Liga Europy. Dnipro odpada z Lechem, którego budżet śmieszy Ukraińców

Trener Władimir Biessonow nie ma szczęścia do Polaków. W 1982 r. grał w drużynie radzieckiej, która po remisie z Polską 0:0 odpadła z mundialu Espana'82. Teraz wyeliminował go Lech Poznań, tez po 0:0 w rewanżu w Poznaniu. Ukraińscy dziennikarze twierdzą, że taka wpadka niechybnie kosztować go będzie posadę, czym do niedawna straszono jeszcze trenera Lecha Jacka Zielińskiego.

Olbrzymie wrażenie robił przed rywalizacją Lecha z Dnipro fakt, że Ukraińcy mają w europejskich pucharach jeszcze sześć ekip - Szachtara Donieck i Dynamo Kijów w Lidze Mistrzów oraz Dnipro Dniepropietrowsk, Metallista Charków, Karpaty Lwów i Tawriję Symferopol w Lidze Europejskiej. Polsce ostał się ostatni rodzynek - Lech Poznań. Już w środę z walki o Ligę Mistrzów odpadło jednak Dynamo Kijów, które - w odróżnieniu od Lecha - miało bardzo trudne zadanie. Nie było mistrzem Ukrainy (tym jest Szachtar, który w Lidze Mistrzów gra bez eliminacji), nie korzystało z dobrodziejstw tzw. reformy Platiniego, która od dwóch lat idzie na rękę klubom ze słabszych krajów Europy (także Polski), pod warunkiem że są mistrzami swych lig.

Kto korzysta z reformy Platiniego

Z tego dobrodziejstwa rok temu skorzystał węgierski VSC Debrecen, który wszedł do Ligi Mistrzów po trupie pogromcy mistrza Polski, Wisły Kraków - estońskiej Levadii Tallinn. Teraz z reformy Platiniego skorzystał inny mały klub środkowej Europy - słowacka MSK Żilina, która z kolei weszła do Ligi Mistrzów kosztem Sparty Praga - pogromcy mistrza Polski, Lecha Poznań.

Polskie kluby nadal z reformy Platiniego nie skorzystały. Pozostaje im walka w Lidze Europejskiej. Awans do niej ekipy "Kolejorza" jest nawiązaniem do sukcesu z 2008 r. Wówczas to wielu obecnych piłkarzy Lecha zdobyło wielkie, europejskie doświadczenie w bojach, które toczyli niemal do Bożego Narodzenia z może nie najlepszymi, ale dobrymi klubami europejskimi. Teraz Lech wprowadza do Ligi Europejskiej kolejne pokolenie graczy kosztem Dnipro Dniepropietrowsk.

Jego trener, Władimir Biessonow nie ma szczęścia do Polaków. W 1982 r. grał w drużynie radzieckiej, która po remisie z Polską 0:0 odpadła z mundialu Espana'82. Teraz wyeliminował go Lech Poznań. Ukraińscy dziennikarze twierdzą, że taka wpadka niechybnie kosztować go będzie posadę, czym do niedawna straszono jeszcze trenera Lecha Jacka Zielińskiego.

Lech w LE! 'To wielkie święto wszystkich nauczycieli WF!' Dla Ukraińców jest to wpadka

Swego sąsiada i partnera w organizacji Euro 2012, jakim jest Polska traktują bowiem życzliwie i z sympatią, ale nie do końca poważnie. Powodem są pieniądze. - Polskie kluby są biedne i ostatnio nie odgrywają istotnej roli w Europie, choć zawsze ciężko się z nimi grało - pisała przed rywalizacją z Lecha prasa ukraińska. Uśmiechy na twarzach Ukraińców pojawiają się, gdy słyszą o wysokościach transferów w Polsce, o budżecie Lecha czy zarobkach piłkarzy. Niespełna 20 mln dolarów budżetu, jakie ma Lech - to nie robi wrażenia na klubie, który na jeden transfery Ołeksandra Hładkiego wydaje 7 mln dolarów. Dziennikarze ukraińscy łapią się za głowę, mówią że Hładky nie jest tyle wart, ale kto zabroni bogatemu się nie targować...

Ukraińskie kluby nie osiągnęły jeszcze poziomu finansowego klubów rosyjskich, przynajmniej nie wszystkie, gdyż Dynamo Kijów i Szachtar Donieck mogą się już z nimi równać. Dnipro Dniepropietrowsk z kolei ma budżet, który ... trudno oszacować. Nikt nie wie, ile on wynosi.

- Kluby ukraińskie osiągnęły już poziom lig europejskich - mówił przed rywalizacją trener Jacek Zieliński. Czy to znaczy, że wyeliminowanie Dnipro można porównać do wyeliminowania klubu z czołówki Bundesligi czy ligi włoskiej? - Nie, bez przesady. Jednakże okazuje się, że polskie kluby potrafią jednak eliminować silniejszych i bogatszych od siebie - mówi Zieliński.

To pewien paradoks, bowiem Lech, który miał nie mniejsze problemy w pierwszych meczach pucharowych ze słabszymi rywalami niż pozostali polscy uczestnicy tych rozgrywek, teraz wygrywa z zespołem bardzo oddalonym od niego finansowo.

Więcej o:
Copyright © Agora SA