Polacy dobijają się do Ligi Mistrzów bez skutku od kilkunastu lat. Lech przypomniał wczorajszym meczem tę bezsilność. Nie potrafił rozbić nawet tak miernej drużyny jak Inter Baku. Ale po kompromitującym widowisku wciąż ma szansę to zmienić i awansować do fazy grupowej jako pierwsza drużyna od 1996r.
"Rozstrzygnąć mecz w taki sposób z tak przeciętnym zespołem jak Inter Baku, to wstyd. Ale Lech sam jest sobie winien, bo przez 120 minut gry nie potrafił choć raz pokonać bramkarza gości".
"Bohaterem Lecha był ten, który zawsze stał w cieniu. W 11 seriach rzutów karnych "Kotor" obronił aż trzy strzały piłkarzy z Azerbejdżanu (w tym ich bramkarza). (...) Kotorowski zachwycił świetną formą, ale cały Lech rozczarował".
"Kompromitacja była bliska, a tak jest tylko wstyd. Gracze Lecha wygrali po rzutach karnych z Interem Baku (aż 9:8) i awansowali do III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że mistrzowie Polski dokonali tego w żenującym stylu".
Semir Stilić, którego Lech miał nadzieję kiedyś dobrze sprzedać, po takim występie nie znalazłby miejsca w dobrym klubie. Siergiej Kriwiec z fryzury i opaski na włosach przypominał Diego Forlana i na tym podobieństwo się kończy. Sytuacja, jaką zmarnował w drugiej połowie, będzie mu się śniła po nocach. Każdy lechita szpanował tatuażem, ale kiepsko posługiwał się piłką".
Piłkarze Lecha awansowali do II rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, ale po meczu horrorze zakończonym jedenastoma seriami karnych. Od blamażu uratował mistrza Polski Krzysztof Kotorowski, broniąc trzy jedenastki i na koniec trafiając do siatki z 11 metrów.
Zieliński: Podczas tego meczu straciłem 10 lat swojego życia ?