Copa America. Argentyna szuka Messiego, Messi szuka triumfu

Dla najlepszego piłkarza świata i jego rodaków każdy inny wynik niż zwycięstwo w rozgrywanych u siebie mistrzostwach kontynentu będzie klęską. W Brazylii oczekiwania są jeszcze większe

Gdyby klasę Leo Messiego oceniać tylko na podstawie jego wyczynów w Barcelonie, dyskusja, czy oglądamy gracza wszech czasów, prawdopodobnie zostałaby zakończona. Na razie jednak wszyscy domagający się wstrzymania koronacji argumentują, że 24-letni napastnik nie wypocił ani jednego seniorskiego sukcesu z reprezentacją. Pele i Diego Maradona triumfowali na mundialach, Messi nie wgramolił się z kadrą nawet do półfinału MŚ.

Rok temu w RPA nie strzelił ani jednego gola. Rodacy biadolili, że po założeniu reprezentacyjnej koszulki staje się gorszym piłkarzem. Świat Messiego żałował i rozgrzeszał, bo zdaniem większości ekspertów klapę w ćwierćfinale zafundował Argentyńczykom Maradona, którego umiejętności trenerskie okazały się odwrotnie proporcjonalne do piłkarskich. Wielki Diego szamotaniną wokół ławki rezerwowych zapracował na status największej gwiazdy turnieju, ale drużynie nie pomagał.

Brazylijczycy również zakończyli mundial na ćwierćfinale, a za niepowodzenie obwiniono trenera. Dunga, w przeciwieństwie do argentyńskiego kolegi, miał pomysł na drużynę. Był to jednak pomysł niekompatybilny z oczekiwaniami kibiców i mediów pragnących, by Brazylia wbijała co mecz pół tuzina goli, a każdy był ładniejszy od poprzedniego. Dunga o styl nie dbał, uparcie wysyłał na boisko dwóch defensywnych pomocników.

Po mundialu w obu drużynach wymieniono szefów. W Argentynie trochę przypadkowo, na uważanego w ojczyźnie za boga Maradonę nikt w federacji by ręki nie podniósł, ale bóg nie chciał się zgodzić, by ingerowano w jego sztab. Został więc przepędzony, a następcą mianowano jego kumpla z drużyny, która w 1986 r. zdobyła ostatnie argentyńskie mistrzostwo świata. Sergio Batista od lat pracował z reprezentacjami juniorskimi, w Pekinie zdobył mistrzostwo olimpijskie. Od poprzednika różni go wszystko. Nie chce być dla piłkarzy kumplem, tylko nauczycielem. Słucha dyrektora generalnego reprezentacji Carlosa Bilardo (to on doprowadził Argentynę do triumfu na MŚ 25 lat temu), którego Maradona nie znosił. I wymyślił taktykę, która ma doprowadzić Argentynę do pierwszego międzynarodowego triumfu od 18 lat, gdy wygrała mistrzostwa kontynentu.

Jego drużyna na Copa América będzie korzystać ze schematów przynoszących sukcesy Barcelonie. Ustawieni w systemie 4-3-3 piłkarze mają dopadać rywali po stracie piłki i nie pozwalać im rozpocząć akcji. Wszystko po to, by Messi dał reprezentacji to co klubowi. - Zbyt długo czekamy na triumf. Ale teraz stać nas na wygranie turnieju. Musimy pomagać Leo, a on będzie napędzał nasz zespół - mówi Gonzalo Higuain.

Szefa "Canarinhos" szukano dłużej, bo wybierano selekcjonera, który poprowadzi drużynę na organizowanym przez Brazylię mundialu w 2014 r. Mano Menezes faworytem działaczy i opinii publicznej nie był, ale kontrkandydaci zrezygnowali (Muricy Ramalho) albo federacja uznała, że brakuje im doświadczenia (Leonardo).

Nieoczekiwanie Menezes na początku zbierał jednak pochwały. Zmieścił na boisku trzech napastników (u Dungi biegał jeden), zaprosił do kadry uznawanych za wybitnie utalentowanych 19-letniego Neymara i 22-letniego Ganso, których jego poprzednik wziąć nie chciał. Młokosy z ligi brazylijskiej z gwiazdorami Milanu - Robinho i Alexandre Pato - tworzą nową wielką czwórkę w ofensywie "Canarinhos".

Pomysły nowych trenerów średnio się jednak sprawdzają. Argentyńczykom nie wychodzi kopiowanie stylu Barcelony. Bramkarz Sergio Romero to fachowiec o dwie klasy gorszy od Victora Valdésa, w pomocy nie sposób znaleźć kandydata na klon Xaviego, ataków nie wspierają boczni obrońcy. Trudno zresztą wymagać, by 38-letni Javier Zanetti fruwał na prawej stronie defensywy jak Dani Alves. Efekt? W inauguracyjnym meczu Copa América gospodarze zremisowali z zajmującą 93. miejsce w rankingu FIFA Boliwią 1:1. - Rywale ustawili w polu karnym autobus, nie mogliśmy się przecisnąć - tłumaczył Messi. Być może rację ma César Luis Menotti, trener mistrzów świata z 1978 r., który mówi, że w Barcelonie niewysoki napastnik kończy akcje budowane przez kolegów. W reprezentacji wymaga się, by konstruował ataki i je kończył. Batista po meczu z Boliwią obiecywał jednak, że taktyki nie zmieni.

W Brazylii machina działa, dopóki nie staje przeciw niej drużyna ze światowego topu. W sparingach z Argentyną, Francją i Holandią drużyna Menezesa zdołała tylko raz zremisować, nie strzeliła ani jednego gola. Po remisie z Holendrami piłkarzy wygwizdano, lokalni dziennikarze zastanawiają się, czy selekcjoner przetrwa, jeśli jego zespół nie wygra Copa América. Podobno do kadry chętnie wróciłby Luiz Felipe Scolari, który dziewięć lat temu doprowadził Brazylijczyków do mistrzostwa świata.

Lepiej zgraną drużynę przywiózł selekcjoner Urugwaju Óscar Tabárez. Rok temu zajął z nią czwarte miejsce na MŚ - najlepsze wśród drużyn z Ameryki Południowej. Do Argentyny zabrał 19 piłkarzy z kadry, która zachwyciła w RPA. Napastnicy Luis Suárez i Edinson Cavani po mundialu zmienili kluby na lepsze, ten drugi został wicekrólem strzelców włoskiej Serie A. Pytanie tylko, czy na kolejny wielki turniej stać Diego Forlana, który tak złego sezonu klubowego jak miniony nie miał od 2004 r., gdy opuścił Manchester United.

Na Urugwaj nie stawiają jednak ani fachowcy, ani bukmacherzy (patrz ramka). Faworytem jest Argentyna, która tuż przed turniejem przeżyła futbolową katastrofę, gdy do drugiej ligi spadło River Plate, najbardziej utytułowany i popularny klubu w kraju. Finał odbędzie się na należącym do niego Estadio Monumental. Zwycięstwo ekipy Batisty spowoduje, że miejsce, na którym reprezentacja wygrała mundial w 1978 r., znów będzie się kojarzyło z sukcesem. Największym wyzwaniem trenera jest jednak sprawienie, by Messi zaczął grać jak najlepszy piłkarz świata także w reprezentacyjnej koszulce. José Pekerman, Alfio Basile i Maradona temu zadaniu nie podołali i sukcesów nie odnieśli.

Grupa A: Argentyna - Boliwia 1:1 (0:0): Agüero (76) - Rojas (47); Kolumbia - Kostaryka 1:0 (1:0): Ramos (45).

Grupa B: Mecze Brazylia - Wenezuela i Paragwaj - Ekwador w niedzielę - wyniki na Sport.pl

Grupa C: Urugwaj - Peru (0.15, transmisja TVP Sport), Chile - Meksyk (2.45, transmisja TVP Sport) - w poniedziałek

Do ćwierćfinałów awansują dwie najlepsze drużyny z każdej grupy i dwie najlepsze z trzecich miejsc.

Typują bukmacherzy

Zwycięzca turnieju

Król strzelców

Źródło: Paddy Power

Turniej w liczbach

14

razy Copa América wygrywały Argentyna i Urugwaj. Brazylia triumfowała 8 razy. Wygrała

4

z ostatnich pięciu turniejów

0

razy Copa América wygrywali Pele, Maradona i Leo Messi

Rusza Copa America! Argentyna faworytem, ale znów wygra Brazylia?

Więcej o:
Copyright © Agora SA