Kibice do piłkarzy: W Górniku trzeba zapier...

Trening piłkarzy Górnika Zabrze przerwała w piątek grupa prawie stu szalikowców. Na kilkadziesiąt minut przejęli rządy w klubie, upokarzając przy tym piłkarzy.

Czadoblog: Paskudny dzień śląskiej piłki

Trudno przypuszczać, żeby piłkarze Górnika dobrze spali przed sobotnim meczem z Odrą Wodzisław. A żeby utrzymać się w ekstraklasie, muszą to spotkanie wygrać. Tymczasem na piątkowym treningu doszło do tak niecodziennego zdarzenia, że o śnie w ogóle może nie być mowy. Grupa szalikowców tak bezceremonialnie przerwała trening, jakby to oni rządzili w klubie.

Intruzi poprosili trenera Henryka Kasperczaka o odejście na bok, by w ostrych słowach powiedzieć później zawodnikom, co myślą o ich grze. Na koniec "wykładu" piłkarze musieli ubrać koszulki z upokarzającym napisem i w nich dokończyć zajęcia. "Motywacyjne" hasło wymyślone przez szalikowców brzmiało: "Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapierdalać".

Całemu zdarzeniu przyglądał się z boku Jędrzej Jędrych, prezes Górnika. - Kibice są rozżaleni słabą grą piłkarzy w ostatnim meczu. Nie doszłoby do całego tego zdarzenia, gdyby nie postawa zawodników. A kibice reagują tak, jak potrafią - wyjaśniał szef klubu.

- Czy zastraszanie zawodników to nie sprawa dla policji? - spytałem Jędrycha.

- Kibice w żołnierskich słowach tłumaczyli zawodnikom, czego oczekują od nich, potem poprosili zawodników o założenie tych koszulek. To nie jest sprawa na powiadamianie policji - stwierdził prezes.

- A co by było, gdyby szalikowcy Panu także kazali założyć taką koszulkę?

- Sam nie wiem. Myślę, że bym jej nie założył, ale trudno powiedzieć.

Piłkarze byli zszokowani reprymendą od kibiców. Żaden nie chciał pod nazwiskiem rozmawiać o akcji szalikowców. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, przyznali tylko, że takie zdarzenie miało miejsce po raz pierwszy w ich karierze.

Ale to nie pierwsza "akcja motywacyjna" szalikowców Górnika w ostatnim czasie. Przed kilkunastoma dniami rozkleili na stadionie plakaty, w których ostrzegali, że piłkarze mają zakaz wstępu "do lokali rozrywkowych, pubów, dyskotek i domów publicznych" w mieście oraz zakaz "spożywania wyrobów alkoholowych i wszelkich innych używek". Był jeszcze dopisek, że "niedostosowanie się do wymienionych zaleceń spowoduje sankcje dyscyplinarne".

Jak piątkowe zdarzenie wpłynie na grę piłkarzy w sobotnim meczu? - Mam nadzieję, że pozytywnie, ale w rzeczywistości to trudno powiedzieć - mówi prezes Jędrych.

A co się wydarzy, jeśli zespół przegra? - Nawet nie dopuszczamy do siebie takiej myśli - mówi jeden z zawodników.

Oficjalna strona Górnika tak relacjonuje zdarzenie: "(...) Byliśmy świadkami twardych rozmów, otoczeni wianuszkiem fanów zabrzańscy gracze musieli wysłuchać wielu gorzkich słów. Kibice podkreślali, że zależy im przede wszystkim na ambitnej postawie zawodników w ostatnich trzech spotkaniach i nie wyobrażają sobie, by mogło dojść do degradacji drużyny. Po tej "kibicowskiej profilaktyce" zajęcia potoczyły się normalnym trybem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.