Ekstraklasa. Co wspólnego ma Górnik z Cyprem

?Gazeta? dotarła do dokumentów, które pokazują ostatnie miesiące funkcjonowania Górnika. W zabrzańskim klubie, nad którym kontrolę przejmuje gmina, trafiliśmy na ślad zaskakujących podwójnych kontraktów kilku piłkarzy oraz niekoniecznie korzystną dla Górnika umowę z kibicami.

Interesujące jest zestawienie informacji o długu i zobowiązaniach finansowych Górnika w ostatnich latach. W grudniu 2006 roku suma zadłużenia wynosiła 7 milionów 125 tysięcy złotych, dokładnie rok później dług wzrósł aż do 18 milionów. - W klubie nie było jeszcze firmy Allianz, trwały rozmowy w sprawie jej zainwestowania w Górnika. Jednak zanim Allianz wszedł do Górnika, udzielił już dużej pożyczki - mówi nasz informator. W grudniu 2009 roku zadłużenie znowu wzrosło o kolejne pięć milionów. To był efekt spadku klubu z ekstraklasy i straty części dochodów. Dług Górnika na koniec minionego roku wyniósł 27 milionów 913 tysięcy. Obecnie szacuje się go na około 28 milionów złotych. Ponad połowa tego długu to zadłużenie klubu względem firmy Allianz.

Warto również porównać bilanse na koniec roku w trzech ostatnich latach. W 2008 roku zysk netto wyniósł minus 12 milionów 571 tysięcy. Ciekawe, że rok później mimo spadku z ekstraklasy ten wynik był o dwa miliony lepszy i wynosił 10 milionów 607 tysięcy. Tymczasem na koniec poprzedniego roku, mimo wdrożonego przez Łukasza Mazura planu oszczędnościowego, zysk netto był najgorszy w ostatnich latach - na minusie ponad 15 milionów złotych.

Co się stało? Osoba znająca kulisy wydarzeń w klubie opowiada: - Moim zdaniem wpływ na tak ogromną stratę musiało mieć zakontraktowanie latem dwunastu nowych zawodników, mimo że nie udało się pozbyć ich poprzedników. Takiego obciążenia żaden polski klub by nie wytrzymał.

Cypryjscy biznesmeni w linii pomocy

Czy Robert Jeż i Michal Gasparik to cypryjscy biznesmeni? Do takich zaskakujących wniosków prowadzi przestudiowanie ich kontraktów z Górnikiem.

Według naszych ustaleń dwaj Słowacy pozyskani do Górnika tej zimy mają... podwójne kontrakty. Pierwszy - oficjalny, sportowy, zgodny z zaleceniami PZPN-u. Ten opiewa na niezbyt wysoką sumę. Drugi kontrakt każdego z zawodników zawiera już inne sumy. Według tej umowy Jeż i Gasparik jako biznesmeni zarejestrowani na Cyprze podpisali kontrakty o świadczeniu swego wizerunku Górnikowi.

Dlaczego spółki obu Słowaków założone są na Cyprze? Kraj ten uchodzi za państwo, które ma bardzo łagodne przepisy podatkowe. Niedawno resort finansów ministra Rostowskiego przymierzał się do renegocjowania umowy z Cyprem, która umożliwia polskim przedsiębiorcom płacenie niższych podatków. Rejestrowanie spółek na Cyprze to dość częsta procedura u polskich przedsiębiorców, w ten sposób płacą oni niższe podatki. Tu jednak mowa o firmach prywatnych, co z podmiotem, w którym pewne udziały ma gmina? Radny Borys Budka domaga się w tej sytuacji przeprowadzenia w klubie niezależnego audytu. - Nic mnie już nie zdziwi, jeśli chodzi o sposoby drenowania pieniędzy z Górnika. Od lat głośno domagam się jasnych i czytelnych zasad finansowania oraz nadzoru. Tymczasem kolejne zarządy zasłaniają się tajemnicą handlową, a horrendalne kontrakty niektórych zawodników stanowią tajemnicę poliszynela. Najgorsze, że największe pieniądze zarabiają różnego rodzaju menedżerowie i pośrednicy, a są to przecież - przynajmniej w części - pieniądze publiczne. Jestem przekonany, że bez totalnej rewolucji kadrowej w Górniku nic się nie zmieni. Należy jak najszybciej dokonać niezależnego audytu, który ukaże, w jakim miejscu jesteśmy. Ale nie mogą tego robić ludzie, którzy doprowadzili klub do takiej sytuacji - mówi Budka, zabrzański radny Platformy Obywatelskiej.

Stoisko z gadżetami dla Stowarzyszenia kibiców

Czy to możliwe, że mimo awansu do ekstraklasy, sukcesu sportowego, świetnych wyników piłkarzy, zainteresowania klubem w mediach w całym kraju sprzedaż pamiątek Górnika utrzymywała się na poziomie tym z okresu spadku do I ligi? Klub traci finansowo na gadżetach, zamiast zyskiwać. Jak to wytłumaczyć?

W swoim raporcie w listopadzie 2009 roku Arkadiusz Trzeciakiewicz, ówczesny szef spółki Górnik Zabrze Sport Marketing, napisał, że jego spółka, która rozpoczęła działalność w kwietniu 2009 roku, na samym początku zastała nieprofesjonalną umowę ze stowarzyszeniem Klub Sympatyków GZ na produkcję i dostawę gadżetów. Po kilku miesiącach Trzeciakiewicz zaznaczył w sprawozdaniu, że umowa ze stowarzyszeniem została uregulowana na zasadach biznesowych. "Obecnie średni miesięczny przychód ze sprzedaży gadżetów wynosi 96 tysięcy złotych" - pisał w dokumencie Trzeciakiewicz. Przypomnijmy: to rok pobytu Górnika w I lidze na zapleczu ekstraklasy.

Tymczasem w kolejnych miesiącach Górnik zaczął odnosić sukcesy - awansował do ekstraklasy, obecnie jest w czołówce najlepszych polskich drużyn. W żaden sposób nie przełożyło się to na lepsze wyniki sprzedaży klubowych pamiątek.

Prezes Łukasz Mazur na początku swego urzędowania zdecydował, że zezwoli kibicom ze Stowarzyszenia Sympatyków GZ na handel gadżetami Torcidy. - To była decyzja prezesa Mazura. Zastanawialiśmy się nad tym, kto będzie się zajmował sklepikiem klubowym, i zaproponowaliśmy to pracownicy klubu. Ze strony stowarzyszenia padło wtedy pytanie: "Czemu nie im przekazać prowadzenie tego sklepiku?". Sklepiku nie dostali, prezes Mazur podjął inną decyzję. Trudno powiedzieć, czy było to jakieś zadośćuczynienie, że stowarzyszenie będzie mogło prowadzić sprzedaż swoich pamiątek na stadionie w trakcie meczów - opowiada Maciej Sowicki, były wiceprezes Górnika.

Obecnie stowarzyszenie kibiców na swojej stronie informuje, że pamiątki są sprzedawane w specjalnym namiocie zlokalizowanym na stadionie za trybuną tzw. Torcidą. "Całkowity zysk ze sprzedaży pamiątek SKSGZ przeznacza na dofinansowanie wyjazdów oraz oprawy meczowe!" - piszą przedstawiciele stowarzyszenia.

- Niewątpliwie pozwolenie kibicom na handel ich gadżetami mogło osłabić sprzedaż klubowych pamiątek w dniu meczu - przyznaje były wiceprezes Sowicki. - Ale to był tylko jeden z kilku czynników, które powodowały, że ta sprzedaż gadżetów nie idzie do przodu. Podpisaliśmy na przykład bardzo korzystną umowę z nowym sponsorem technicznym, firmą Erima. Nie przewidzieliśmy jednak, że to firma mniej znana niż choćby Nike i skutkiem tego koszulki nie szły już tak dobrze - dodaje Sowicki.

Klub oprze się na czterech inwestorach

Według naszych informacji już we wrześniu poprzedniego roku prezes Michael Mueller utracił zaufanie do Łukasza Mazura. Stało się to po tym, gdy szef Górnika przedstawił raport o stanie finansów i prognozę finansową na cały rok 2010. Odchylenie od zakładanego zysku netto wynosiło jesienią trzy miliony złotych, a na koniec roku ta różnica pogłębiła się do blisko dziewięciu milionów! To wtedy po raz pierwszy Mueller miał chcieć dymisji Mazura.

W kolejnych miesiącach sytuacja na linii Allianz - władze Górnika pogarszała się drastycznie, doszło do takiego spadku zaufania, że Allianz i rada nadzorcza zaczęły prowadzić rozmowy z inwestorem w zupełnej tajemnicy przed Mazurem. - Wyciekały klubowe informacje, była obawa, że nazwa potencjalnego inwestora natychmiast przedostanie się do opinii publicznej, co udaremni dalsze rozmowy - mówi nasz informator.

Te rozmowy nadal trwają. Jest bardzo realne, że nowy sezon Górnik rozpocznie w zupełnie nowym układzie właścicielskim. - Nie wypaliła koncepcja oparcia klubu na jednym dużym sponsorze, bo ewentualne zawirowanie na rynku nawet giganta może wywrócić. Dlatego trwają prace nad tym, by Górnik miał czterech dużych właścicieli. Chodzi o Allianz, miasto oraz dwie nowe duże firmy. To dawałoby gwarancję większej stabilności klubu - mówi osoba znająca kulisy wydarzeń.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.