Bournemouth ma tylko trzy punkty przewagi nad Middlesbrough, ale znacznie lepszy bilans bramkowy (95:45 do 68:37). W praktyce oznacza to, że rywale w ostatniej kolejce musieliby odrobić różnicę 19 bramek.
W poniedziałek nerwowy był tylko początek meczu. W 15. minucie Boruc uratował swój zespół dobrą interwencją po uderzeniu Adama Le Fondre'a. Jego koledzy większość czasu spędzali jednak na połowie rywali.
Efekt przyszedł w 39. minucie. Marc Pugh dostał piłkę w polu karnym z lewej strony, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i technicznym strzałem z ostrego kąta umieścił ją w siatce przy dalszym słupku.
Pięć minut później było już 2:0. Wydawało się, że Callum Wilson niepotrzebnie zwolnił akcję, ale po kolejnych dwóch podaniach piłka trafiła do Matta Ritchiego, który mocnym strzałem umieścił ją w bramce. Obrońcy Boltonu tylko patrzyli, jak gospodarze wymieniają podania w ich polu karnym.
W drugiej połowie gospodarze kontrolowali przebieg meczu, Boruc przez długi czas nie oglądał piłki pod swoim polem karnym.
Szansę na 3:0 zmarnował Yann Kermorgant, który w 72. minucie zmarnował rzut karny, uderzając ponad poprzeczką. Wynik meczu ustalił osiem minut później Wilson, który po kilku ładnych podaniach w polu karnym obrócił się z piłką i pewnym strzałem pokonał Adama Bogdana. Mimo puszczenia trzech goli Węgier był bohaterem swojej drużyny i ustrzegł ją przed znacznie wyższą porażką.
Poza Bournemouth do Premier League awansował Watford. Kolejne cztery zespoły stoczą walkę w barażach o trzecie miejsce premiowane awansem.
Nie wiadomo, czy Boruc w kolejnym sezonie pozostanie w swoim zespole. Jest do niego jedynie wypożyczony z Southampton do czerwca tego roku, a jednocześnie kontrakt z tym klubem wygasa. Polak będzie mógł sobie szukać nowego pracodawcy.
Stadiony Z Czuba: najlepszy gol w historii A-League, dużo goli z dystansu [WIDEO]