Legia ma za dużo piłkarzy

Legia latem może mieć problem nie tylko z kupieniem nowych piłkarzy. Większym kłopotem mogą być ci, którzy nie będą potrzebni drużynie, a spora grupa właśnie wraca z wypożyczeń.

Na kupowanie pieniędzy nie ma. Trzeba będzie szukać piłkarzy bez kontraktów lub płacić za sprowadzanych z funduszy ze sprzedaży. To jednak nie będzie łatwe. Żaden z powracających z wypożyczeń nie błysnął w klubie, w którym grał, a ci, którzy grali nieźle, nie palą się do powrotu.

Co więcej, nawet spośród piłkarzy grających wiosną w Legii niektórzy nie spełnili oczekiwań i w przyszłym sezonie się nie przydadzą. Problemów nie było z Piotrem Rockim i Albertem Ortizem Moreno "Tito". Pierwszemu skończył się kontrakt i zdecydowano się go nie przedłużać. W sezonie 2007/08 w barwach Groclinu Grodzisk Wlkp. strzelił Legii w czterech meczach trzy gole. Po przyjściu na Łazienkowską nie trafił w lidze ani razu. Hiszpan był wypożyczony na rok, ale jesienią zagrał w lidze tylko dwa razy, a całą rundę wiosenną leczył kontuzję.

Większy kłopot jest z tymi, którzy mają kilkuletnie umowy. Nowych klubów mogą sobie szukać Martins Ekwueme, Inaki Descarga i Pancze Kumbev. - Oni mają ważne kontrakty, ale wiedzą, że klub nie jest z nich zadowolony i zdają sobie sprawę, że mogą szukać nowych pracodawców. To jednak nie oznacza, że odejdą. Jesteśmy niezadowoleni również z postawy Radovicia. Wiemy, na co go stać, ale również widzimy, że nie wnosi nic do zespołu i musi poważnie się nad sobą zastanowić. Tak dalej być nie może - mówił niedawno w wywiadzie dla Legia.com dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak. Zawiódł zwłaszcza Hiszpan, były kapitan hiszpańskiego Levante, który większość sezonu leczył kontuzję, a gdy w meczu z Wisłą w Krakowie (0:1) wyszedł w pierwszym składzie - zagrał tak słabo, że został zmieniony w przerwie.

Lista tych, którzy mają wrócić z wypożyczeń, jest długa. Najwięcej wśród nich jest napastników, a tych w rundzie wiosennej w Legii brakowało, bo wysoką formę prezentował tylko Takesure Chinyama. Już jednak wiadomo, że Kamil Grosicki zostanie w Białymstoku. Jagiellonia skorzysta z prawa pierwokupu zawodnika, który wiosną w 13 meczach strzelił 4 gole i miał tyleż asyst. Jest zdecydowana zapłacić za niego 500 tys. zł. Do powrotu do Legii nie pali się też Marcin Smoliński. Tu był w głębokiej rezerwie, w ŁKS walnie przyczynił się do wywalczenia siódmego miejsca w lidze. Ale nie wiadomo, czy klub bez licencji na grę w ekstraklasie dogada się z Legią w sprawie transferu definitywnego.

Poza Grosickim nowi-starzy napastnicy to Maciej Korzym i Mikel Arruabarrena. Ten pierwszy, gdy przychodził do Legii z Sandecji Nowy Sącz, miał być rewelacyjnym nastolatkiem. Z pięciu ostatnich lat trzy spędził w Legii (łącznie 3 gole w lidze), a dwa razy był wypożyczony do Odry. W zakończonym sezonie ostatnio trafił do siatki w październiku. W Wodzisławiu zagrał w prawie wszystkich meczach ligowych, ale tylko 8 razy 90 minut. Zwykle był pierwszym do zmiany. Arruabarrena jesień spędził w Legii i trafił do siatki tylko raz - w meczu PE z ŁKS. Wiosną też strzelił tylko jednego gola, tym razem dla drugoligowego hiszpańskiego Eibar, które na trzy kolejki przed końcem Segunda Division jest przedostatnie w tabeli bez szans na utrzymanie.

Marne dokonania prezentują też dwaj wypożyczeni obrońcy. Błażej Augustyn zagrał we włoskim Rimini tylko cztery razy przez cały sezon. Klub utrzymał się w Serie B, ale z niewielkim wkładem Polaka. Z kolei wypożyczony do Piasta Gliwice Przemysław Wysocki złapał kontuzję, a potem nie mieścił się w składzie. Przez pół roku zagrał tylko cztery mecze w Młodej Ekstraklasie.

Trzecim obrońcą, który może latem wrócić do Warszawy, jest oddany zimą do Panathinaikosu Ateny Jakub Wawrzyniak. Wczoraj zdyskwalifikowano go w Grecji na 3 miesiące w związku z aferą dopingową i jest mało prawdopodobne, by klub chciał zapłacić drugą ratę za transfer Polaka.

Rzeczywistym wzmocnieniem w nowym sezonie, bez konieczności kupowania nowych zawodników, mogą być ci, którzy wyleczą kontuzje. Zdrowy jest już Wojciech Szala, który zagrał tylko w pierwszym meczu wiosną. Konkurencję w ataku dla Chinyamy będą stanowić Bartłomiej Grzelak i Sebastian Szałachowski, którzy stracili całą rundę wiosenną. Przydadzą się, jeśli będą zdrowi, ale zdrowie jest w ich przypadku największym problemem, bo to nie pierwsze kontuzje w czasie ich pobytu w Legii.

Bilanse piłkarzy teoretycznie wracających do Legii

Serwis o Legii - zobacz na Sport.pl ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.