Derbowe mecze zawsze wywołują mnóstwo emocji. Tym bardziej w Brazylii, w Rio de Janeiro, stolicy futbolu. Niestety, czasami te emocje kierują się w złą stronę. Sytuacja wymyka się spod kontroli i zamiast więcej mówić o futbolu, mówi się o wybrykach bandytów. Tak było w przypadku ostatniego meczu Botafogo z Flamengo.
Przed spotkaniem, w okolicy Stadionu Olimpijskiego (im. Niltona Santosa), doszło do makabrycznych scen. Z przejeżdżającego samochodu padły strzały w kierunku fanów Botafogo. Wśród nich był 28-letni Diego Silva dos Santos, który po rozróbach trafił w ciężkim stanie do szpitala, gdzie zmarł.
W zeszłym tygodniu informowano, że Diego zginął od kuli w trakcie strzelaniny. W niedzielę brazylijska stacja telewizyjna "Globo" opublikowała jednak raport Instytutu Ekspertyz Sądowych, który wskazuje, że śmierć kibica nastąpiła po ciosach zadanych szpikulcem do grilla, skradzionym z baru w pobliżu stadionu.
Mimo wielkiej tragedii mecz się odbył. Flamengo wygrało z odwiecznym wrogiem 2:1.