Ligue 1. PSG sieje strach

W Ligue 1 Paris Saint-Germain zdaje się nie mieć równych, zmniejsza też dystans do europejskiej czołówki, nie tylko sportowy. Nie wszystkim to się podoba

Lider francuskiej ligi zyskał właśnie dwóch kibiców. Do klubowego sklepu PSG postawionego w pobliżu kortów z okazji turnieju w Dosze przyszły Wiktoria Azarenka i Serena Williams.

Dwie najlepsze zawodniczki rankingu WTA i finalistki Qatar Open gościnnie podjął Nasser Al-Khelaifi, prezes klubu ze stolicy Francji i szef katarskiej federacji tenisowej. Williams dostała koszulkę z nadrukiem własnego nazwiska oraz Davida Beckhama ("ku wielkiej radości zawodniczki" - jak pisze strona oficjalna PSG). Azarenka należy już do ultrasów. Dwa razy oglądała mecze na Parc des Princes, gdzie zaprowadził ją trener Sam Sumyk. Wizyta w sklepie dzień przed półfinałem z Agnieszką Radwańską nie była tylko i wyłącznie akcją marketingową.

Katarczycy wiedzą, że wyniki na boisku nie dadzą im wszystkiego, co chcą zyskać, inwestując w PSG - popularność na całym świecie, w każdym środowisku. Wokół klubu gromadzą gwiazdy: piłkarskie, tenisowe, ze świata filmu, popkultury. Dlatego też sprowadzili Davida Beckhama.

38-letni pomocnik nie zagrał jeszcze meczu, jego debiut jest szykowany na "Le Classique", czyli pucharowe starcie z Marsylią (24 lutego), ale od podpisania kontraktu skupia uwagę mediów nie mniejszą niż Zlatan Ibrahimović. Dział prasowy PSG musiał odrzucić sto próśb o akredytację na pierwszy czwartkowy trening z udziałem byłego gracza Manchesteru United i Realu Madryt, bo ośrodek Camp des Loges pękał w szwach. Pojawiło się w nim tego dnia kilkadziesiąt telewizji z całego świata, ponad setka dziennikarzy. Obecnością Beckhama w PSG zainteresowały się nawet pisma kobiece. Zastanawiają się, czy Victoria Beckham, była gwiazdeczka zespołu Spice Girls, zaprzyjaźni się z żoną Ibrahimovicia Heleną Seger, czy też obie będą rywalizować na trybunach Parc des Princes.

Szefowie klubu mogą zająć się PR-em, bo na boisku wszystko zostało już uporządkowane. Przed niedzielnym meczem z Sochaux (porażka 2:3) paryżanie rozegrali 13 meczów: w lidze, pucharze i w Lidze Mistrzów. Nie przegrali żadnego, raz zremisowali. Bilans bramkowy 32-7!

Przewaga nie wyprowadziła ich jednak na bezpieczną drogę do tytułu. Naciska Lyon, który w niedzielę rozgromił Bordeaux 4:0. Dziennik "L'Equipe" sugeruje, że dzieje się tak, bo większość piłkarzy skupia się na LM, a nie na Ligue 1. Za przykład daje Javiera Pastore, Argentyńczyka kupionego w 2011 r. z Palermo za 43 mln euro. Przeciętny na co dzień we Francji błysnął w wygranym 2:1 meczu 1/8 finału z Valencią.

Dla odmiany herosa w krajowych rozgrywkach, strzelca 21 goli Ibrahimovicia obciąża wybitnie niekorzystna statystyka w decydującej fazie prestiżowych rozgrywek. W 27 meczach fazy pucharowej LM strzelił tylko cztery gole, z czego trzy Arsenalowi, z którym PSG w tym sezonie raczej nie zagra. Szwed bije za to inne rekordy. W meczu z Valencią został ukarany czerwoną kartką, już trzecią w swej karierze. Tylko Edgar Davids był w LM częściej wyrzucany z boiska.

Mecz z Valencią został przez francuskich dziennikarzy uznany za najlepszy w tym sezonie. Nikt, nawet Al-Khelaifi nie napiera na to, by w tym roku odnieść zwycięstwo w tych rozgrywkach. - Chcemy wygrać Ligę Mistrzów, ale do 2015 roku - zapowiada katarski prezes.

Pomóc mają kolejne transfery, być może zmiana trenera (José Mourinho za Carlo Ancelottiego), a na pewno kolejne przelewy z katarskich kont. W tym roku od firmy Qatar Tourism Authority paryżanie otrzymają 150 mln euro, a w kolejnych - 200 mln. Grzmią na alarm rywale z Europy. - To narusza zasady finansowego fair play UEFA. Dobrze by było, gdyby PSG nie oszukiwało - mówi Karl-Heinz Rummenigge, dyrektor sportowy Bayernu Monachium. - Rozumiem, co chciał przez to powiedzieć. "Nie było to tej pory wielkich klubów we Francji i nie chcemy, żeby takie się pojawiły, światowa hierarchia musi być zachowana". My naruszamy tę hierarchię, ale finansowe fair play nic nie mówi o tym, żeby blokować konkurencję, i o szybkiej budowie nowych, wielkich klubów - odpowiedział dyrektor generalny PSG Jean-Claude Blanc.

Lepiej niż Rummenigge zrozumieli to już: Azarenka, Williams i... Beckham.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.