Ruch nie da się dopaść grupie pościgowej

- Liga jest na takim etapie, że jeśli nie będziemy się koncentrować tylko na tym, co nas czeka na boisku, to może nam to potem wyjść bokiem - mówi Bogusław Pietrzak, trener niebieskich.

Chorzowianie zmierzą się w sobotę w meczu wyjazdowym z Cracovią (początek o godz. 17). Rywal Ruchu jest przedostatni w tabeli i można spodziewać się, że z największą determinacją zagra o zwycięstwo.

- Widzieliśmy, jak dobrze zaprezentowali się w ofensywie przez pierwsze pół godziny ich ostatniego meczu przeciwko Wiśle. Będziemy jednak na to przygotowani - zapewnia Pietrzak. Forma niebieskich jest jednak zagadką. Po kapitalnym meczu z Polonią Bytom, niespodziewanie dali się ograć Odrze Wodzisław. - Zagraliśmy na wiosnę bardzo dobre mecze przeciwko Polonii i w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin. Ruch to nie jest niestety jeszcze tak klasowy zespół, aby móc ciągnąć takie serie - wyjaśnia Pietrzak.

Kluczową postacią w zespole rywala jest bramkostrzelny Bartosz Ślusarski. - Cracovia wystawi w polu dziesięciu graczy i każdy z nich może nam strzelić gola, wiec nie będziemy się skupiać tylko na tym jednym napastniku - przekonuje Rafał Grodzicki, obrońca Ruchu. - Cracovia gra w tej rudzie bardzo nierówno, czyli zupełnie jak my. Na pewno nie są od nas lepsi i spokojnie możemy z nimi powalczyć o trzy punkty. Jeśli tam wygramy, to nasza sytuacja w tabeli stanie się spokojniejsza. W przypadku przegranej grupa pościgowa może nas dopaść i zrobi się niebezpiecznie - dodaje pomocnik Marcin Nowacki.

Pietrzak jest przed meczem pełen optymizmu, bo w Cracovii nie gra żaden... jego były podopieczny. - Tak to już jest, że jak gramy przeciwko zespołom, w których występują prowadzeni niegdyś przeze mnie gracze, to oni zwykle strzelają nam bramkę. Na szczęście w Cracovii nie ma takiego piłkarza - uśmiecha się trener, który ma dyspozycji pełną kadrę piłkarzy.

Na czwartkowej konferencji prasowej Ruchu wróciła sprawa kierownika zespołu Andrzeja Urbańczyka. W wyniku jego niedopatrzenia niebiescy źle przeprowadzili zmiany w trakcie spotkania Pucharu Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. W efekcie zostali ukarani walkowerem i stracili szanse na awans. - Konsekwencje nieformalne są takie, że chłop chodzi od tygodnia struty. Ja też sobie z nim pogadałem i nie było fajnie. Sytuacja nie doszła jednak do tego punktu, abym obowiązki kierownika musiał przejąć ja sam - mówi Pietrzak.

Copyright © Agora SA