Wojtkowiak i Bosacki mają kontuzje. Zanim jednak ten drugi nabawił się poważnego urazu głowy, Lech wysłał do UEFA protest w sprawie czerwonej kartki, którą otrzymał w meczu eliminacji Ligi Mistrzów ze Spartą Praga. Doszło wtedy do starcia Bosackiego z rywalem, Czech uderzył Polaka w żołądek i obaj wylecieli z czerwoną kartką.
UEFA rozpatrzyła odwołanie Lecha i przyznała mu rację. Konsekwencją tej decyzji będzie jednak ukaranie Peszki, który wmieszał się w sytuację - tego wszyscy się w Poznaniu spodziewają.
- Jeśli Sławek zostanie zdyskwalifikowany, zastąpi go Jacek Kiełb. Jest gotowy, czeka na swą szansę od dawna. Musi sobie poradzić - mówi trener poznaniaków Jacek Zieliński, którego kłopoty nie mają końca.
W sobotnim meczu z Arką Gdynia Seweryn Gancarczyk poszedł wślizgiem po trawie w pogoni za rywalem i wtedy ostry kamień rozorał mu nogę. - Rana jest pod rzepką, w bardzo newralgicznym miejscu. Musi się zagoić, żeby mógł znów grać. Nie ma żadnych szans na to, by wystąpił w czwartek w Dniepropietrowsku - mówi Zieliński.
Po pięciu kolejnych zwycięstwach Dnipro po raz pierwszy przegrało w lidze 0:1 z Metallistem Charków. Sędzia nie uznał pod koniec meczu bramki dla gospodarzy. Przepychanki i kłótnie trwały dobre 10 minut, a widownia w tym czasie wrzała. Sektory Dnipro i Metallista obrzucały się racami. Ranny został sędzia liniowy. - Klubowi z Dniepropietrowska za tę zadymę grozi teraz kara do 125 tys. hrywien (ok. 35 tys. zł) oraz zamknięcie Dnipro Areny na kolejne trzy mecze - piszą ukraińscy dziennikarze.
Mecz z Lechem prawdopodobnie jednak odbędzie się jeszcze na Dnipro Arenie. Początek w czwartek o godz. 19 czasu polskiego. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl