Kiedy Bestia strzela, to Górnik wygrywa

Gol czeskiego napastnika Alesa Besty zapewnił zabrzanom zwycięstwo nad Podbeskidziem. Zespół z Bielska-Białej nie wygrał ósmego kolejnego meczu.

Besta - zwany przez kibiców w Zabrzu "Bestią" - był bohaterem wygranego meczu Górnika z GKS-em Katowice. W debiucie Czech strzelił gola i zaliczył asystę. Jednak w następnej kolejce, podobnie jak cały zespół Górnika, zawiódł. Zabrzanie doznali niespodziewanej porażki w Gorzowie i mecz z silnym Podbeskidziem miał pokazać rzeczywistą siłę zespołu.

- Byłem ciekaw reakcji drużyny po pierwszej porażce. Okazało się, że była pozytywna - cieszył się Ryszard Komornicki, trener Górnika.

Bohaterem jego zespołu ponownie był Besta. W 19. min Czech dostał kilkudziesięciometrowe podanie od Mariusza Magiery. Napastnik Górnika wykorzystał niezdecydowanie obrońców gości oraz niepewne wyjście z bramki Łukasza Merdy i sprytnym lobem pokonał bramkarza Podbeskidzia.

W pierwszej połowie górnicy zdobyli jeszcze jednego gola - jego autorem był Przemysław Pitry. Sędzia jednak bramki nie uznał, niesłusznie dopatrując się spalonego. - Nawet ja ze swojej ławki widziałem, że spalonego nie było. Szkoda, bo gdyby ten gol został uznany, to w naszej grze nie byłoby potem tyle nerwowości - podkreślał Komornicki.

Na arbitra mieli jednak prawo narzekać także goście, bo nie uznał on również gola strzelonego w końcówce pierwszej połowy przez Juraja Dancika. Sytuacja słowackiego obrońcy była jedną z niewielu dobrych okazji bramkowych, jakie stworzyli sobie gracze Podbeskidzia. Piłkarze z Bielska-Białej oddawali za to mnóstwo strzałów z dystansu. Królował w tym oczywiście Dariusz Kołodziej, który jeszcze kilka tygodni temu bronił barw Górnika. Piłka po potężnych uderzeniach pomocnika Podbeskidzia mijała jednak bramkę gospodarzy. Przy najlepszej okazji Kołodzieja, gdy zmylony bramkarz Sebastian Nowak leżał już na murawie, górnikom pomogło szczęście, bo kopnięta z potężną siłą piłka trafiła w nogi obrońców. Kołodziej został zresztą zmieniony w trakcie drugiej połowy, a boisko opuszczał przy gwizdach miejscowej publiczności.

- Profesjonalizm wymagał, aby przed tym meczem skupiać się nie na tym z kim zagram, ale jak zagram. Próbowałem strzałów z dystansu, ale brakowało mi szczęścia. Nasza sytuacja w tabeli nie jest za wesoła, więc musimy się już w najbliższej kolejce zrehabilitować - komentował Kołodziej.

Tymczasem Górnik awansował już na drugie miejsce w tabeli, a w środę zagra na wyjeździe z liderem Flotą Świnoujście. - Po tej kolejce to my chcemy być już liderem. Nie boimy się żadnego rywala w tej lidze, bo z każdym jesteśmy w stanie wygrać - zapewniał Nowak.

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Besta (19.)

Górnik: Nowak - Kulig, Karwan Ż, Pazdan Ż, Magiera - Bonin, Przybylski, Strąk (42. Danch), Madejski (85. Gorawski) - Besta, Pitry Ż (77. Arifović).

Podbeskidzie: Merda - Dancik Ż, Ganowicz, Konieczny, Osiński - Świerblewski Ż (82. Patejuk), Kołodziej Ż (72. Bagnicki), Matusiak Ż, Matawu Ż, Malinowski - Rocki (58. Matus).

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 18000.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.