Ile Ruch zarabia na grze w Lidze Europejskiej?

Już mam dosyć słuchania, ile to Ruch dokłada do tego, żeby pokazać się w Europie. To bzdury! Dzięki premiom z UEFA i od sponsora oraz wpływom z biletów gra w Lidze Europejskiej nam się opłaca - przekonuje Dariusz Smagorowicz, przewodniczący Rady Nadzorczej Ruchu Chorzów

Nasz czwartkowy awans to był przypadek? Tak naprawdę chcielibyśmy odpaść jak najszybciej i nie robić sobie wstydu? Bzdury! Chcemy grać jak najdłużej. Po dwóch pierwszych rundach eliminacji Ligi Europejskiej jesteśmy na dużym plusie.

Wyprawa do Kazachstanu nie była tania. Samo wynajęcie samolotu kosztowało około 100 tysięcy euro. Kosztów hotelu nie liczę, bo to była wymiana barterowa z Szachtiorem Karaganda. Teraz o zyskach. UEFA wyceniła awans na 90 tysięcy euro. Do tego doszły pokaźna premia od naszego sponsora tytularnego, czyli firmy Tauron, oraz wpływy z biletów. Na czysto zostało ponad 100 tysięcy złotych. Spokojnie starczyło na premie dla piłkarzy.

Jeszcze lepiej wygląda bilans za drugą rundę rozgrywek. Lot na Maltę był zdecydowanie tańszy - 40 tysięcy euro. Hotel to znowu barter, a wpływy... Z UEFA 130 tysięcy euro plus premia od sponsora i zysk ze sprzedaży biletów [około 60 tysięcy złotych - przyp. red.]. Łącznie zostało na czysto ponad pół miliona złotych! To opłaca się ten start w Lidze Europejskiej czy nie?

Na dwumeczu z Austrią Wiedeń klub również na pewno nie straci. Obawialiśmy się, że będziemy musieli zapłacić za wynajem rezerwowego stadionu. To już na szczęście nieaktualne - 100 tysięcy złotych zostaje więc na Cichej. Tańsza będzie też podróż, bo do Wiednia pojedziemy autokarem. Za to wrócimy samolotem i to bezpośrednio do Gdańska, gdzie 8 sierpnia inaugurujemy sezon. Po raz kolejny klub zarobi na biletach oraz na transmisji telewizyjnej. Sygnał chcą też kupić Austriacy, a to oznacza kolejne i to znaczne zyski. Kosztem może być przesunięcie godziny rozpoczęcia spotkania z 18.30 na 18.

Do tego dodajmy zysk z biletów, premię od sponsora i przede wszystkim od UEFA, która nawet jeżeli nie przejdziemy Austrii - w co nie wierzę - wypłaci nam 180 tysięcy euro. Mało? To znowu ponad 500 tysięcy złotych zysku. Proszę jednak pamiętać, że pieniędzy z UEFA nie ma na kontach Ruchu tak długo, jak pozostajemy w grze.

Zyskują też nasi piłkarze, bo dzięki grze w europejskich rozgrywkach ich wartość rośnie. Wierzę, że dzięki grze w LE Ruch też staje się bardziej atrakcyjnym pracodawcą. Nie ma dnia, żeby menedżerowie nie zasypywali nas swoimi ofertami. Tego wcześniej nie było.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.