To była szybka robota. Chile wyszło na mecz z podobnym nastawieniem jak na wygrany 7-0 ćwierćfinał z Meksykiem i od początku atakowało wysokim pressingiem. Efekt? Dwa gole w ciągu pierwszych 11 minut. W 7. minucie Jose Fuenzalida przejął bezpańską piłkę i dośrodkował ją w pole karne, a Juan Cuadrado przypadkowo zgrał ją idealnie pod nogi Charlesa Aranguiza, który otworzył wynik spotkania.
Cztery minuty później było już 2-0. Claudio Bravo podał piłkę przez całe boisko do Alexisa Sancheza (był to jego 100. występ w kadrze), który zszedł z lewego skrzydła do środka i trafił w słupek. Na szczęście dla Chilijczyków piłka odbiła się tak, że spadła pod nogi Fuenzalidy, który umieścił ją w pustej bramce.
Kolumbijczycy groźnie atakowali przed przerwą, ale ich momentum zabiło przerwanie meczu na prawie 2,5 godziny ze względu na gwałtowne ulewy i błyskawice. Tysiące kibiców znalazło schronienie w korytarzach stadionu. Kolumbia nie zdołała zdobyć nawet kontaktowego gola, a jej nadzieje ostatecznie pogrążyła czerwona kartka dla Carlosa Sancheza z 57. minuty.
Teraz czeka nas powtórka z finału zeszłorocznego Copa America. Chile znowu zagra z Argentyną, którą rok temu pokonało na własnym boisku po rzutach karnych. Teraz faworytem są Argentyńczycy. W półfinale w znakomitym stylu pokonali gospodarzy USA 4-0, a w fazie grupowej pokonali Chile 2-1. Decydujące spotkanie w nocy z niedzieli na poniedziałek o 2.00. 24 godziny wcześniej USA zagra z Kolumbią o brązowe medale.