądała już nieco lepiej, ale, niestety, Gikiewicz raczej wielkim snajperem nie będzie. Z kielczanami przepychał się, walczył, ale gdy w 90. minucie miał piłkę pod bramką rywali, to zamiast kiwać, podał ją do nikogo. Co więcej, to już kolejny mecz, w którym jako napastnik okazji do zdobycia gola nie miał żadnych, a nie potrafił ich wytworzyć ani sam, ani z pomocą kolegów. Słowem, Śląskowi przydałby się więc gracz o łączonych cechach Diaza i popularnego "Gikiego", ale tego zakontraktować już nie można. Można więc tylko mieć nadzieję, że szybko wyzdrowieje Argentyńczyk, a Polaka stać będzie na jakikolwiek przebłysk kunsztu strzeleckiego. To jednak najpewniej nie stanie się już w czwartkowym spotkaniu Wisłą.

Na co więc powinni w spotkaniu z nią liczyć wrocławianie ? Na to, co dotychczas, czyli skutecznych pomocników oraz mądrość i doświadczenie trenera Lenczyka. Przecież wcześniej nikt nie spodziewał się, że pod jego wodzą wrocławianie wypracują tak imponującą passę meczów bez porażki, a jednak im się udało. Może uda się pokonać i krakowian, bo na zwycięstwo po meczu z Koroną liczy niewielu.

michal.karbowiak@wroclaw.agora.pl

 

Szkoda, że to przegrała drużyna, a nie ja - Orest Lenczyk

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.