Ruch zwycięstwem nad ŁKS-em ocalił miliony

Niebiescy są już pewni utrzymania w ekstraklasie. Przesądziła o tym wygrana z ŁKS-em, która była jednocześnie pierwszym tegorocznym ligowym triumfem Ruchu na Stadionie Śląskim!

Po meczu chorzowscy zawodnicy byli podzieleni. Jedni żałowali, że sezon dobiega końca, inni chcieliby o nim jak najszybciej zapomnieć. - Czuję, że wracam do formy. Wcześniej skurcze łapały mnie już po 60 minutach, a teraz proszę - schodzę z boiska w dobrej dyspozycji nawet po anginie - uśmiechał się Marcin Nowacki, który w tygodniu poprzedzającym spotkanie z ŁKS-em zmagał się z chorobą (miał 39 stopni gorączki) i dwa dni odpoczywał w domu.

Po tym jak trenera Bogusława Pietrzaka zastąpił Waldemar Fornalik, Nowacki - jak i reszta zespołu - przeszedł pozytywną metamorfozę. Z wystraszonego piłkarza, który najczęściej podawał piłkę do najbliżej ustawionego kolegi, ponownie stał się liderem drużyny. - Zmiana trenera na pewno wyszła mi na dobre - przytaknął.

Martin Fabusz, słowacki napastnik niebieskich, należy już do grona zawodników, którzy ostatnich miesięcy na pewno nie będą wspominać podczas zimowych wieczorów przy kominku. - Runda taka sobie, żeby nie powiedzieć słaba. Pocieszeniem był jednak awans do finału Pucharu Polski. Przeciętny zespół na pewno by tak daleko nie zaszedł - podkreślał Słowak.

Przed meczem z ŁKS-em nawet marnemu analitykowi wystarczyłby rzut oka na ligową tabelę, by przesądzić o tym, że Ruch potrzebuje do utrzymania trzech punktów. Jak jednak tego dokonać, skoro wcześniej niebiescy nie wygrali na Śląskim żadnego meczu rundy rewanżowej?

- Może my zagramy? - żartował Mirosław Mosór, dyrektor klubu, który w ten sposób zagadnął do Dariusza Gęsiora, menedżera niebieskich. Dwadzieścia lat temu działacze byli w składzie drużyny, która wywalczyła dla Chorzowa ostatnie mistrzostwo Polski. - Myślę, że z godzinę bym wytrzymał - kontynuował Mosór. Stawiamy, że nawet dłużej, bo też pierwsza połowa toczyła się raczej w ślimaczym tempie.

O wygranej niebieskich przesądził spryt Fabusza i odwaga sędziego. Każdy piłkarz przyzna, że co drugie starcie w zatłoczonym polu karnym jest na granicy faulu. - Mało który arbiter ma jednak odwagę, żeby takie przewinienie odgwizdać. A szkoda - komentował Wojciech Grzyb, kapitan niebieskich. Sędzia Jerzy Walczyński nie miał takich obaw. Wypatrzył faul piłkarza ŁKS-u i ukarał zespół z Łodzi rzutem karnym. - Faul był na pewno. Rywal siedział mi na plecach i ciągnął do ziemi - opowiadał Fabusz.

Do piłki podszedł Grzyb. - Przed oczami stanęła mi zmarnowana jedenastka z meczu z Legią. Spytałem kolegów, czy któryś mnie wyręczy. Po oczach Nowackiego, Barana i Jezierskiego widziałem jednak, że chcą mi zaufać - mówił Grzyb, który pewnym strzałem - niemal pod poprzeczkę - wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Gdy kolejnego gola dołożył Tomasz Brzyski, chorzowscy kibice zaczęli fetować utrzymanie w lidze. - Nawet nie chcę myśleć o tym, co by się stało, gdybyśmy spadli. Bez milionów z Canal+ byłoby ciężko. Działacze na pewno się starają, żeby znaleźć pieniądze na zaległe wypłaty. Lada dzień mamy otrzymać pensje za marzec - dodał Nowacki.

Łodzianie kończyli mecz nie tylko bez punktów, ale i bez dwóch zawodników. W ostatniej minucie czerwonymi kartkami zostali bowiem ukarani Marcin Smoliński (za faul) i Tomasz Hajto (za pyskówkę z sędzią). - Ich zachowanie to szczyt głupoty - przyznał zdegustowany Grzegorz Wesołowski, trener ŁKS-u.

Tymczasem na Cichej myśli się już o nowych wyzwaniach. We wtorek Ruch przedstawi nowego sponsora (zmienią się koszulki!). Działacze szukają wzmocnień. Dyrektor Mosór w poszukiwaniu środkowego obrońcy wybrał się do czeskich Vitkovic, ale ponoć wrócił zawiedziony.

Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Grzyb (61., karny), 2:0 Brzyski (77.)

Ruch: Pilarz - Nykiel (90. Jakubowski), Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Nowacki (85. Sobiech), Pulkowski, Baran, Balaz (56.Jezierski) - Fabusz.

ŁKS: Wyparło - Adamski, Sierant (66.Drumlak), Hajto Ż , CZ , Radzius - Łakomy, Kascelan, Biskup (71. Djenić), Smoliński Ż , CZ , Gevorgyan (85.Terlecki) - Kujawa.

Sędziował: Jacek Walczyński (Lublin). Widzów: 8000.

Rozmowy pod szatnią

Remigiusz Jezierski (Ruch): Oj, długo kazaliśmy czekać na pierwsze zwycięstwo na Stadionie Śląskim, ale najważniejsze, że w końcu się powiodło. Co do karnego - to był pewny. Sędzia mógł wybierać, bo oprócz Martina Fabusza faulowany był też Grzesiek Baran.

Paweł Drumlak (ŁKS): Liczyliśmy przynajmniej na punkt, który zapewniłby nam utrzymanie w lidze. Szkoda Co do czerwonych kartek, to chciałbym stanąć w obronie Tomka Hajto. Nie wiem, za co dostał pierwszą żółtą kartkę [wdał się w dyskusję z sędzią po tym, jak ŁKS został ukarany rzutem karnym - przyprzyp. red.]. Spytał tylko arbitra, czy nie widział podobnego przewinienia w polu karnym Ruchu. Żadnego chamstwa, żadnych wulgaryzmów! Nie rozumiem tego.

Wojciech Grzyb (Ruch): Od momentu gdy wydaliśmy oświadczenie o problemach finansowych klubu, robimy co w naszej mocy, żeby nie przynieść wstydu. Mam wrażenie, że to nam się udało, a wygrana i utrzymanie w lidze pozwoli nam spojrzeć w przyszłość z większym optymizmem.

not. tod

Zdaniem trenerów

Grzegorz Wesołowski (ŁKS): Przyjechaliśmy do Chorzowa wywalczyć przynajmniej punkt i sytuacje ku temu na pewno były. Żałuję 100-procentowej okazji Biskupa, który przegrał pojedynek sam na sam z Krzysztofem Pilarzem. Czułem, że z czasem może nas dopaść jakieś nieszczęście i tak się właśnie stało. Rzut karny przesądził o naszej porażce.

Waldemar Fornalik (Ruch): Kolejny bardzo trudny mecz. Krzysiek Pilarz na początku bardzo pomógł drużynie. ŁKS potwierdził, że jest dobrze zorganizowaną drużyną. Przełamaliśmy ich obronę, grając z wielkim zębem. Wiem, że wiele osób wątpiło, czy Ruchowi uda się utrzymać w lidze. Cieszę się, że to wyzwanie jest już za nami.

not. tod

Ruch na teatralnych deskach

Niebiescy będą mieć swój benefis w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Poniedziałkowe widowisko rozpocznie się o godz. 19.

W teatrze spotkają się piłkarze, działacze i sympatycy klubu. Zaproszeni goście będą opowiadać o historii drużyny z ulicy Cichej. Będzie też można obejrzeć filmy dokumentujące ważne chwile z historii Ruchu.

tod

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.