O piłkarzu, który w meczu strzelał 17 goli

Na razie wszystko mu się w karierze układa. Jako trampkarz bił strzeleckie rekordy. Gdy miał 18 lat, zadebiutował w ekstraklasie. Rok później stał się już podstawowym graczem wicelidera tabeli.

Ekstraklasa.tv: Sobiech strzela jak na zawołanie ?

Napastnik Ruchu Chorzów Artur Sobiech strzela gole i wypracowuje sytuacje kolegom. Trzy ostatnie trafienia niebieskich (w ligowym meczu z Cracovią i pucharowym z Widzewem) padły właśnie po asystach nastolatka. Jakie są przyczyny - oprócz talentu, pracy i szczęścia - tak obiecującej postawy 19-latka? Może gra tak dobrze, bo ma spokojną głowę. Nie ma przy sobie menedżera, nie przelicza jeszcze udanych zagrań na złotówki? - Po co mi teraz menedżer? Podchodzę do takich spraw z dystansem, na razie skupiam się na grze - mówi piłkarz.

Wkrótce Sobiech, który kontrakt z klubem ma do 2013 roku, może stać się najgorętszym towarem w kadrze Ruchu.

227 bramek strzelonych w 122 mistrzowskich meczach trampkarzy Grunwaldu Halemba. Ten wyczyn Artura Sobiecha jest rekordem klubu z Rudy Śląskiej

Piotr Zawadzki: Pańskie strzeleckie statystyki z czasów gry w Grunwaldzie Halemba robią ogromne wrażenie. Rywale to byli może przedszkolacy?

Artur Sobiech, napastnik Ruchu: Nie, nie (śmiech ). To wszystko jest zapisane w księdze jubileuszowej Grunwaldu Halemba. Można sprawdzić. W trampkarzach biłem klubowe rekordy. Jak w sezonie 2003/04 wygraliśmy 28:0 z Gońcem Chorzów, to strzeliłem 17 goli. W innym meczu z tym zespołem zwyciężyliśmy 21:0, a ja zdobyłem 12 bramek. A mecz trwał dwa razy po 30 minut. Oni wznawiali grę od środka, my zaraz przejmowaliśmy piłkę i był gol.

Nie było Panu ich żal?

- Absolutnie. Gol to gol. Nieważne komu strzelony.

Kilka lat temu w Grunwaldzie grał także Pana brat.

- Darek, mój starszy brat, grał w III i IV lidze. Potem przeszedł do futsalu, do Gwiazdy Ruda Śląska. Dwa lata temu nawet zagraliśmy tam razem. Mieliśmy obaj udział w awansie Gwiazdy do I ligi. Teraz Darek występuje w Gwarku Ornontowice.

Jest Pan urodzonym egzekutorem. Ostatnio jednak częściej zapisuje Pan asysty.

- Można mieć satysfakcję także po asystach, szczególnie, gdy dzięki nim mój zespół wygrywa mecz. Nie jestem egoistą. Umiem dostrzec partnera na boisku. Gram w ekstraklasie od roku, młody jestem. Dopiero dojrzewam piłkarsko.

Wprowadzał się Pan jednak na boiska ekstraklasy z etykietą młodszej kopii Macieja Żurawskiego.

- Oj, do Żurawskiego to mi daleko. Przede wszystkim on zrobił karierę, a ja jestem na początku drogi.

Który z trenerów Ruchu pierwszy postawił na Pana?

- Trener Pietrzak dał mi szansę gry w podstawowym składzie. Tylko się cieszyć, że trener Fornalik robi to samo.

Na razie kariera dobrze się układa, z każdej strony słychać pochwały. W którymś momencie pojawi się pewnie także krytyka. Jest Pan na nią przygotowany?

- Wiem, że nie zawsze świeci słońce. Na pewno dopadnie mnie jakiś kryzys formy. Wtedy trzeba będzie nie zważać na to, co się wokół dzieje, tylko robić swoje. Na razie nigdy mi się jeszcze nie zdarzyła chwila zwątpienia, że to, co robię, nie jest dobre.

Jak się Panu gra w ataku z Andrzejem Niedzielanem?

- Można się od niego wiele nauczyć. Widać, że grał w dobrych klubach. Andrzej daje mi rady na treningach i meczach. Często podczas meczu nasz bramkarz wybija piłkę, a moim zadaniem jest zgranie jej głową do Andrzeja. Gorzej z moją grą głową jest w polu karnym, gdy trzeba zagrać błyskawicznie.

Występuje Pan w reprezentacji Polski do lat 21. Niedawno przegraliście z Hiszpanią 0:2 w eliminacjach mistrzostw Europy.

- Cóż, wyszło na to, że Hiszpanie są bardziej dojrzali, lepsi w prowadzeniu piłki. Mam nadzieję, że w rewanżu pokażemy się z lepszej strony. Na razie najważniejszy jest mecz z Holandią w październiku. Żeby myśleć o awansie z grupy, trzeba z nią wygrać.

Teodor Wawoczny

prezes i trener Grunwaldu Halemba

Artur Sobiech pojawił się w Grunwaldzie jako 10-latek. Na stadion miał blisko, bo mieszkał od niego jakieś 200 metrów. Rówieśników przewyższał nie tylko świetnymi warunkami fizycznymi i wrodzoną szybkością. On ma taki charakterystyczny zwód, dzięki któremu błyskawicznie wypracowuje sobie sytuację strzelecką. Ma instynkt snajpera. Nie zastanawia się, którą nogą uderzyć piłkę. Każdemu trenerowi życzyłbym takiego chłopaka na treningu. Chciało mu się pracować na zajęciach. Indywidualnie ćwiczył z nim jeszcze jego ojciec, były piłkarz Grunwaldu.

Kiedy ukazał się leksykon piłkarzy Grunwaldu, to wiele osób myślało, że strzeleckie rekordy Sobiecha to jakiś błąd w druku. Nawet prezes Zygfryd Wawrzynek z Górnika Zabrze zadzwonił wtedy do mnie w tej sprawie. Artur dostał dwie oferty transferowe: z Górnika i Ruchu Chorzów. W klubie zostawiliśmy mu wolną rękę. Wybrał Ruch, może dlatego, że z Kochłowic, gdzie chodził do szkoły, miał bliżej do Chorzowa? To był wolny transfer, ale Grunwald zagwarantował sobie udział w następnym. Mam nadzieję, że wtedy zarobimy więcej, niż gdybyśmy wzięli od Ruchu 40 tysięcy złotych.

Tajemnice Ruchu Chorzów. Na Cichej nie stracił gola i jest wiceliderem Komisja Ligi nie ukarze Ruchu Chorzów >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.