Klimek wyjaśnia: Nie stać nas na utrzymanie Sadloka

Przedstawiciel większościowego akcjonariusza niebieskiej spółki podpisuje się pod transferem Macieja Sadloka. - Nie stać nas na jego utrzymanie - podkreśla Mariusz Klimek.

Informacja o tym, że młody stoper chorzowskiej drużyny przenosi się do Polonii Warszawa, zachwiała optymizmem fanów Ruchu. - Jesteśmy takim samym oknem wystawowym jak do niedawna Odra Wodzisław - denerwował się kibic, który skontaktował się z naszą redakcją.

Klimek, który jest przedstawicielem firmy Varexpol - głównego akcjonariusza Ruchu - uspokaja sympatyków niebieskich.

- Jestem za sprzedażą Sadloka, tak jak wcześniej uważałem, że powinniśmy sprzedać Artura Sobiecha. Kibice marzą o zwycięstwach, o mistrzostwie Polski, ale na długach sukcesu nie zbudujemy. Jak długo mamy jeszcze żyć na pożyczkach? Jak długo będziemy spłacać odsetki? Bo w takich warunkach wywalczyliśmy trzecie miejsce w lidze - przypomina Klimek.

W ostatnich dniach można było odnieść wrażenie, że Klimek i Varexpol nie do końca mają wpływ na to, co dzieje się w klubie. Na Cichej starły się dwie opcje - jedna chciała utrzymać skład, druga sprzedawać.

- Nie oszukujmy się. Tacy piłkarze jak Sadlok czy Sobiech nie pojawiają się co roku. Otrzymaliśmy za nich bardzo atrakcyjne pieniądze i powinniśmy z nich skorzystać. Co w tym dziwnego? Najlepsze i najbogatsze kluby też sprzedają. Na tym polega ten biznes. Oczywiście moglibyśmy ich zatrzymać, a potem w grudniu zobaczyć zespół, który wychodzi na boisko w czarnych koszulkach z napisem "Dość obietnic". Trzymajmy się realiów, a nie fantastycznych wizji. Dzięki sprzedaży Sobiecha i Sadloka możemy zbudować normalny, wolny od długów klub. Inwestować w młodzież - mówi Klimek.

- Uważam, że Ruch prowadzi złą politykę transferową. Proponuje piłkarzom pieniądze, na jakie go nie stać. To może skończyć się tym, że stracimy kolejnych zawodników [Krzysztofa Pilarza, Krzysztofa Nykiela, Łukasza Janoszkę - przyp. red.], którzy będą przecież chcieli zarabiać tyle, ile ich dobrze opłacani koledzy. Pod koniec września na wniosek Varekspolu i części mniejszościowych akcjonariuszy odbędzie się walne zgromadzenie spółki. Oczekuję gruntownych zmian we władzach spółki i zarządzie - zapowiada Klimek.

Czy jednak do tego dojdzie, jeżeli akcje Varekspolu kupi Janusz Paterman, członek rady nadzorczej spółki? - Janusz to mój przyjaciel, więc zdarza się, że rozmawiamy nawet dwa, trzy razy w tygodniu. Czy to oznacza, że odejdę? Przecież Klimka już nie ma. Jest Varexpol. Na tę chwilę nie potrafię przesądzić, czy i kiedy te akcje zmienią właściciela - kończy Klimek.

Franciszek Smuda nie chce Wiślaków ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.