Copa America. Mexit, czyli Leo Messi kończy karierę reprezentacyjną. "Wciąż ma coś do udowodnienia"

- Upamiętniający stulecie Copa America turniej będzie wspominany jako moment, gdy Leo Messi zrezygnował z gry w reprezentacji Argentyny - pisze na swoim blogu Dariusz Wołowski, dziennikarz Gazety Wyborczej i Sport.pl.

Frustracja jest do pewnego stopnia zrozumiała. Leo Messi zaliczył czwarty przegrany finał z Albicelestes. Nie wygrał ani mundialu, ani Copa America - w trzech ostatnich podejściach przegrywając decydujące mecze po karnych, lub dogrywce. Można dojść do przekonania, że sprowadza się na drużynę nieszczęście, że jakaś klątwa ciąży nad nieustannymi próbami zadowolenia rodaków i siebie. Kraj oszalały na punkcie piłki wyczekuje na tytuł od 1993 roku.

Z drugiej strony nikt nie spodziewał się aż tak drastycznego rozwiązania. Na Copa America Centenario Argentyna grała znakomicie. W pierwszym meczu pokonała Chile nawet bez Messiego, rewanżując się za przegrany finał Copa America sprzed roku. Wtedy po 120 minutach walki Chilijczycy strzelali spokojniej, Messi był jedynym, który wykorzystał jedenastkę dla Argentyny. Teraz był pierwszym, który spudłował. Kopnął piłkę nad poprzeczką i zalał się łzami odbierając innym resztki nadziei. Wyglądało to wszystko na autodestrukcję, lub samo spełniającą się przepowiednię.

"Mexit" - napisał dziennik "Marca" nawiązując do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Decyzja 29-letniego Messiego jest szokująca przecież na mundialu w Rosji będzie miał zaledwie 31 lat. Mógłby dać sobie kolejną szansę. Ale nie chce.

Presja złamała innych Argentyńczyków, Kun Aguero mówi, że kilku chce opuścić drużynę narodową. Padają ofiarami wygórowanych oczekiwań i niemiłosiernej wręcz presji. W wielu innych krajach srebro mundialu i dwa srebra Copa America zdobyte w trzy lata odebrano by zupełnie inaczej. Ale nie w Argentynie, gdzie przed rokiem największy sportowy dziennik nawoływał, by Messiemu odebrać opaskę kapitana. Już wtedy plotkowano, że Leo chce powiedzieć "pas" reprezentacji.

W USA grał dobrze. Pobił rekord Gabriela Batistuty i ma 55 bramek w drużynie narodowej. Wszystko na nic skoro finał znów został przegrany. Argentyńczycy byli przez dziesięciolecia katami Chile i nagle sytuacja się odwróciła. Zespół Alexisa Sancheza i Arturo Vidala zdobył przed rokiem dla Chile pierwszy tytuł kontynentalny i jakby tego było mało potrafił go obronić. Ale w tym roku w USA obrońcy trofeum grali właściwie bez presji. Zwłaszcza w finale, gdzie wielkie oczekiwania pętały nogi Argentyńczyków.

Jak mogłaby wyglądać Argentyna bez Messiego? Czy będzie mocniejsza? Trudno to sobie wyobrazić. Trwają kwalifikacje do mundialu w Rosji w Ameryce Płd mordercze. Bez kontuzjowanego Leo drużyna wystartowała w nich słabo, gdy wrócił, wszystko zaczęło wyglądać znacznie lepiej.

Być może Argentyńczykom starczy rozsądku, by przekonać swoje gwiazdy. Póki co chcą namówić Diego Simeone do zastąpienia Taty Martino. Wydaje się to mało realne, Cholo marzy o pracy z kadrą, ale najwcześniej za kilka lat. Sytuacja jest trudna, ale jeśli Argentyńczycy nie dadzą się pokonać teoriom o klątwach, pewnie z niej wyjdą. Żartowano, że turniej Copa America Centenario zorganizowano dlatego, by Leo Messi wreszcie coś z drużyną narodową wygrał, a tu takie rozczarowanie. Gonzalo Higuain zmarnował kolejną doskonałą szansę, taką jak w finale mundialu w Brazylii. Niewykluczone, że ma teraz coś do udowodnienia. Tak jak do udowodnienia i wciąż do wygrania ma załamany dziś Messi.

Od początku turnieju zaklinał rzeczywistość nie goląc brody. Nie pomogło. Może trzeba porzucić gusła?

Więcej tekstów autora możesz odnaleźć TUTAJ.

Copa America. Wielka rozpacz Messiego [ZOBACZ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA