Copa America. Czwarty finał Messiego

- Jeśli przegrają, niech nie wracają do domu - mówi pół żartem, pół serio Diego Maradona. W nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego Argentyna gra z Chile o złoto Copa America Centenario.

4 lipca ubiegłego roku na Stadionie Narodowym w Santiago Chilijczycy przełamali swój wielki kompleks. Czas i miejsce były ku temu idealne. Dotarli do finału Copa America piąty raz, ale dopiero pierwszy raz zwyciężyli. W wielkim finale z Argentyną grali cierpliwie, ofiarnie i mądrze. Oni byli gospodarzami, ale to zespół Leo Messiego był wskazywany jako zwycięzca. I jak w takich przypadkach bywa, po 120 minutach walki doszło do karnych. Faworytowi puściły nerwy, poza Messim nikt z Argentyńczyków nie potrafił wykorzystać "jedenastki".

Ever Banega i Gonzalo Higuain noszą to w sobie od 12 miesięcy. Co prawda frustracja argentyńskich fanów spadła na Messiego, ale to oni przestrzelili karne. Dla Albicelestes to był czwarty przegrany finał wielkiej imprezy - po Copa America w 2004 i 2007 roku oraz mundialu w Brazylii. Mijają właśnie 23 lata, od kiedy kibice nad La Platą cieszyli się z ostatniego trofeum. Mają dość czekania.

W niedzielę w powtórce finału sprzed roku na MetLife Stadium w New Jersey Argentyna znów będzie faworytem. Zespoły zmierzyły się w grupie, drużyna Gerardo Martino wygrała 2:1 bez Messiego, który leczył wtedy uraz. Potem wrócił do gry w wielkiej formie, w półfinale gładko wygranym z USA (4:0) zdobył wspaniałego gola z wolnego. Piłka leciała po kosmicznej trajektorii. To był 55. gol Messiego dla Argentyny, Leo pobił rekord Gabriela Batistuty. Ale nie zdobył jeszcze trofeum z drużyną narodową. Trzy razy był z nią w finale i zawsze przegrywała. Na Copa America ma wziąć rewanż hurtem za wszystko, co złe. Argentyna wygrała w USA wszystkie mecze, wbijając rywalom aż 18 bramek. Średnio trzy w jednym spotkaniu.

Chile w fazie grupowej nie zachwycało, ale potem przetoczyło się nad rywalami jak burza. Meksyk skopało 7:0. Z Kolumbią w półfinale prowadziło 2:0 po 11 minutach, bez swojego lidera Arturo Vidala, ukaranego za kartki. Na finał pomocnik Bayernu wraca do składu.

Argentyńczycy czekają na Angela di Marię. Jego tradycyjnie prześladuje pech na wielkich turniejach. Przez kontuzje stracił finał mundialu do lat 20 w 2007 roku, mistrzostw świata w Brazylii w 2014, a w finale Copa America przed rokiem został zmieniony. Di Maria mówi, że wytrwałości w przezwyciężaniu kłopotów zdrowotnych uczył się od swojej córeczki, która przyszła na świat w 6. miesiącu i heroicznie walczyła o przetrwanie. Dla niej chce wygrać Copa America.

Na triumf Argentyny czeka Eziequiel Lavezzi, który ma rękę w gipsie po zderzeniu z bandą podczas meczu z USA. I Diego Maradona. Pytany o wynik finału powiedział: - Wygramy. Ale jak nie wygramy, to niech oni nie wracają do domu.

A więc znów Messi, Higuain, Banega i reszta stoją przed obowiązkiem wygranej. Jeśli się uda, wszyscy uznają to za normalne. Jeśli się nie uda i znów wygra Chile, Argentyna pogrąży się we frustracji. I może znów wynoszony pod niebiosa Messi usłyszy, że nie jest godny opaski kapitana.

Ukraina - Polska. Chytry Lewandowski, Pazdan rób głębię! [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Agora SA