Rozmowy pod szatnią

Artur Jędrzejczyk, obrońca Korony

Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra. Graliśmy piłką, stworzyliśmy sobie wiele okazji, bo we wcześniejszych meczach strzelaliśmy tylko z rzutów wolnych. Ale co z tego skoro Odra pięć razy przeszła na naszą część boiska i... wyrównała. Bramkę sami sobie strzeliliśmy, bo wszyscy widzieli, ile Odra stworzyła sytuacji, a ile my. Cały czas próbowaliśmy atakować. Mamy remis, punkt się dopisuje, jedziemy na Śląsk i walczymy o trzy punkty.

Grzegorz Lech, pomocnik Korony

Przy takiej grze, jaką zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie spokojnie mogliśmy prowadzić dwa lub trzy do zera. Wtedy do końca meczu moglibyśmy bawić się piłeczką i cieszyć się z gry. Niestety tak się nie stało. Straciliśmy bardzo głupią bramkę. Takie sytuacje naprawdę potrafią podciąć skrzydła, szczególnie gdy grasz z przeciwnikiem, który nie prezentuje najwyższego poziomu. Odra może wyglądała dobrze taktycznie, ale faktem jest, że prawie przez cały mecz Zbyszek Małkowski i nasi obrońcy nie mieli pracy. Jest nam bardzo przykro, że będąc zespołem lepszym nie potrafiliśmy tego udokumentować na boisku.

Edi, napastnik Korony

U siebie musimy zdobywać punkty, dziś niestety tylko zremisowaliśmy, a to nie jest dla nas dobry wynik. Nie zacząłem meczu w podstawowym składzie i to była dla mnie dziwna sytuacja. O wszystkim jednak decyduje trener, który chce jak najlepiej dla drużyny, to on odpowiada za wyniki. Dlatego musiałem uszanować jego decyzję. Z mojej strony nie było żadnej złości z tego powodu, bo szanuję każdego zawodnika, który jest w drużynie. Nie zagrałem dziś takiego meczu, jak potrafię. Warunki były bardzo trudne, a ja nie jestem przyzwyczajony, by wchodzić w drugiej połowie. Dla mnie wchodzenie z ławki, to nie to samo, co gra od początku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.