Rafał Grodzicki: Też jestem stoperem, ale gram fair

- Kibicuję Cracovii, ale cieszę się, że gram dla Ruchu. Szkoda tylko, że w Krakowie nie przyjęto mnie jak prawdziwego wychowanka - mówi Rafał Grodzicki, stoper niebieskich

Jarosław K. Kowal: Dzięki zwycięstwu oddaliliście się od strefy spadkowej.

Rafał Grodzicki, obrońca Ruchu: To był bardzo ważny mecz, bo w obecnej sytuacji musimy zdobywać punkty. Nie możemy pozwalać sobie na stratę choćby jednego.

Ruch zaczął przypominać zespół z poprzedniego sezonu.

- Cieszę się, że pokazaliśmy się z tak dobrej strony. Byliśmy bardzo skoncentrowani i zdeterminowani. Oby tak w każdym meczu.

Co w tym spotkaniu miało decydujące znaczenie?

- Pierwsza bramka, zdecydowanie. Ona ustawiła przebieg meczu, a po drugiej byliśmy już pewni, że wyjedziemy stąd z trzema punktami. Potem co prawda Cracovia dwa razy strzelała kontaktowego gola, ale jednak to my kontrolowaliśmy to, co dzieje się na boisku.

Szybko dostał Pan żółtą kartkę. Nie bał się Pan o czerwoną?

- Przyznaję, niepotrzebnie sfaulowałem, ale nie myślałem potem o tym. Koncentrowałem się na tym, by wygrywać pojedynki z rywalami.

Przeciwko któremu z zawodników Cracovii grało się najtrudniej?

- Saidi Ntibazonkiza to świetny zawodnik, ale chyba nie do końca wykorzystuje swój potencjał. Co prawda strzelił gola, ale nie miał wielu dogodnych sytuacji i nie wygrywał pojedynków indywidualnych.

Saidi twierdził, że faulował go Pan w polu karnym.

- To był typowy kontakt meczowy, nie było faulu. Proszę spojrzeć na drugą stronę boiska. Polczak przy rzutach rożnych trzymał mnie wpół. On i Marek Wasiluk są chyba jedynymi zawodnikami w lidze, którzy nie potrafią kryć przeciwników. Grają tylko rękami. Nawet nie miałem ochoty biegać pod pole karne Cracovii, bo wiedziałem, że rywal chce tylko zrobić mi krzywdę. To wkurzające. Też jestem stoperem, ale gram fair. Tyle, nie chcę więcej mówić na ten temat.

Dla Pana było to szczególne spotkanie.

- W końcu wychowałem się niedaleko stadionu, a Cracovia była moim pierwszym zespołem. Kibicuję temu klubowi i kiedy jestem w Krakowie, chodzę na jego mecze.

Jakie wrażenia zabierze Pan do Chorzowa?

- Stadion robi wrażenie, atmosfera też była świetna. Oby w Polsce było więcej tak kameralnych, ale pięknych obiektów.

Chce Pan przedłużyć kontrakt z Ruchem?

- Jesteśmy na dobrej drodze, by się porozumieć. Rozmawiałem już z prezesem i wymieniliśmy spostrzeżenia na temat.

Nie myśli Pan o powrocie do Cracovii?

- To nie do mnie pytanie, ale byłoby miło tu kiedyś jeszcze zagrać. Na razie chcę występować w Ruchu, chociaż jestem kibicem Cracovii. Niestety, mam mieszane uczucia, bo kibice nie przyjęli mnie jak prawdziwego wychowanka. Na trybunach było jednak może ze sto osób, które w ogóle wiedziały o tym, że kiedyś występowałem przy Kałuży. Mimo to darzę ten klub wielką sympatią i nigdy nie powiem złego słowa na jego temat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.