Piłkarze Korony podziękowali byłemu prezesowi

Piłka nożna. Nie dyscyplinarnie za łamanie ustawy antykorupcyjnej, ale za porozumieniem stron została ostatecznie rozwiązana umowa Tadeusza Dudki z Koroną Kielce. - Od początku wiedziałem, że zarzuty wobec mnie bardziej uderzają w drugą stronę - mówi były sternik kieleckiego klubu.

Eksprezes o swojej niespodziewanej dymisji dowiedział się 24 czerwca telefonicznie. Informację przekazał mu Janusz Koza, przewodniczący rady nadzorczej spółki. Mimo że kilka godzin wcześniej Dudka sam złożył w urzędzie pismo o rozwiązanie umowy. - Nie wyobrażałem sobie dalszej współpracy na obowiązujących zasadach. Chciałem osobiście wręczyć wymówienie panu prezydentowi, ale go nie zastałem. Mam pokwitowanie z sekretariatu - mówi dziś i pokazuje dokumenty. Wśród nich jest również sygnowana tego dnia decyzja o dyscyplinarnym zwolnieniu. Powód: łamanie ustawy antykorupcyjnej (jako zwierzchnik miejskiej spółki prowadził własną działalność gospodarczą). - Nie mieliśmy wyjścia - tłumaczył wówczas prezydent Wojciech Lubawski. Dudka odpowiadał: - Oświadczenie majątkowe składam co roku, wszyscy wiedzieli, że prowadzę sklep, tu nic się nie zmieniło. Nagle okazało się, że komuś zaczęło to przeszkadzać.

Na świadectwie pracy nie ma jednak już śladu takich przyczyn zwolnienia. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. - Od początku wiedziałem, że to, co mi się zarzuca, bardziej uderza w drugą stronę niż we mnie. I mogłem udowodnić to w sądzie - przyznaje. Dudka kilka dni po dymisji miał już nawet gotowy pozew. - Nie złożyłem go, bo rada nadzorcza w porę wycofała się z zarzutów - mówi. - Nigdy nie zależało nam, aby działać na niekorzyść pana Dudki. Właściciel i rada przychylił się więc do jego prośby o rozwiązanie umowy i rozstaliśmy się normalnie, za porozumieniem stron. Nic w tym nadzwyczajnego - tłumaczy Koza.

Kulisy swojej dymisji Dudka odsłonił wczoraj piłkarzom. Bo ci w pełnym gronie, również z czwórką nowych zawodników, zaprosili go na "pożegnalny" obiad. - To była inicjatywa zespołu, chcieliśmy podziękować prezesowi za dobrą współpracę. Uznaliśmy, że tak powinniśmy się zachować, aby wreszcie wszystko sobie wyjaśnić przed rozpoczęciem nowego sezonu - powiedział kapitan drużyny Nikola Mijailović. - Dla mnie to bardzo ważny gest - przyznał były prezes Korony.

Pozostali kieleccy działacze ciągle poszukują nowych pracodawców dla piłkarzy, których chcą wytransferować z klubu. Wszystko wskazuje, że w Ostrowcu szansę powrotu do futbolu dostanie Michał Trzeciakiewicz. Mierzący dwa metry pomocnik po kilku przewlekłych kontuzjach i półrocznych indywidualnych treningach w przyszłym sezonie zagra w KSZO. 26-letni piłkarz ustalił już warunki kontraktu, zgodę na zmianę barw wyraziła również Korona. Definitywnie z kieleckim klubem pożegnał się za to inny gracz od kilku sezonów z nim związany, ale niezaliczający oficjalnych gier Kamil Radulj. 21-letni pomocnik został sprzedany do trzecioligowych Karpat Krosno. Przez rok bramki drugoligowego Znicza Pruszków będzie natomiast strzegł Wojciech Małecki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.