Ligue 1. Od "Kita spier..." do Ligue 1. Jak Polak wprowadził Nantes do elity?

Jeszcze rok temu Waldemar Kita, prezes francuskiego Nantes, był witany na stadionie klubu napisami "Kita spier...". Dziś "Kanarki" po 4 latach wracają do Ligue 1, a Polak ma poczucie, że 80 milionów euro, jakie zainwestował w klub, może w końcu się zwrócić.

Śledź wszystkie relacje na żywo i najnowsze informacje ze świata sporty w swoim telefonie dzięki aplikacji Sport.pl LIVE ?

Do Ligue 1 Nantes wraca razem z Guingamp oraz Monaco. Co prawda tylko jeden z tych beniaminków, Monaco, może sobie pozwolić na wydanie dziesiątek milionów euro na takich piłkarzy jak Radamel Falcao czy Joao Moutinho, ale piłkarze i kibice Nantes, którego właścicielem jest polski biznesmen Waldemar Kita liczą, że ich przygoda w najwyższej klasie rozgrywkowej tym razem nie skończy się po sezonie.

Tak było na początku prezesury Kity. Polak przejął klub w 2007, kiedy ten przygotowywał się do występów w Ligue 2. Od razu udało im się awansować, jednak w kolejnym sezonie zajęli przedostatnie miejsce w lidze i musieli pogodzić się z degradacją. Kolejny powrót do Ligue 1 był jednak poza zasięgiem Nantes, a w klubie zaczęły się niemałe problemy.

Karuzela trenerska... i dyrektorska

Od kiedy Kita jest prezesem Nantes, przez klub przewinęło się dziewięciu trenerów. Podobnie ma się zresztą sytuacja z dyrektorami sportowymi (Kita wymienił czterech). O jego sporach ze szkoleniowcami swojego klubu często rozpisywała się zresztą prasa. Największe zamieszanie postało po zatrudnieniu Landry'ego Chauvina, który był blisko sprowadzenia klubu do trzeciej klasy rozgrywkowej.

- Chauvin mnie po prostu wyrolował, jak wielu innych w tym zawodzie. Znam ten typ człowieka i on nie osiągnie sukcesu w futbolu. On chciałby, żeby mu zapłacić za rok z góry, by odszedł. Zrobię z nim co będę chciał, jeden z nas pęknie! Kiedy? Zobaczymy - mówił przed rokiem Kita. Jego klub na pięć kolejek przed końcem ligi miał jedynie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Kibice zaczęli się buntować, a biznesmen nie miał, co zrobić z trenerem, któremu został jeszcze rok kontraktu. Ostatecznie Chauvin jednak ustąpił, a pracę zaoferował mu Brest.

Mógł wygryźć Cupiała

Biznesmenowi w pewnym momencie marzył się też powrót nad Wisłę. W 2007 roku chciał przejąć od Bogusława Cupiała Wisłę Kraków. Kita przyznał się zresztą do swojego pomysłu oficjalnie na łamach "Przeglądu Sportowego". - We wtorek mój prawnik wyśle list do pana Cupiała z propozycją spotkania. Jestem gotów rozmawiać w sprawie przejęcia Wisły Kraków. Prezes krakowskiego zespołu nie brał jednak pod uwagę możliwości sprzedaży Wisły.

W 2009 roku dostał też ofertę kupienia Arki Gdynia, ale Kita z tego nie skorzystał i skupił się na inwestowaniu w Nantes, by przywrócić klub na stałe do Ligue 1.

Samo Nantes to jeden z najbardziej "polskich" klubów we Francji. W przeszłości występowali tam choćby Robert Gadocha i Roman Kosecki, dziś drugim bramkarzem jest Erwin Zelazny z polskim paszportem, a o awans do pierwszego zespołu walczy 21-letni Aleksander Wróblewski.

Piszemy o beniaminkach najlepszych lig świata. W małym miasteczku Emilia-Romania już szykują się na Serie A ?

Czy Kita będzie szalał na rynku transferowym, by mieć pewność, że jego zespół nie będzie do ostatniej kolejki bił się o utrzymanie w Ligue 1? Kiedy rok temu Nantes ocierało się o spadek, kibice francuskiego zespołu wdarli się nocą na stadion i namalowali na murawie napis "Kita spier...". Dziś jednak jego relacje z fanami wyraźnie się poprawiły, a polski inwestor stara się rozsądnie wydawać pieniądze. W trwającym okienku transferowym sprowadził już trzech piłkarzy z Wenezueli (najdroższy, Fernando Aristeguieta, kosztował milion euro), Francuza Yacine Bammou i Ismaela Bangoure z Gwinei.

Wspomniany Aristeguieta miał już zresztą okazję, by zaprezentować się fanom Nantes, gdyż przez ostatnie pół roku grałw tym zespole na wypożyczeniu. W siedemnastu spotkaniach strzelił siedem bramek i przekonał do siebie włodarzy klubu. 21-latek był przy tym znakomitym uzupełnieniem dla Filipa Dordevicia, Serba, który w zeszłym sezonie Ligue 2 strzelił aż 20 goli i został drugim najlepszym strzelcem całej ligi. To zapewne na tej dwójce w przyszłym sezonie podopieczni Der Zakariana będą opierać swoją ofensywę.

Nantes to również znakomita defensywa, przez którą będą musiały przebijać się takie gwiazdy jak Radamel Falcao czy Edinson Cavani. Beniaminek Ligue 1 miał drugą najlepszą obronę w minionym sezonie Ligue 2 (mniej goli straciło tylko czwarte Caen. Duża w tym zasługa Remy Riou, 26-letniego bramkarza drużyny, który swoją karierę rozpoczynał w Lyonie, gdy ten bezdyskusyjnie dominował w lidze francuskiej. Nie miał tam jednak szans, by się wybić, więc po przygodach w Auxerre i Toulouse ostatecznie wylądował właśnie w Nantes, gdzie z miejsca został pierwszym bramkarzem.

Sporo doświadczenia do zespołu powinien wnieść były piłkarz PSG, Fabrice Pancrate. 33-latek w czasie swojej długiej kariery grał w dziewięciu klubach, a w barwach ekipy z Paryża strzelił nawet bramkę w Champions League. W minionym sezonie Ligue 2 był bardzo ważnym punktem drużyny Nantes i jego dobre występy mogą zadecydować o tym, o co w nadchodzącym sezonie będzie bił się beniaminek Ligue 1.

Czy to wszystko wystarczy wystarczy do walki o bezpieczne miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej? Kita jeszcze jakiś czas temu myślał o zakończeniu przygody z futbolem. Był już o krok od sprzedaży klubu za cenę 4 milionów euro. Prezes Nantes, gdy umowa była już praktycznie dopięta na ostatni guzik, zmienił zdanie i zażądał aż 17 milionów. Dziś, gdy zespół szykuje się do występów w Ligue 1, chyba nie żałuje tej decyzji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.