Wawrzyniak: O karnym już nie pamiętam
- Koledzy na każdym kroku powtarzają mi, że to najważniejszy mecz sezonu - opowiada Wawrzyniak. - Tytułu już Olympiakosowi nie wydrzemy, strata w lidze jest za duża. Z Pucharu Grecji odpadliśmy. Kibice mają nam wybaczyć te porażki pod warunkiem, że awansujemy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Panathinaikos zagra we wtorek w żelaznym ustawieniu, czyli 4-3-3. W porównaniu z pierwszym meczem to zmiana wręcz rewolucyjna. W Villarreal holenderski trener Henk Ten Cate ma aż ośmiu oprócz bramkarza defensywnych zawodników. Do przodu biegali wyłącznie Mantzios i Karagounis - ten drugi strzelił gola. - Presja jest spora, "trąbią" o tym spotkaniu na okrągło, ale do mnie niewiele dociera, bo gazet, radia i telewizji nie rozumiem - mówi Wawrzyniak.
Pierwszego meczu nie wspomina dobrze. Był faulowany we własnym polu karnym, ale sędzia nie zareagował, a przewracając się, zahaczył nogą rywala i był karny dla Hiszpanów. - Mój faul był ewidentny, ale wcześniej sam się nie przewróciłem - przyznaje Wawrzyniak. - Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie. Odkąd przyszedłem do klubu, gram w podstawowym składzie, mecz goni mecz. Najważniejsze, by trener nie stracił zaufania, którym mnie obdarzył.
Panathinaikos nie przegrał pięciu ostatnich meczów Ligi Mistrzów u siebie. W dziewięciu z 12 nie stracił gola. Nie przegrał u siebie również dziewięciu kolejnych meczów z zespołem z Hiszpanii. Villarreal, które nie wygrało żadnego z czterech ostatnich meczów w LM, to specjaliści od remisów. Z 19 meczów LM aż 11 z ich udziałem było nierozstrzygniętych.
- Nawet nie wiem, jaka jest premia za awans do ćwierćfinału. Ale dobrze, że pan przypomniał, zapytam w klubie, bo jakiś bonus pewnie będzie - kończy polski obrońca, który we wtorek zagra z lewej strony czteroosobowego bloku obronnego Panathinaikosu.
Koniec passy Auxerre - Jeleń nie pomógł ?