Drugie życie Przemysława Tytonia w PSV

W kadrze obowiązywała zasada ?przyjeżdżają ci, którzy grają?, ale te reguły chyba się zmieniły, bo na mecze przyjeżdżał Łukasz Fabiański, zmiennik Wojtka Szczęsnego w Arsenalu. Ja gram i jestem do dyspozycji nowego selekcjonera - mówi Przemysław Tytoń, bramkarz PSV Eindhoven.

ROBERT BŁOŃSKI: 22-letni Jeroen Zoet jest kontuzjowany i wrócił pan do bramki PSV.

PRZEMYSŁAW TYTOŃ: Gram od prawie miesiąca i właśnie szykuję się powoli do wyjazdu na mecz grupy Ligi Europejskiej z Dinamem Zagrzeb. Wreszcie odżyłem i jestem zadowolony ze swojej sytuacji, choć z wyniku ostatniego meczu już mniej. Przegraliśmy w lidze z Groningen 0:1. Błędu przy straconej bramce nie popełniłem, zagapili się obrońcy i w sytuacji jeden na jednego rywal kopnął piłkę obok mojej nogi. Dobrze, że w czwartek gramy z Dinamem, jest okazja, żeby szybko zmazać plamę.

Ligę Europejską też zaczęliście słabo, od porażki u siebie z mistrzem Bułgarii - Łudogorcem.

- W drugim meczu z Czarnomorcem w Odessie walczyliśmy właściwie o przyszłość. Strata punktów mogła skończyć naszą przygodę w pucharach, a mamy ambicję osiągnąć coś więcej, niż tylko zagrać w grupie. Zwyciężyliśmy i lecimy do Chorwacji na pojedynek z rywalem, który przegrał dwa pierwsze spotkania.

Jak długo potrwa przerwa Zoeta?

- Doznał kontuzji mięśniowej, mówi się nawet o sześciu tygodniach przerwy, ale ja nie zajmuję się jego problemami. Dostałem szansę i staram się ją wykorzystać. Wcześniej zagrałem jedno spotkanie w Pucharze Holandii, teraz bronię regularnie. I nie wiem, co będzie, jak Jeroen wróci do gry. Na razie trenuje indywidualnie. Wcześniej nie popełniał większych błędów, a ja musiałem czekać. Może teraz role się odwrócą?

W poprzednim sezonie nie bronił pan, bo trenerem był Dick Advocaat. Po przyjściu Phillipa Cocu sytuacja się nie zmieniła.

- O Advocaacie nie ma sensu w ogóle rozmawiać. Do dziś nie wiem, dlaczego odstawił mnie od składu. Może to była zemsta za obronionego karnego podczas Euro 2012 w spotkaniu z Grekami? On prowadził wtedy reprezentację Rosji i tak jak my nie wyszedł z grupy, a po imprezie stracił posadę. Gdy Cocu przejmował drużynę, jakąś decyzję podjąć musiał. Pozostawił w bramce Jeroena, bo podczas przygotowań nie miał zastrzeżeń do bramkarzy. Na początku na pewno nie byłem zadowolony, ale w głębi serca czułem, że mój los się odmieni.

Holenderskie media promują Zoeta?

- Nie. Ale kto grał na Zachodzie, ten wie, jak to wygląda od środka. Czasem nie o wszystkim decyduje wyłącznie forma, ale również polityka. Mam nadzieję, że w PSV to nie wchodzi w grę. Media sugerowały, że mam problemy z komunikacją, ale to raczej wymyślony problem. Znam niderlandzki, posługuję się nim dość swobodnie. A język piłkarski jest prosty.

Liga jest bardzo wyrównana. Po dziesięciu kolejkach lider - Twente - ma 19 punktów, PSV jest drugie z 18 pkt, a ósmy Alkmaar traci do lidera tylko trzy.

- W ubiegłym roku lider miał po dziesięciu kolejkach bodaj 25 pkt. Tak płaskiej górnej połowy tabeli dawno nie było, różnice są minimalne. Porażka spycha na szóstą lokatę, jedna wygrana winduje nawet na pozycję lidera. Naszym celem jest w tym roku odzyskanie mistrzostwa. Po raz ostatni drużyna wygrała ligę dawno, bo ponad pięć lat temu. W XXI wieku nigdy nie czekaliśmy na tytuł ponad pięć lat. O naszych ambicjach w pucharach już mówiłem. Chcemy wyjść z grupy i jeśli później będziemy mieć szczęście w losowaniu, możemy zajść daleko.

Zaczynał pan eliminacje MŚ w bramce reprezentacji, ale Waldemar Fornalik nie powoływał pana od roku.

- Na początku to rozumiałem, bo straciłem miejsce w składzie PSV. A wiadomo, że w kadrze obowiązuje zasada "przyjeżdżają ci, którzy grają". Wiadomo, jak media reagują na rezerwowych. Ale ostatnio te reguły chyba się zmieniły, bo na mecze przyjeżdżał Łukasz Fabiański, zmiennik Wojtka Szczęsnego w Arsenalu. Zdziwiłem się taką decyzją.

Jest pan do dyspozycji nowego selekcjonera?

- Oczywiście, kadra zawsze była dla mnie najważniejsza.

Chyba że jej selekcjonerem zostałby Advocaat.

- Słyszałem o tej plotce, ale potraktowałem ją jak kiepski żart. Znam tego pana, wiem, jak pracuje, i naprawdę, bardzo dobrze się dla Polski stało, że kadrę poprowadzi ktoś inny.

Myśli pan o zmianie klubu?

- Holenderskie media napisały, że chcę odejść. To nieprawda. Chcę przede wszystkim grać. Jeśli jednak znowu usiądę na ławce, pomyślę o zmianie. Tyle że kontrakt mam do czerwca 2016 roku i muszę go respektować. f

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.