Jeleń zaprzecza, że po ostatnich fenomenalnych występach - w środę strzelił dwa gole w wygranym 2:1 meczu z mistrzem kraju, Bordeaux - trwają przygotowania do wystawienia mu pomnika, ale przyznaje, że jest teraz w Auxerre wielbiony.
- Bez przesady. Ale ludziom lekko grzeją się głowy - mówi. - Gdzieś napisano, że jestem zbawicielem Auxerre, gdzie indziej, że Jeleń to geniusz - wyznaje napastnik i dodaje, że z tego powodu nie wariuje, a najważniejsza dla niego wciąż jest rodzina.
Polak wie, że jego trener Jean Fernandez nie będzie zadowolony, gdy po sezonie przeniesie się do innego klubu.
- Do klubu wpływa mnóstwo ofert. Pewnie szuflada u prezesa w biurku się nie domyka... - mówi, dodając, że trener doradza mu wybranie zespołu, który walczy o najwyższe laury w swojej lidze i Lidze Mistrzów.
Jeleń dodaje, że bardzo chciał przyjechać na mecz reprezentacji z Bułgarią, ale wolał nie ryzykować kontuzji kolana i spodziewa się udanej współpracy z Franciszkiem Smudą.
- Nie ma powodów do narzekań, najważniejsze, że co uderzę, to piłka wpada do bramki. - mówi zawodnik, o którym szkoleniowiec Valenciennes powiedział, że "potrzebuje pół sytuacji, by zdobyć gola". - Taka jest prawda, choć rywale niekiedy podwajają krycie - z rozbrajającą szczerością przyznaje napastnik Auxerre. - Na szczęście moim wielkim atutem jest szybkość. Dostaję super podanie, pach, pach i po sprawie! - wyjaśnia.
Jeleń: Smuda mnie rozumie ?