Lech mistrzem? Ależ dramatyczne spotkanie w Chorzowie - wideo ?
To były decydujące minuty spotkania, które prawdopodobnie przesądzi o mistrzowskim tytule dla
Lecha Poznań. W Chorzowie wówczas druga drużyna
ekstraklasy remisowała z trzecią. Gospodarze resztkami sił próbowali zdobyć wartą trzy punkty bramkę. Po jednej z akcji napastnik Ruchu Arkadiusz Piech padł na murawę.
Faul! - krzyczeli kibice i piłkarze gospodarzy. Sędzia jednak nie przerwał
gry. "Niebiescy" spojrzeli jedynie błagalnie na Roberta
Lewandowskiego z Lecha, do którego poturlała się piłka. Ich wzrok wręcz krzyczał: "wybij ją!". Piech nie słysząc gwizdka podniósł się z murawy, a poznaniacy kontynuowali akcję... jak się okazało decydującą dla losów spotkania. Piłka trafiła do Siergieja Kriwca, a Białorusin strzelił zza pola karnego. Piłka otarła się jeszcze o Rafała Grodzickiego, zmyliła bramkarza Krzysztofa Pilarza i przy słupku wtoczyła do bramki Ruchu.
Lech wygrał 2:1.
O Lechu czytaj w specjalnym serwisie -
sport.pl/lechpoznan
- Niezwykła końcówka. Niezwykły mecz. Sytuacja z końcówki? Moim zdaniem Robert zachował się fair. Przytrzymał piłkę, aż piłkarz Ruchu wstał z murawy. Jest pięknie, ale to nie koniec. Wciąż musimy zdobyć trzy punkty - podkreślał obrońca Lecha Grzegorz Wojtkowiak.
Sędziowie schodzili do szatni otoczeni ochroniarzami. Fani Ruchu chcieli ich rozszarpać. - Wychodziłem na czystą pozycję. Powinna być czerwona kartka. Dlaczego tak szybko wstałem? Nie wiem. Nie wiem Może zabrakło mi doświadczenia? Przepraszam - Piechowi łamał się głos. - Przegraliśmy w dziwnych okolicznościach. Chłopcy stanęli, wręcz prosili, żeby Robert wybił piłkę. Remis byłby bardziej sprawiedliwy - ocenił trener Waldemar Fornalik. - Ciężko ogarnąć co się stało. Mówiłem chłopakom, że wygraną musimy wydrzeć Ruchowi z gardła, i tak się było. Chwała, że wytrzymali - podkreślał trener Lecha Jacek Zieliński.