Czarny tydzień niebieskich. Tym razem porażka z Jagą

Czarny tydzień niebieskich. We wtorek stracili w Szczecinie szanse na Puchar Polski, a w piątek - po porażce z Jagiellonią - mocno skomplikowali sobie sytuację w ekstraklasie.

Do spotkania obie drużyny przystępowały w odmiennych nastrojach. Białostoczanie we wtorek awansowali do finału Pucharu Polski. Chorzowianie tego samego dnia swą szansę na finał zaprzepaścili remisując bezbramkowo z I-ligową Pogonią Szczecin.

Piłkarze Jagi pałali chęcią rewanżu za porażkę z pierwszej rundy. Przegrali wówczas w Chorzowie 2:5. Tamten mecz był jednym z najlepszych ze wszystkich spotkań rozegranych jesienią w ekstraklasie.

Mecz w Białymstoku był jednak słaby. Gospodarze już w pierwszej połowie mogli objąć prowadzenie, ale znakomitej szansy nie wykorzystał Brazylijczyk Bruno, który z kilku metrów zamiast do siatki, posłał piłkę obok słupka. Fatalnie w tej sytuacji spisała się obrona Ruchu, dopuszczając do tak niebezpiecznej sytuacji.

Do przerwy padł zaledwie jeden celny strzał! Jego autorem był Łukasz Janoszka, ale uderzenie napastnika Ruchu nie sprawiło żadnych kłopotów Grzegorzowi Sandomierskiemu.

Gospodarze po raz pierwszy do interwencji Krzysztofa Pilarza zmusili na początku drugiej połowy. Zarówno jednak strzały Jarosława Laty, jak też Kamila Grosickiego padały łupem bramkarza chorzowian. W końcu jednak aktywnie gracze Jagi znaleźli sposób na Pilarza. Tomasz Frankowski dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Andriusa Skerli. Litwin, który poprzednie trafienie w ekstraklasie zaliczył ponad dwa lata temu (grając jeszcze w Koronie Kielce) wyprowadził białostoczan na prowadzenie. Po chwili przed wymarzoną sytuacją na dobicie niebieskich stanął Frankowski. Jego strzał kapitalnie obronił Pilarz.

Trener Waldemar Fornalik wpuścił na boisko Artura Sobiecha, Arkadiusza Piecha i Marcina Zająca. Niebiescy zaczęli śmielej atakować, ale ich akcje kończyły się zwykle przed polem karnym. Bez zarzutu spisywał się też Sandomierski. Coraz bardziej zniechęceni chorzowianie nie mieli pomysłu na zdobycie gola. - Nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi na agresywna grę Jagi - przyznał napastnik Ruchu Andrzej Niedzielan. - Ruch nie zagrał tak jak potrafi. Inna sprawa, że Jaga nam na to nie pozwoliła - smucił się po meczu trener Fornalik. - Chciałbym przeanalizować na wideo dwa zagrania ręką piłkarzy Jagiellonii, jedno umyślne, drugie nieumyślne - dodał szkoleniowiec.

W innym nastroju był Michał Probierz, trener Jagi: - W lidze już się utrzymaliśmy, teraz myślimy o Pucharze Polski. Pochwalił jednak rywali: - Nie przypadkiem Ruch jest wysoko w tabeli.

Bramka : Skerla (50.).

Jagiellonia : Sandomierski - Lewczuk Ż , Skerla, Cionek, Norambuena Ż - Bruno (74. Burkhardt), R. Grzyb, Hermes, Lato - Grosicki (90.+1. Maycon), Frankowski (79. Jezierski).

Ruch : Pilarz - Nykiel Ż , Grodzicki, Sadlok, Jakubowski - W. Grzyb, Baran Ż , Straka, Świerblewski (76. Zając) - Janoszka (69. Piech), Niedzielan Ż (56. Sobiech).

Widzów ok. 4500.

Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.