Komornicki o Szczocie: Może kiedyś dostanie Złoty But?

- W Polsce wielu piłkarzy pozjadało wszystkie rozumy - mówi Ryszard Komornicki. Trener Górnika Zabrze wciąż nie wie, czy to on poprowadzi wiosną drużynę.

Komornicki kilka dni temu wyjechał do swojego domu w Szwajcarii. Tam czeka na decyzję właściciela klubu w sprawie obsady stanowiska trenera oraz roszad personalnych w zespole. Allianz wciąż zwleka z oficjalnym komunikatem. W kuluarach mówi się, że rozstrzygające będzie zebranie rady nadzorczej, która odbędzie się 14 grudnia.

Piotr Płatek: Trzy lata temu opuścił Pan Górnika na skutek konfliktu z grupą zawodników. Teraz sytuacja się powtarza?

Ryszard Komornicki, trener Górnika: Tylko pozornie sytuacja może wydawać się podobna. Teraz nie ma żadnego konfliktu z zawodnikami. Co więcej, piłkarze do mnie dzwonią i przekonują, bym został z nimi. Deklarują pomoc, wsparcie, pełne zaangażowanie. Chcą wiosną wspólnie walczyć o ekstraklasę.

Robert Szczot też dzwonił? Przecież rozgłaszał, że nie będzie z Panem rozmawiał.

- Co do Roberta to powiem tak: nie jest wykluczone, że w innym klubie, w innych okolicznościach może się okazać, że jest świetnym piłkarzem. On może nawet kiedyś dostanie Złoty But. Ale do Górnika, który walczy o awans do ekstraklasy, Robert po prostu nie pasuje.

Dlaczego Górnik grał jesienią tak słabo?

- Przyszedłem do zespołu w momencie, gdy nie miałem żadnego wpływu na skompletowanie składu. Dodatkowo w letniej przerwie w osobie Adama Banasia straciliśmy nie tylko kluczowego obrońcę i lidera zespołu, ale również najlepszego strzelca. On wiosną strzelił cztery gole i pod tym względem był numerem jeden.

Kto będzie wiosną prowadził Górnika?

- Decyzja ma zapaść podobno 14 grudnia. Może Janek Urban będzie trenerem. Rozmawialiśmy ostatnio i on mówił, że warszawscy kibice krzyczeli, że w Zabrzu na niego czekają ( śmiech ). Ale to żart, Janek dobrze wykonuje swoją robotę w stolicy, do Górnika się nie wybiera...

A co z Panem?

- Ja sobie w życiu poradzę. Na razie siedzę w domu, popijam piwko, spotykam się ze znajomymi, wreszcie mam czas dla rodziny. Jednak jeśli chodzi o Górnika, to czas zmarnowany. Dwa kolejne tygodnie bezczynnego oczekiwania. Co z poszukiwaniem nowych piłkarzy, co z dogrywaniem zgrupowania? Może ktoś inny nad tym już czuwa?

W Zabrzu czeka się wyłącznie na 14 grudnia, gdy kolejna już rada nadzorcza ma podjąć jakieś decyzje.

- Moim zdaniem marnujemy czas. Trzeba jasno podjąć decyzje, a nie odwlekać je w nieskończoność. Szkoda Górnika. Ja twardo obstaję przy swoim. Chcę mieć wpływ na skład zespołu, poukładać klocki po swojemu. Ośmieszać się nie pozwolę.

Przed Górnikiem prowadził Pan FC Aarau, które dwa razy z rzędu zajmowało piąte miejsce w szwajcarskiej ekstraklasie. Obecnie klub ma się dużo gorzej...

- Są na ostatnim miejscu, mają 16 punktów straty do ósmego miejsca. To przepaść. Przekonywałem jeszcze latem do pewnych decyzji, nie posłuchano mnie. Szkoda tego klubu. Byłem na meczu II ligi szwajcarskiej. Mogłem naprawdę odetchnąć i zobaczyć piłkę z prawdziwego zdarzenia. Tu piłkarze też robią błędy, ale zupełnie inaczej podchodzą do wykonywanej pracy. W Polsce wielu zawodników pozjadało wszystkie rozumy. Wiedzą lepiej, ile trenować, jak trenować, jak grać. Jestem dla nich pełen podziwu...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.