Zwycięstwo Ruchu w cieniu tragedii

Orest Lenczyk wrócił na Cichą, ale nie znalazł recepty na swój były klub. Ruch nie dał w sobotę żadnych szans Cracovii.

Spotkanie odbywało się w cieniu piątkowej tragedii w kopalni Wujek-Śląsk, w której zginęło trzynastu górników. W centralnym punkcie stadionu między sektorami kibice ułożyli ze zniczy wielki krzyż, który zapłonął przed rozpoczęciem meczu. Fani Ruchu wywiesili też gigantyczne płótno z wymownym napisem "Wieczny odpoczynek racz im dać Panie". Mecz zaczął się od minuty ciszy, flagi nad stadionem opuszczone zostały do połowy, a piłkarze "niebieskich" zagrali z czarnymi opaskami. Spiker zaapelował o oddawanie krwi dla rannych górników. Podniosła atmosfera skończyła się równo z pierwszym gwizdkiem sędziego. Kibice zaczęli się wyzywać, posypały się przekleństwa, donośne gwizdy.

Na ostatnim meczu w Sosnowcu z Arką Gdynia kibice "pasów" pokrzykiwali: "Panie Oreście, zrób pan porządek wreszcie". Doświadczony szkoleniowiec Cracovii poszedł za radą i zaczął od porządków w bramce. W sobotę w Chorzowie między słupkami zadebiutował w ekstraklasie Łukasz Merda, przed tygodniami jeszcze golkiper pierwszoligowego Podbeskidzia. Marcin Cabaj, do niedawna pierwszy bramkarz Cracovii, mecz oglądał z ławki.

Merda czyste konto zachował ledwie przez 13 minut. Skapitulował po wymianie piłek w polu karnym przez piłkarzy Ruchu i strzale Wojciecha Grzyba. W drugiej połowie 29-letni bramkarz był bohaterem krakowskiego zespołu - w imponującym stylu bronił strzały Grzyba, Łukasza Janoszki i Andrzeja Niedzielana. Dziurawa obrona Cracovii kompletnie nie dawała sobie rady z błyskotliwymi atakami "niebieskich" i kwadrans przed końcem Merda nic już nie mógł zrobić przy kolejnej akcji i strzale Niedzielana. - Debiut nie był udany, bo mecz przegraliśmy. Co z tego, że wybroniłem kilka sytuacji, gdy dwie bramki puściłem - mówił potem Merda. - Miałem nie puścić gola i dlatego trener nie będzie ze mnie zadowolony - dodał mieszkający w Bielsku-Białej golkiper, pytany o zadanie, które postawił przed nim trener Cracovii.

Lenczyk, który w przeszłości trzy razy prowadził piłkarzy z Chorzowa, po końcowym gwizdku nie miał szczęśliwej miny. To jego piąty mecz w roli trenera Cracovii i pierwsza porażka. - Zbyt łatwo przegraliśmy ten mecz. Zawodnicy włożyli w spotkanie sporo sił, a wrażenie zostawiamy po sobie niekorzystne - kręcił głową Lenczyk.

Spotkanie reklamowane było jako pojedynek trenerskiego nestora ze swoim wychowankiem, bo to Lenczyk dał szanse debiutu w ekstraklasie młodemu piłkarzowi Waldemarowi Fornalikowi. - Trener jest rzeczywiście dla mnie mistrzem, a ja jego uczniem, ale to był mecz Ruchu z Cracovią, a nie nasz pojedynek - denerwował się Fornalik, wyraźnie znużony takimi porównaniami.

Co ciekawe, kapitanami obu rywali byli... bracia. Zespoły na boisko wyprowadzili Arkadiusz (Cracovia) i Grzegorz (Ruch) Baranowie. Po meczu ten pierwszy miał niezbyt szczęśliwą minę. - Nam się mecz nie udał, Grzesiek zagrał bardzo dobrze - mówił. Kapitan Ruchu odpowiadał: - Byliśmy zdecydowanie lepsi, ale Arek gra coraz lepiej. Niebawem znów będzie w dużej formie. A widzimy się już w niedzielę na chrzcinach córki Arka. Wtedy to ja będę miał bardziej szczęśliwą minę - zapowiedział.

Bohaterem meczu był Andrzej Niedzielan - przebojowy w ataku, aktywny na całym boisku. - Dostawałem dobre piłki, a z tego napastnicy żyją i tym się karmią. Gdybym miał lepszą skuteczność, to i hat-tricka mógłbym ustrzelić - stwierdził Niedzielan. Swojego napastnika pochwalił też trener Fornalik. - Andrzej był jednym z najlepszych na boisku. Czy najlepszy? Gdyby zdobył jeszcze jednego gola, to wtedy na pewno - uśmiechał się szkoleniowiec.

Ruch po tej wygranej wrócił na drugie miejsce. W Chorzowie myślą, by zadomowić się na nim na dłużej.

Ruch Chorzów - Cracovia Kraków 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Grzyb (13), 2:0 Niedzielan (75.)

Ruch: Pilarz Ż- Jakubowski, Grodzicki, Sadlok, Nykiel Ż (52. Janoszka) - Grzyb, G. Baran, Straka Ż (90. Scherfchen), Brzyski - Sobiech, Niedzielan (89. Pulkowski).

Cracovia: Merda - Szeliga, Polczak, Wasiluk Ż, Derbich - Sasin, Kłus, A. Baran (76. Klich), Moskała (60. Mierzejewski) - Pawlusiński, Matusiak (82. Kaszuba).

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 8000.

Copyright © Agora SA