Wysoka trawa, dużo granulatu. Niebieskim to pasuje

Na takim stadionie, w takich warunkach piłkarze Ruchu o punkty jeszcze nie grali. Wszystko dlatego, że Arka Gydnia zaprosiła chorzowian na stadion do rugby.

Gdynianie szukali zastępczego stadionu, ponieważ ich obiekt jest budowany na nowo. Początkowo wydawało się, że Arka będzie musiała opuścić Trójmiasto, ale ostatecznie Komisja Licencyjna PZPN wyraziła zgodę, by Arka zagrała na Narodowym Stadionie Rugby. Problem w tym, że boisko jest tam sztuczne i o kilka metrów krótsze. - Przed pierwszym meczem zawsze jest duża niepewność, która tym razem jest potęgowana przez warunki w jakich przyjdzie nam rywalizować. Przypomnę, że na dodatek zagramy bez publiczności [kara za chuligańskie burdy - przyp. red.] - mówi trener Waldemar Fornalik.

Piłkarze do niecodziennych warunków podchodzą bez emocji. - Boiska ze sztuczną nawierzchnią mają przecież licencję UEFA. W Moskwie na podobnej trawie grają w Lidze Mistrzów. Z tego co wiemy, to trawa w Gdyni jest wysoka, a na boisko wysypano sporo granulatu - mówi stoper Rafał Grodzicki. Grzegorz Baran, kapitan drużyny uważa, że lepiej, że Ruch zagra z Arką już teraz, a nie na przykład w piątej kolejce. - Jesteśmy świeżo po zimowych sparingach, które przecież także rozgrywaliśmy na sztucznej trawie. Drużyny, które zagrają w Gdyni po nas będą miały trudniej - dodaje.

Mniejszy rozmiar boiska zmartwił za to szybkiego Andrzeja Niedzielana, który będzie miał mniej miejsca by minąć obrońców. - To już nie te czasy, gdy jedni malowali wielkie boiska jak na Barcelonie, a inni skracali ile się tylko dało, bo w takich warunkach łatwiej się bronić - wspomina Fornalik, który w Gdyni nie będzie mógł liczyć na Gabora Strakę (kartki) oraz Martina Fabusza (kontuzja). - No i jeszcze Tomka Brzyskiego - wtrąca szkoleniowiec i po tym najlepiej widać jak bardzo brakuje mu lewego obrońcy, który przeszedł zimą do Polonii Warszawa. - Odszedł jeden zawodnik, a pociągnęło to za sobą zmiany na kilku pozycjach - przypomina szkoleniowiec. Brzyskiego zastąpił Krzysztof Nykiel. Na prawą obronę został przesunięty Wojciech Grzyb, a jego miejsce na skraju linii pomocy zajął Marcin Zając.

- Szukaliśmy piłkarza na lewą obronę. Niestety, na tej pozycji jest straszny deficyt. Rozwiązanie z Nykielem nie jest idealne, ale na tą chwilę najkorzystniejsze dla drużyny - podkreśla Fornalik, który przesądził, że do zespołu nie wróci już Pavol Balaz, który na razie trenuje z Młodą Ekstraklasą. Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 19.15.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.