Jagiellonia przełamała fatalną passę

Po 32 spotkaniach bez zwycięstwa na wyjeździe, Jagiellonia w końcu zdobyła komplet punktów na obcym terenie. W sobotę drużyna prowadzona przez Michała Probierza pokonała Śląsk Wrocław 1:2. Zwycięstwo gościom zapewnili byli zawodnicy wrocławskiego zespołu - Jarosław Lato i Remigiusz Jezierski.

Ekstraklasa.tv: Fenomenalny gol Remigiusza Jezierskiego ?

Śląsk w tym sezonie nie zwykł przegrywać na własnym boisku i przed sobotnią konfrontacją mógł się pochwalić czterema zwycięstwami z rzędu na własnym boisku. Jeżeli dodamy do tego fakt, że Jagiellonia nie wygrała na wyjeździe od dwóch lat, końcowy wynik spotkania może dziwić. Dziwić może także fakt, że Śląsk w tak łatwy sposób dał sobie wydrzeć punkty.

Trener Ryszard Tarasiewicz pretensji do swoich podopiecznych nie mógł mieć tylko w pierwszym kwadransie gry, kiedy to Śląsk przeprowadził kilka groźnych ataków. Świetną dwójkową akcją popisali się skrzydłowi Śląska. W bocznym sektorze boiska Piotr Ćwielong minął zwodem dwóch zawodników "Jagi", dośrodkował w pole karne do Łukasza Madeja, a ten technicznym uderzeniem z 11 metrów próbował pokonać bramkarza gości. Wydawało się, że ta akcja zadziała na gospodarzy, jak woda na młyn, jednak wtedy do głosu doszła Jagiellonia.

Proste błędy wrocławian w defensywie sprawiły, że ich rywale z łatwością wypracowywali sobie strzeleckie sytuacje. Swoich okazji do zdobycia bramki szukali kolejno Maycon, Frankowski i Grzyb. Tylko dzięki dobrym interwencjom Mariana Kelemena, na tablicy wyników w dalszym ciągu widniał remis.

Wkrótce szczęście opuściło słowackiego bramkarza Śląska. W 32. minucie meczu, po faulu Fojuta na Grzybie sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Frankowski, lekko wysunął ją do Jarosława Laty, a ten mocnym uderzeniem po ziemi pokonał bramkarza gospodarzy.

Drugą połowę Jagiellonia zaczęła w imponującym stylu. Po rzucie rożnym Laty, piłkę przed pole karne zgrywał Hermes, a tam z pierwszej piłki z półobrotu uderzył Remigiusz Jezierski. Jego kapitalne uderzenie, tak naprawdę było jedyną ozdobą, tej stojącej na niezbyt wysokim poziomie rywalizacji.

Jagiellonia mogła strzelić jeszcze jedną bramkę. Świetną okazję zmarnował jednak Kamil Grosicki, który w sytuacji sam na sam, zbyt długo zbierał się do strzału i Kelemen zdążył wyłuskać mu piłkę spod nóg.

Śląsk nie mając już nic do stracenia starał się atakować, i coraz częściej gościł w polu karnym Jagiellonii. Efekt? 75. minuta, Mila dośrodkowuje z rzutu rożnego wprost na głowę Celebana i Śląsk zdobywa kontaktowe trafienie. Jak się później okazało, ta bramka to było wszystko, na co było stać dzisiaj podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza.

Po meczu powiedzieli:

Michał Probierz, trener Jagiellonii: - Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie wygrywając na wyjeździe, ciężko będzie utrzymać nam się w lidze. Cieszę się, że drużyna udźwignęła ten ciężar i od początku narzuciła swój styl gry. Szkoda świetnej, zmarnowanej sytuacji Kamila Grosickiego, bo gdyby zdołał pokonać bramkarza Śląska nie było by tyle nerwów w końcówce. Mecz się skończył, teraz myślę już tylko o tym, żeby jak najwcześniej zapewnić Jagielloni

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska: - Uważam, że Jagiellonia wcale nie zagrała dzisiaj dużo lepiej, niż Polonia Bytom, z którą zmierzyliśmy się przed tygodniem. W pierwszej połowie graliśmy z dużym bagażem psychicznym, przez co przegrywaliśmy dużo piłek w środku boiska. Oprócz tego popełniliśmy dużo błędów technicznych. Próbowaliśmy uratować remis, ale niestety przy stracie dwóch goli i przy naszym dzisiejszym potencjale ofensywnym było to niezwykle trudne.

Więcej o:
Copyright © Agora SA