Copa America. Messi w sidłach, Argentynę uwolnił Pastore

Gol Kuna Aguero po wspaniałej akcji Pastore i centrze Zabalety dał Argentynie zwycięstwo nad Urugwajem 1:0 w zaciętym superklasyku na Copa America w Chile.

Leo Messi jak futbolowy Piotruś Pan potrafi przecisnąć się z piłką przez szpary wielkości ucha od igły. I nawet tyle miejsca nie zostawili mu obrońcy Urugwaju kierowani przez stoperów Atletico Godina i Gimeneza. Godin mówił przed meczem, że laureata czterech Złotych Piłek można powstrzymać wyłącznie dzięki perfekcyjnej współpracy wszystkich broniących - i tak właśnie grał Urugwaj: gdy Argentyna miała piłkę, nawet Cavani cofał się na własną połowę, by pomóc w ustawieniu potrójnych zasieków przed bramką Muslery.

Odrodzony Messi męczył się bardzo. Zamiast wspaniałych rajdów i efektownych zagrań gwiazdy Barcelony widzieliśmy tylko namiastki akcji likwidowanych przez wojowników z Urugwaju. Byli jak grupa komandosów do zadań specjalnych, a misję mieli ekstremalnie trudną. Bo gdy trzech doskakiwało do Messiego, Javier Pastore i Angel Di Maria mieli trochę swobody. I właśnie taka chwila zdecydowała o losach meczu. Do 56. minuty przeważała Argentyna, ale bliżej zdobycia gola był kontrujący Urugwaj. Wtedy po raz kolejny Messi dostał piłkę, ale - nie widząc dla siebie szansy - oddał ją Pastore. Gracz PSG wykonał akcję meczu: obracając się, założył siatkę nadbiegającemu obrońcy, a potem czubkiem buta pchnął piłkę na skrzydło do Zabalety, omijając kolejnego Urugwajczyka, który rozpaczliwie rzucił mu się pod nogi.

Zabaleta miał kilka metrów miejsca, zacentrował na głowę Aguero, a ten szczupakiem poszybował do piłki, umieszczając ją w bramce Muslery. To był ten magiczny moment, na który Argentyńczycy czekali 90 minut. Mieli inicjatywę, prowadzili grę, ale zawsze w decydującej chwili rywal niweczył ich plany. Na szczęście dla nich Aguero nie ma dziś nic wspólnego z tym apatycznym napastnikiem marnującym wysiłek zespołu na mundialu w Brazylii. Napastnik Manchesteru City jest na Copa America w szczycie formy - skazał na ławkę Carlosa Teveza i Gonzalo Higuaina.

Urugwaj natychmiast ruszył do ataku, był o krok od wyrównania, może zabrakło Luisa Suareza, bo "Urusi" mieli bardzo podobną szansę jak ta, w której napastnik Barcelony pokonał Gianluigiego Buffona z Juventusu w berlińskim finale Ligi Mistrzów. Po strzale bramkarz Romero odbił piłkę pod nogi jednego z nich, trzeba było zachować spokój i wpakować ją do pustej bramki. Ale to, co z zimną krwią robi Suarez, tego nie umieli wczoraj jego koledzy. Ksywka "Pistolero" ("Rewolwerowiec") jest uzasadniona, bez zawieszonego za pogryzienie Chielliniego napastnika Urugwajowi brakuje trzonowego zęba.

Wojna, walka, bitwa - batalistyczne terminy towarzyszące starciom Urugwaju z Argentyną są normą. Wzajemne rachunki krzywd sięgają głębiej i dalej niż finał pierwszego mundialu (4:2 dla Urusów). W pierwszym finale Copa America 99 lat temu także Urugwaj pokonał Argentynę, a potem obie nacje zdobywały trofeum najczęściej (Urusi 15 razy, Albicelestes 14). Nigdy pojedynki sąsiadów znad La Platy nie były meczami letnimi. Zawsze wrzało na boisku, to samo było w nocy z wtorku na środę polskiego czasu. Nawet Messi wdawał się w przepychanki i pyskówki. Kilka razy w ostatniej chwili udało się uniknąć rękoczynów. Ale takie są latynoskie klasyki, gdyby któryś z piłkarzy odpuścił, znaczyłoby, że do nich nie dorósł. Walka jest na całego, obie strony zdają się zatracać w boju, fenomenalne jest to, że nawet na chwilę w największym porywie emocji nie zapominają o dyscyplinie taktycznej. Ona zawsze i wszędzie realizowana jest z żelazną konsekwencją. Zapomnieć o niej to jak wyrzec się wiekowej tradycji. Tak było także na Estadio La Portada, gdzie pojedynek wagi ciężkiej rozstrzygnął błysk geniuszu Pastore.

Broniący tytułu Urugwaj jest teraz skazany na grę o przetrwanie w turnieju. Został mu mecz z Paragwajem, który z Argentyną wywalczył remis, a wczoraj ograł Jamajkę 1:0. "Urusi" muszą zwyciężyć, bez Suareza Cavani jest jednak w ataku sam. W ostatnim meczu grupowym już nie da się czekać na to, co zrobi rywal, i kontrować jak w pojedynku z Argentyną. Ale drużyna Tabareza jest doświadczona, niezłomna i w ostatnich latach wróciła do światowej czołówki (półfinalista mundialu w RPA, aktualny mistrz Ameryki). I taki zespół może na Copa America w Chile przepaść już w grupie.

Zobacz wideo

Najbardziej niezwykłe trafienia z karnych - piętką, z rekwizytem... [WIDEO]

Partner - materiał adidas Performance MESSI10Q2... adidas Performance MESSI Koszulka... Lanki NIKE HYPERVENOM PHATAL FG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.