Bundesliga. Borussia triumfuje, frustracje Bayernu i Lewandowskiego

W starciu dwóch kluczowych reprezentantów Polski wreszcie Łukasz Piszczek triumfował nad Robertem Lewandowskim. I tak wyglądało spotkanie Borussii Dortmund z Bayernem Monachium (1:0): defensywy z poświęceniem przeciwko sfrustrowanej ofensywie. Zwycięstwo gospodarzy w hicie Bundesligi przywróciło ich do walki o mistrzostwo Niemiec.

- Sześć punktów straty to dużo, ale gdyby było ich dziewięć, to dopiero byłoby okropnie - powiedział przed klasykiem Bundesligi Thomas Tuchel, szkoleniowiec Borussi Dortmund. - Dlatego o wyniku tego meczu nie zadecyduje różnica w technice, taktyce, ale trzeci element: emocjonalny, agresywności w grze. Zwłaszcza w defensywie, gdzie będziemy potrzebować pasji i charakteru. To podstawa do pokonania Bayernu.

43-letni trener Borussii jeszcze w tej roli nie wygrał z największym rywalem z Monachium. Podejmował rywalizację, jego zespół prezentował się bardzo dobrze, ale to Pep Guardiola w poprzednim sezonie triumfował: w lidze i w pucharze Niemiec. Niemal trzynaście miesięcy temu dostał brutalną lekcję taktyki od jednego ze swoich mentorów, gdy Borussia przegrała w Monachium 1:5. Dlatego później Tuchel zmienił pomysł na Bayern, wrócił do tego, czym sprawił problemy jeszcze prowadząc znacznie mniejsze Mainz. I to właśnie ten pomysł okazał się kluczem do sukcesu Borussii w sobotnim meczu.

We dwóch poprzednich spotkaniach z Bayernem, które Borussia zaczynała ustawiona w 5-3-2 nie traciła goli - w finale pucharu o zwycięstwie rywali zadecydowały dopiero rzuty karne. Jednak była jedna ważna różnica: Tuchel nie mógł skorzystać z kilku podstawowych piłkarzy środka pola, czyli ze strefy, która w meczach z tym przeciwnikiem jest kluczowa. Raphael Guerreiro nie zdążył wyleczyć kontuzji, Gonzalo Castro usiadł tylko na ławce rezerwowych, a obok defensywnego pomocnika Juliana Weigla wystąpili skrzydłowi: Mario Goetze i Andre Schuerrle. Było to rozwiązanie ofensywne, wręcz wbrew charakterystyce tych piłkarzy.

Cierpienia Lewego...

Jednak to, co wydawało się nietypowe szybko okazało się mocną stroną Borussii. Bo po bardzo intensywnym początku meczu w Dortmundzie to gospodarze opanowali sytuację, zapanowali nad piłką, a akcja z 10 minuty dała im prowadzenie. Łukasz Piszczek ze środka pola rozegrał do boku do Goetzego, który po krótkim dryblingu zagrał wzdłuż bramki, gdzie Pierre-Emerick Aubameyang lekko trącił piłkę, a zdezorientowany Manuel Neuer nawet nie podjął próby interwencji. Pierwszy gol nie był wynikiem lepszego startu Borussii, ale nadał ton na resztę pierwszej połowy.

Borussia świetnie grała w defensywie, rewelacyjnie frustrowała Bayern. Gdy piłkę dostawał Thiago, od razu doskakiwało do niego kilku rywali. Gdy Robert Lewandowski starał się szarżować na prostopadłe podania, Sokratis i Marc Bartra szarpali się z polskim napastnikiem. Ten drugi nie rezygnował z fauli nawet, gdy groziła mu druga żółta kartka. A Lewandowski cierpiał: na brak sytuacji i wsparcia, na ból kostki po jednym z ostrzejszych wejść przeciwnika. Sam mógł w pierwszej połowie asystować przy golu Thomasa Muellera, ale niedokładnie zagrał wzdłuż bramki.

...i szanse Aubameyanga

Do końca pierwszej połowy najlepszą sytuację Bayern stworzył sobie po rozegraniu Xabiego Alonso, zagraniu Philippa Lahma i przewrotce Thiago, która jednak była niecelna. A Borussia mogła podwyższyć prowadzenie zaraz po przerwie, gdy Aubameyang z lewej strony ruszył na bramkę Neuera, choć został zablokowany przez rywali. I dopiero potem docisnęli mistrzowie Niemiec, mieli dziesięć minut w trakcie których mogli strzelić nawet trzy gole. Franck Ribery trafił do siatki, ale z pozycji spalonej, Alonso z dystansu uderzył w poprzeczkę, raz tuż sprzed nogi zabrał piłkę Lewandowskiemu bramkarz Borussii, Roman Burki.

To był najgorszy fragment meczu Borussii, gdy gospodarze nie potrafili wyprowadzić kontry, gdy rywale wreszcie odnajdywali miejsce pod ich polem karnym. Ale Bayernowi trudno było przebić się przez czarno-żółty mur, Carlo Ancelotti szukał szansy w zmianach ofensywnych: za Joshuę Kimmicha wszedł Douglas Costa, za Lahma Rafinha, za Alonso - Renato Sanches. O ile dzięki temu Lewandowski wreszcie zyskał wsparcie w ataku (Mueller grał bliżej niego), o tyle brakowało Bayerowi błysku. Za to wreszcie swojej kolejnej szansy doczekał się Aubameyang, jednak po kilkudziesięciometrowym rajdzie strzelił prosto w Neuera.

Okazja najlepszego strzelca obecnego sezonu Bundesligi jednak zaburzyła rytm gry Bayernu. Brak Alonso spowodował, że rozegranie było bardziej szarpane, wymiany podań zastąpiły próby dryblingu skrzydłowych, ale szans czy dokładnych dośrodkowań nie było więcej. Ostatnie zostało posłane w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, ale wtedy, gdy Lewandowski powinien trafić, to zrobił krok zbyt wcześnie w stronę bramki i został złapany na pozycji spalonej.

Borussia wygrywa i wraca do wyścigu mistrzowskiego: ma do Bayernu tylko trzy punkty straty. Bohaterów było kilku: od strzelca gola Aubameyanga, świetnego Adriana Ramosa, harującego Goetzego, rewelacyjnej defensywy do szkoleniowca, którego plan wypalił i który dokonywał lepszych zmian. A mistrzowie Niemiec kończyli mecz tak, jak Lewandowski: zgłaszając pretensje do sędziego, pytając o poszczególne sytuacje. Bayern Carla Ancelottiego może jeszcze nie ma poważnego problemu, ale faktem jest, że z ostatnich sześciu meczów ligowych wygrał tylko dwa.

 

Najskuteczniej zdobywające punkty reprezentacje 2016 r.!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.