Mungazi uważa, że egipscy kibice należą do najbardziej oddanych i żywiołowo dopingujących na świecie, ale są także agresywni. - Ich ciemna strona daje o sobie znać zwłaszcza wtedy, gdy na boisku nie wszystko idzie po ich myśli - pisze dziennikarz.
Najgorszą reputację mają kibole al-Ahly, najbardziej utytułowanego klubu Egiptu. - Im wydaje się, że klub należy do nich - pisze Mungazi. Do starć dochodzi zwłaszcza wtedy, gdy bogate al-Ahly gra z lokalnym rywalem al-Masry. Choć mecze ochraniają dziesiątki policjantów, bijatyki nie są niczym nadzwyczajnym. - Ich wzajemna nienawiść wykracza poza sprawy sportowe - dodaje dziennikarz.
Mungazi wspomina swoje pierwsze bezpośrednie spotkanie z egipskimi kibolami podczas meczu w Afrykańskiej Lidze Mistrzów w 2003 roku. Nigeryjskie Enyimba pokonało na wyjeździe egipski Ismaili. - Kilka sekund po końcowym gwizdku tłum rozwścieczonych chuliganów ruszył w kierunku piłkarzy. Kibole na trybunach szukali kibiców drużyny gości, ale tych nie było zbyt wielu. Jako ciemnoskóry, od razu wydałem im się podejrzany. Jeden z nich, myśląc pewnie, że jestem nigeryjskim dziennikarzem, zwyzywał mnie od najgorszych. Inny rzucił małą anteną satelitarną w kierunku ochroniarzy. Wtedy rozpętało się piekło.
- Zanim się zorientowałem jeden z uzbrojonych policjantów zaciągnął mnie w bezpieczne miejsce, do szatni piłkarzy. Przesiedziałem tam pięć godzin, zanim sytuacja nie została opanowana. Gdy pozwolono opuścić mi stadion, ulice wyglądały jak po ataku bombowym - wspomina dziennikarz.
Do starć doszło w Port Saidzie po wygranej Al-Masry z jednym z najbardziej utytułowanych egipskich klubów Al-Ahly 3:1. Od wielu lat kibole dwóch czołowych klubów egipskich są w "stanie wojny". Wszystkie mecze tych zespołów to spotkania podwyższonego ryzyka.
Kibole tuż po końcowym gwizdku obu zespołów wtargnęli na murawę, doszło do bitwy, której nie potrafiła zapobiec policja. Rzucano kamieniami i butelkami, a walki przeniosły się na ulice.
Albadry Farghali, członek parlamentu w Port Saidzie oskarżył władze i policję o spowodowanie tragedii. Jego zdaniem zamieszki były zaplanowaną akcją zwolenników obalonego przed rokiem prezydenta Hosniego Mubaraka. - Nadal rządzą nami ludzie Mubaraka. Głowa państwa upadła, ale jego ludzie zachowali swoje stanowiska - powiedział. - Gdzie jest policja? Gdzie jest rząd? - pytał retorycznie.
Na polecenie Mohameda Husseina Tantawiego, głównodowodzącego egipskich wojsk, do Port Saidu zostały wysłane helikoptery, którymi ewakuowano piłkarzy i kibiców drużyny gości. Służyły także jako transport dla rannych.
23 czerwca 1968 - w Buenos Aires zginęło 74 kibiców piłkarskich, a ponad 150 zostało rannych po meczu derbowym River Plate - Boca Juniors, kiedy tłum rzucił się do wyjścia ze stadionu.
20 października 1982 - w Moskwie po meczu Spartaka z holenderskim Haarlemem śmierć poniosło 340 kibiców. Dokładna liczba zabitych była skrzętnie ukrywana przez ówczesne władze ZSRR, które informowały o 61 zabitych.
12 marca 1988 - w Katmandu w panicznej ucieczce do wyjścia ze stadionu zginęły 93 osoby.
15 kwietnia 1989 - w Sheffield podczas zamieszania i tumultu w trakcie meczu półfinałowego Liverpool - Nottingham Forest śmierć poniosło 95 osób.
Największe tragedie na stadionach ?