Szachtar Donieck na stałe we Lwowie

Od przyszłego roku drużyna Szachtara Donieck ma na stałe przenieść się do Lwowa i zostać tam aż do końca wojny. Nieoficjalne wcześniej informacje potwierdził Rinat Achmetow, właściciel klubu

Szachtar to najbardziej utytułowana ukraińska drużyna, dziewięciokrotny mistrz kraju, zwycięzca ostatniej edycji pucharu UEFA. Marzeniem jego właściciela, najbogatszego z oligarchów na Ukrainie, jest zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Temu podporządkował wszystko. Podkupił działający w Ameryce Południowej zespół skautów FC Porto. Zaczynał od sprowadzania mało znanych piłkarzy, ale ostatnio ściągał już reprezentantów Brazylii, jak choćby kupiony za 20 mln euro uczestnik mundialu Bernard. Jeśli pozbywał się zawodników, to za ogromne pieniądze: Williana sprzedał za 35 mln euro, zaś Fernandinho za 40 mln. Zatrudnił świetnego fachowca, jakim jest Mircea Lucescu.

Cel Achmetowa wcale nie był nierealny, o czym przekonywały sukcesy w LM. Drużyna z Doniecka potrafiła wyeliminować Chelsea, jak równy z równym rywalizować z Juventusem Turyn czy Barceloną. Plany pokrzyżowała jednak wojna, z powodu której Szachtar musiał wynieść się z Doniecka. Ostatni mecz na przepięknej Donbas Arenie rozegrał w kwietniu. Od tego czasu tuła się po kraju. Najpierw władze klubu upatrzyły sobie odległy o niespełna 300 km Charków. Jednak UEFA nie zgodziła się, na rozgrywanie tam meczów w europejskich pucharach. Dlatego klub przeniesiono do Kijowa. Tam piłkarze trenują i rozgrywają mecze z mniej atrakcyjnymi rywalami. Ich domem jest maleńki stadion im. Bannikowa, mający 1700 miejsc, i baza treningowa Swiatoszyno. I tak na żadnym z dwóch spotkań ligowych trybuny się nie zapełniły, a rekordowa frekwencja wyniosła 1100 osób na przegranym 0:1 pojedynku z innym bezdomnym zespołem - Zarią Ługańsk. - Dopingowali nas ludzie, którzy uciekli z Doniecka do Kijowa przed wojną - komentowali działacze.

Silnych przeciwników Szachtar przyjmuje na Arenie Lwów, wybudowanej na Euro 2012. Tam też rozgrywa spotkania Ligi Mistrzów. Szefowie klubu nie ukrywali, że obawiają się przyjęcia na zachodniej Ukrainie drużyny związanej z rządzącą wcześniej w kraju Partią Regionów. Prezydent Wiktor Janukowycz nie ukrywał, że jest wielkim kibicem Szachtara. - Gdy go odsunięto, wreszcie zaczęło się normalne sędziowanie - mówią otwarcie piłkarze Dynama Kijów.

Mistrz kraju rozegrał w Lwowie trzy spotkania ligowe. Frekwencja wahała się od 4,8 tys. do 18,5 tys. Na pojedynek z FC Porto w Lidze Mistrzów przyszło aż 33 tys. ludzi. Wśród nich było około tysiąca fanów z odległego o 1100 km Donbasu, a mimo to gospodarze chwalili doping. - Wreszcie poczuliśmy się jak u siebie - dziękował kibicom Lucescu.

Podobno to ostatecznie przeważyło przekonało Achmetowa do przeniesienia całego klubu do Lwowa. Pozbawiona własnego domu drużyna gra w lidze poniżej oczekiwań. Po 10 kolejkach zajmuje trzecie miejsce w tabeli Premier Ligi, ze stratą pięciu punktów do Dynama. W ostatnim spotkaniu niespodziewanie przegrała w Kijowie w donieckich derbach z Metalistem.

Achmetow już wcześniej nie wierzył w szybkie zakończenie konfliktu, dlatego wynajął lwowski stadion aż na trzy lata. Kilkanaście dni temu jedna z gazet poinformowała, że przedstawiciele Szachtara szukają mieszkań dla zawodników. Nikt nie potraktował tej informacji poważnie. We wtorek potwierdzili ją współpracownicy Achmetowa, dodając, że ich szef zamierza kupić Arenę Lwów od władz miasta. - To prawda, takie rozmowy trwają - mówi "Wyborczej" jeden z pracowników lwowskiej administracji. - Już wcześniej mieliśmy pytanie o możliwość przeniesienia klubu, ale problemem był brak odpowiedniej bazy treningowej. Rozmawialiśmy o budowie szkółki piłkarskiej dla dzieci, w której mogłaby ćwiczyć drużyna Szachtara.

Na razie Szachtar wynajmuje w Lwowie bazę treningową należącą do Mirona Markiewicza, trenera Dnipra Dniepropietrowsk. Tam przygotowuje się do środowego meczu z Bate Borysow w Lidze Mistrzów.

Według dziennikarzy po przenosinach nazwa klubu się nie zmieni. Miejscowi kibice zapowiadają, że będą wspierać drużynę. - W Lwowie nikt nie będzie szkodził Szachtarowi. Zresztą na mecze Karpat przychodzi dwa tysiące ludzi, a na mistrza Ukrainy pięć razy więcej. To przykład lwowskiej gościnności - zapowiedział Taras Pawliw, szef organizacji kibicowskiej z Lwowa "Zawsze wierni".

- Lepiej grać w Lwowie niż przestać istnieć, jak to się stało z klubami koszykarskim i hokejowym z Doniecka - piszą na forach fani Szachtara. - Dobrze byłoby, gdyby drużyna wróciła do domu za trzy lata. Ale trudno w to uwierzyć - dodają.

Więcej o:
Copyright © Agora SA